Po powrocie z wyjazdu w sierpniu 2019 przyszedł nam mandat z Austrii za prędkość (dozwolone 80, złapali nas niby na 91). Mandat niewielki bo 45 EUR, ale nie zapłaciliśmy. Przyszedł zwykłym listem, nie poleconym, bez zdjęcia, bez żadnego potwierdzenia, że to my, może dlatego, że to pomiar odcinkowy.
Czy ktoś był w podobnej sytuacji? Nie ukrywam, że o wiele bardziej pasuje nam trasa przez Czechy, Austrię, Słowenię. Pytanie, co w sytuacji, gdyby była konieczna konfrontacja z policją z jakiegokolwiek powodu na trasie w Austrii. Przedawnienie po 3 latach chyba?
To to pseudo doręczenie, równie dobrze mogło wypaść ze skrzynki, mogło do niej w ogóle nie trafić, skoro to list zwykły.
Czytałam już tu na forum o tym, że do niektórych polska policja pukała, że dostawali poleconym kolejne listy. My nic zupełnie, tylko to jedno wezwanie z formularzem do ewentualnego wskazania kierowcy.