Ja w majowy weekend wybrałem sie do Holandii.
Przyleciałem samolotem do Eidhoven, na lotnisku pożyczyłem samochód i pojechałem w stronę Hagi. W pierwszej miejscowości przed Hagą do której wjeżdżałem miałem przekroczyć prędkość. Pętla indukcyjna rozpoczynała się prawdopodobnie na pierwszym słupku za tablicą teren zabudowany. Widziałem znak miejscowości, hamowałem bo wiedziałem, że w tym kraju są fotoradary, ale widać za szybko pewnie zjeżdżałem z autostrady, był wieczór, droga pusta.
Dostałem pismo listem poleconym na adres domowy 13 dni od wykroczenia. Zlokalizowano samochód jako wypożyczony, ale pewnie Firma wskazała mnie jako użytkownika w tym dniu. Przekroczyłem prędkość o 14 km w terenie zabudowanym za co wraz z opłatą administracyjną 35 euro policzono mi mandat w wysokości 155 euro (ponad 600pln).
List był po holendersku z opisem jak zapłacić, podstawą prawną, odniesieniem do strony internetowej z taryfikatorem i pouczeniem o prawie wniesienia zażalenia do jakiegoś tam Kooronera Drogowego Prowincji.
Czas na odwołanie był prawie półtorej miesiąca i dalsze 2 tygodnie do wniesienia opłaty w przypadku nie odwoływania się. Z tyłu na wezwaniu była skrócona informacja po francusku, angielsku i niemiecku. Była też informacja , że ponowne wezwanie będzie oscylować na kwotę o 150 euro większą, a kolejne na sumę prawie 500 euro. Potem pewnie dalszych zawiadomień nie wysyłają.
Przeszukałem polonijne fora internetowe w NL, kontaktowałem się z rodziną żony, która tam mieszka, a do nich jechaliśmy, pytałem się paru znajomych policjantów z drogówki i znajomych prawników w rodzinie. Konkluzja była taka i pewnie tym bardziej dotyczy to CRO, że nie ma możliwości w praktyce ściągnięcia takiego mandatu w PL nawet pomimo UE, gdyż jest to wykroczenie i nawet, gdyby tam w NL zapadł jakiś wyrok sądowy zaoczny to nikt w PL go nie wykona, komornik też nie może przyjąc też poleceniea takiej egzekucji od niepolskiego sądu. ALE. Gdybym przypadkiem znalazł się w terminnie do przedawnienia w praktyce do 5 lat w kraju tulipana i przy jakiejkolwiek kontroli (lotnisko, na drodze) to mam duże szanse, że bez uiszczenia słonej kary z odsetkami problemy będę miec będziesz łącznie z konfiskatą np samochodu na poczet kar czy zatrzymaniem.
Z drugiej strony Firma wypoiżyczająca auta (sieciówka) teoretycznie mogłaby dochodzić roszczeń na drodze cywilnej, gdyż ona ostatecznie karę musiałaby zapłacić,ale prawdopodobnie wpisałaby mnie do rejestru dłużników i prawdopodobnie auta na własne nazwisko, nr prawa jazdy pewnie nigdzie w Europie nie pożyczyłbym.
Drugie ALE to , że trwają w Komisji Europejskiej pracę nad dyrektywą rozszerzającą pomoc prawną między krajami UE na wykroczenia. Może za rok, dwa, przy następnym mandacie już trak miło nie będzie......
Więc w Chorwacji można olać mandat, ale pozostaje trzecie ALE.
Jak chce się do tego kraju przyjechać,
CRO nie będzie od razu w strefie Schengen, więc z kontrola dokumentów możemy spotykac się jeszcze długo.
I ostatnia sprawa,tu już luźna hipoteza gdy dostanie sie wezwanie na początku swojego pobytu w CRo z terminem zgłoszenia się do 2 dni to nie wykluczone, że nie stawienie się przez dalsze pare dni rejestruje wpisem w kartotekę policyjną. I teoretycznie przy wyjeździe, gdy panu pogranicznikowi zaświeci się czerwona ikonka wcale nie musi być miły i życzyć : sretan put!
Ja swój mandat zapłaciłem chociaż jakaś awersja do Holaendrów została. Te 14km. K. mać . Pirat drogowy. na szeokiej, pustej drodze jechałem w nocy 64km/h za 650pln. Dowiedziałem się wszak, że NL to nie kraj tulipanów, a fotoradarów. Tam pojawiły się jako pierwsze w Europie, jest ich jak dobrze pamiętam ponad 3600 na w sumie mały kraj. Są montowane w sposób przemyślny w elementach odblaskowych przy drogach, znakach, zamkniętych skrzynkach, nieoznakowanych stojących samochodach etc etc. Nie trzeba o nich ostrzegać. Wystarczy tablica przy wjeśdzie na drogę, że autostrada np A18 jest pod videonadzorem, aby przez następne 150km montować dowolną ilość fotoradarów.A jakie środki zapisano z tych urządzeń na poprawę budżetu Holandii... Nasz minister Vincent to przy tym prawdziwy, łagodny baranek
. No cóż wpisałem się w poprawę budżetu Królestwa Niderlandów. A piszę o tym dlatego, abyśmy się przyzwyczajali niechybnie do tego co wkrótce już u nas nastąpi. Gdy będzie znak ograniczenia 40km/h to będziemy tak karnie jechać jak pepiczki skodzinkami, a furiaci dojeżdżający do zderzaka i świecący światłami wyginą jak dinozaury. A po wtóre, żeby ostrzec tych, którzy nie wiedzą, a wybraliby się na holenderskie drogi i nie tylko. To piękny kraj, ale mit superwolności (tolerancja, coffe shopy) to naprawdę ułuuda.