Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj! [Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
AdamZ napisał(a): ... Ukryty pod stertą kamieni mój "Skarb" dzięki nachalnej reklamie na Forum, pewno nadal czeka na odkrywcę w Sutivanie ...
Przymierzałam się podjąć rękawice ale ostatecznie wylądowaliśmy na Korculi więc Jednak pamiętam, że ktoś miał być przede mną i też deklarował poszukiwania, wobec tego byłam niemal pewna że skarb został odkryty
Katerina napisał(a):gusia-s
Google mówią, że ona się nazywa Trstena i tak patrzę, że można na nią dojechać szutrem od strony Postiry ok 1 km. Działa na niej jakiś beach bar i są leżaki i parasole więc w sezonie pewnie nie ma po co tam się wybierać
Na mojej mapce w odcinku nazywa się Gospe od Gorme, a bar "Trstena". Ta pierwsza nazwa ponoć bardziej zwyczajowa, bo wciąż pielgrzymują tam kobiety oddać hołd...Matce Boskiej Pioruńskiej A ta piękna, szeroka szutrówka idzie od Lovreciny do samej Postiry, autkiem można bez żadnego problemu, co tez uczyniliśmy.
Zwał jak zwał, jednak coś musiało się zmienić, bo my np. dojechaliśmy autem z Lovreciny tylko do zatoki Vela Ložna parkując w lasku przed nią. Nie dało się przejechać tego odcinka tuż nad plażą bo w jej zachodnim krańcu były takie kambulce i nierówności, że można by stracić na nich podwozie.
Katerina napisał(a):proszę wpisać mnie - pomysłodawczynię zabawy w skarby - do klubu Podoba mi się proponowany tytuł wątku - Zakopane - Przemyśl - Radość (zahacza również o mój region - bo mamy w Gdańsku Dolinę Radości )
To nazwa mojej miejscowości Przygody też się wpisuje w ten klimat
coś musiało się zmienić, bo my np. dojechaliśmy autem z Lovreciny tylko do zatoki Vela Ložna parkując w lasku przed nią. Nie dało się przejechać tego odcinka tuż nad plażą
Tak, musiało, bo my nie mieliśmy problemu, ani obaw jechać nią do Postiry.
Katerina napisał(a): proszę wpisać mnie - pomysłodawczynię zabawy w skarby - do klubu Podoba mi się proponowany tytuł wątku - Zakopane - Przemyśl - Radość (zahacza również o mój region - bo mamy w Gdańsku Dolinę Radości )
To nazwa mojej miejscowości Przygody też się wpisuje w ten klimat
Taaak Nawet można zastąpić nią Przemyśl
Dwie konoby
Odnalazłam skarb i nowe plaże, więc zasłużyłam na nagrodę - myślę Marzy mi się zimne piwo i małe co nieco w miejscu z klimatem.
Gdy myślimy z Małżem o klimatycznym miejscu od razu nasuwa nam się obraz Kaštilu Gospodnetić w Dolu.
Pojedziemy tam, ale ponieważ jesteśmy tak blisko Postiry...rzućmy na nią okiem - choćby pobieżnie - postanawiamy. No i jedziemy - tą szutrową drogą, którą przybyliśmy z Lovrečiny, a która wiedzie do samej Postiry, z silnym postanowieniem dostania się do "centrum" miasteczka i zwiedzenia go nawet w minimalnym stopniu
Jednak na opłotkach Postiry "intuicyjnie" wybieramy drogę, która wiedzie nas prosto pod drzwi knajpy I to bardzo fajnej
Natychmiast korzystamy z okazji - miły cień od tamaryszków i dobra muzyka z głośników - i zamawiamy piwo. Pani siedząca na ławce rozmawia przez video czat...
Lubię knajpy, w których lubią przesiadywać autochtoni - a tych tu nie brakuje
Tam gdzie chadzają lokalsi zazwyczaj jest taniej, jedzenie autentyczne i pole do obserwacji też ciekawe
Siedząc przy stoliku z oddali obserwuję otwarte okno w konobie - podchodzę przyjrzeć się z bliska...
Hmm..., portrety muzyków na ścianie kompatybilne z muzą, która jest tu puszczana
Jeden z siedzących przy wejściu przyjaciół lokalu ochoczo zagaduje i zaprasza do środka, żeby pooglądać slike - obrazy. A kim jest artysta? - pytam Członkiem rodziny konobara, czyli właściciela konoby, dowiaduję się, ale teraz właśnie ucina sobie poobiednią drzemkę. Ok, chętnie obejrzę instalacje we wnętrzu konoby - galerii...
Oopss..., nie spodziewałam się, że malarz zażywa sjesty w centralnej części galerii "sztuki"
A może to wyraz artystycznej ekspresji , ewentualnie...artystycznej stagnacji
Oprócz Davida i Jimmiego w wielu odsłonach...
...pozostałe portrety zdradzają drugą fascynację artysty - fascynację rybą škarpiną
Czyli lubi ostre brzmienia i drapieżne osobowości
Wracam do stolika..
O, a ta pani wciąż na czacie
Wypite piwko powoduje wzmożenie apetytu. Moglibyśmy coś tutaj skubnąć, ale umówiliśmy się wcześniej, że mamy ochotę na wizytę w Dolu, a konkretnie w Kaštilu, więc opuszczamy radośnie ciekawą konobę Bracera
I tyle widzieliśmy w Postirze
W drodze do Dolu mijamy peleton okołu 50 - ciu rowerzystów... Spieszmy się, może chcą zrobić najazd na konobę do której się udajemy...
Zaraz przed wioską skręcamy pod górę i oto wita nas Kaśtil...zamek-twierdza z 16-tego wieku - z okresu kiedy Brač był pod rządami Wenecji prowadzącej wojny z Państwem Otomańskim.
Oryginalnie Kaštil był budowlą mieszkalno-obronną w stylu renesansowym, z czasem obiekt ulegał rozbudowie, a w 19-tym wieku rodzina Gospodnetić - Martinović, do której należała, postanowiła pokryć całą posiadłość tynkiem o charakterystycznym dla tego okresu kolorze - czerwonym, by nadać kompleksowi ujednolicony charakter.
Przy jednym z dwóch wejść - portal z herbem rodziny w stylu barokowym.
No i cudne patio, które zawsze wprowadza mnie w baśniowy nastrój, zwłaszcza gdy trafi się tam o sennej, leniwej porze sjesty i można w spokoju i przy bzyczeniu owadów kontemplować magię tego miejsca i okolic.
Wieczorem szykuje się tu większa impreza...
Nasz starterek to Domaći Kruščić - porcja domowego chleba na bazie drożdży i dwa smarowidła - pasztety, z tuńczyka, oraz z oliwek. Dość spora porcja - 35Kn. Ukusno
Czy ja wspomniałam coś o rozkosznym dźwięku owadów dopełniających sielskiej atmosfery...?
Okazuje się, że całe patio, a zwłaszcza pergola z winoroślą nad stołami opanowana jest...przez szerszenie I to w ogromnych ilościach... Oczywiście nie pozostaję niewzruszona i swoim zwyczajem zrywam się od stolika robiąc przy tym niezły harmider..
Uciekam jak najdalej od pergoli...
...ale to nic nie daje One są wszędzie
Jeszcze większą grozę budzi odkrycie baniaka - słoja z cieczą, w której utopiło się, lub właśnie się topi około 40 osobników zwabionych czymś słodkim wewnątrz...Obrzydliwość
Oczywiście nie podchodzę blisko - ze strachu i obrzydzenia.
Nigdy nie widziałam tylu szerszenii w Cro. Baa,...nigdy nie widziałam tylu szerszeni gdziekolwiek W całym życiu spotkałam może 4 sztuki, a i tak mam na nie fobię
No to tutaj mam zafundowaną niezłą terapię odwrażliwiającą ( desensitization therapy)
Przy stoliku obok nas siedzi małżeństwo Chorwatów z noworodkiem. Zaniepokojona matka również ucieka starając się okryć maleństwo jakąś pieluszką...
Ja tego nie wytrzymam z zimną krwią
Obsługuje nas młody chłopak - kelner dopiero się uczy, bo jest dość niezdarny i nie zawsze rozumie pytania klientów. Dlatego co jakiś czas posiłkuje się dziarskim kucharzem - niewiele starszym od siebie, który ewidentnie opanował fach swój, jak też fach kelnera i menedżera miejsca.
Pytam o szerszenie - dowiaduję się, że niedługo słońce zajdzie i owady pójdą spać...
Mogę zamówić danie główne, a w czasie oczekiwania na posiłek i ewakuację szerszeni - zwiedzić zamek od środka Tak też czynimy.
Kucharz prowadzi po schodach na piętro i z jednego z pomieszczeń - komnat wyciąga z łóżka zaspaną dziewczynę Okazuje się, że ta trójka - kucharz, kelner i dziewczyna to rodzeństwo - najmłodsza, dwunasta generacja Gospodnetićów , którzy teraz prowadzą rodzinny interes.
Dziewczynie absolutnie nie przeszkadza, że odgrywa rolę kustosza w wyciągniętym dresie i podkoszulku, z zaspanym spojrzeniem, oraz z artystycznym nieładem na głowie
Niestety, nie zapamiętałam jej imienia. Jest na studiach, włada bardzo dobrym angielskim, pomaga braciom w zamkowym biznesie podczas wakacji zajmując się strategią marketingową...Oprowadzając nas po pokojach i opowiadając historię swojej zacnej rodziny - kupców i kapitanów - ożywia się i mówi z zapałem sypiąc anegdoty i dowcipy..
Sypialnia i dwa małe łóżeczka... Pytam, dlaczego takie krótkie - czyżby Chorwaci byli niegdyś niższego wzrostu?
Nie, nie byli wcale niżsi - po prostu w tamtych czasach spało się na siedząco - wspierając się na wysoko ułożonych poduszkach Dlaczego? Może wiecie? Otóż to nie była kwestia mody, czy wygody... Funkcjonował przesąd, że śmierć przychodzi we śnie i siada ci na piersi Trzeba było więc zachować czujność
Jest też klozecik...
Wszystko to niesamowicie ciekawe, byłam tu uprzednio dwa razy, ale dopiero teraz odkrywam te wnętrza w stylu Art Nouveau i dowiaduję się więcej o miejscu i tej rodzinie.
Podobno przez wieki dzielono prawo do dziedziczenia budynku po równo dla każdego z rodzeństwa. Budziło to jednak liczne konflikty przy zarządzaniu zamkiem. Aby tego uniknąć - dziadek tych trojga młodych ludzi złamał tradycję - przekazał prawo do podejmowania kluczowych decyzji tylko jednemu synowi - ich ojcu, a innym krewnym jedynie prawo do korzystania z budynku
Dziewczyna śmieje się ... Chciał dobrze, a wyszło inaczej - oni borykają się, żeby utrzymać rodzinne gniazdo, pracują tu, robią remonty z tego co zarobią przez lato, a liczne kuzynostwo np z Australii, czy Zagrzebia zwala im się z rodzinami na wakacje - bo przecież mają prawo
Oglądamy replikę łodzi kupieckiej należącej onegdaj do rodu...
...ale czy to jest tradycyjna bracera, od której wyspa zapożyczyła nazwę ?...nie spytałam. Ale porównując te dwie nie wydaje się.
Sprzęt do krojenia pršuta...
... który tradycyjnie "dojrzewa" w takiej klatce z moskitierą.
Po zwiedzeniu wnętrz wracamy na dziedziniec... Szerszeni jest zdecydowanie mniej, choć kilka jeszcze "obrabia" fermentujące, przejrzałe winogrona na pergoli.
Jednak tym razem staram się trzymać fason, choć szczękościsk towarzyszy mi cały czas, co nie ułatwia spożywania przepysznej potrawki z jagnięciny ( janjetina s graškom) z młodym zielonym groszkiem - cudo Mięsko mięciutkie w aromatycznym sosie własnym, bardzo delikatna potrawa- prosta, lecz z klasą
Sprawa z szerszeniami wygląda moim zdaniem tak: jeśli nie drażnione, to są mniej upierdliwe niż osy Te drugie bowiem krążą całymi chmarami nad talerzami i napojami starając się o posiłek na krzywy ryj, w tym głównie mięsko je interesuje Szerszenie, choć budzące większą grozę - bo większe i wydające dźwięk odrzutowca - zainteresowane są upijaniem się młodym winem z niezerwanych winnych gron i jeśli przelecą nam koło ucha, to przez przypadek - tranzytem do drugiej pergoli
Na deser kawa i...oczywiście specjalność Brača i Dolu - orzechowo- pomarańczowe ciastko hrapoćuša To w Kaštilu smakuje mi najbardziej, gdyż jest najmniej słodkie pośród konkurencji.
Wszystko tu jest ładnie podane - w duchu tego obiektu. Tygielki do kawy na pewno nawiązują do tureckiej tradycji parzenia i podawania tego napoju.
Podoba mi się każdy detal - nawet sposób prezentowania rachunku
Przy wyjściu na dziedziniec zewnętrzny właśnie nadciągają tłumy na zamówioną pekę
Jak dobrze, że nam udało się być tu przed nimi Zwijamy się do Sutivanu Ale ulga - au dieu szerszenie
I znowu kolejna porcja pięknych zdjęć plus kawał konkretnej wiedzy. Pierwsze dwa szerszenie widziane w okolicy zmusiły by mnie do odwrotu więc tym bardziej dziękuję za pokazanie pięknych wnętrz zamkowych. Przy okazji zareklamuję otworzony przed chwilą wątek o nic nie mówiącym tytule Zakopane-Przygoda-Radość, który wcisnąłem do Rozmów o turystyce i nie tylko. Może coś z tego będzie
AdamZ napisał(a):I znowu kolejna porcja pięknych zdjęć plus kawał konkretnej wiedzy. Pierwsze dwa szerszenie widziane w okolicy zmusiły by mnie do odwrotu więc tym bardziej dziękuję za pokazanie pięknych wnętrz zamkowych. Przy okazji zareklamuję otworzony przed chwilą wątek o nic nie mówiącym tytule Zakopane-Przygoda-Radość, który wcisnąłem do Rozmów o turystyce i nie tylko. Może coś z tego będzie
Dziękuję, Adamie, cieszę się ,że podoba Ci się jedno z moich ulubionych miejsc w Cro. A do nowego wątku już dotarłam, nawet akces zgłosiłam
beatabm
Ta relacja zdecydowanie to potwierdza.
Możesz wyjaśnić w którym punkcie ta relacja to coś potwierdza ( i co dokładnie?)?? Sorry, leżę z wysoką gorączką, więc z dedukcją cienko u mnie
Anyway, ta relacja wciąż trwa, więc nie wiadomo jeszcze co potwierdzi, co obali, czy też... czego jeszcze dowiedzie P.S.A starzy górale też czasem mogą się mylić
Możesz wyjaśnić w którym punkcie ta relacja to coś potwierdza ( i co dokładnie?)?? Sorry, leżę z wysoką gorączką, więc z dedukcją cienko u mnie
Anyway, ta relacja wciąż trwa, więc nie wiadomo jeszcze co potwierdzi, co obali, czy też... czego jeszcze dowiedzie P.S.A starzy górale też czasem mogą się mylić
Przecież ja cytuję fragment z Twojej relacji dwie czy trzy strony wcześniej.
Kasiu, masz talent do wyczesywania ciekawych rzeczy z każdego miejsca i w Postirze i w Dolu. Szkoda ,że ominęłaś Postirkę Ale dzięki temu przeżyłaś coś ciekawego w Dolu. A szerszeni bym nie zniosła, to tak jakby koło mnie latały wielkie pająki
Katerina napisał(a): Izo, czyżbyś była z branży pokrewnej do branży mojego Małża? On np wścieka się gdy ktoś mówi :"wywiercić dziurę", zamiast "otwór", itp
Z branży pokrewnej nie jestem, ale Twój Małż ma rację , bo między dziurą a otworem jest zasadnicza różnica
Kasiu, masz talent do wyczesywania ciekawych rzeczy z każdego miejsca i w Postirze i w Dolu.
Katerina napisał(a):Może nie tyle talent co "nos" A Postirę pewnie kiedyś zobaczę...
Mały nos a tak wielkie możliwości......
No pewnie ,że zobaczysz Postirę - na moich zdjęciach
Katerina napisał(a): Izo, czyżbyś była z branży pokrewnej do branży mojego Małża? On np wścieka się gdy ktoś mówi :"wywiercić dziurę", zamiast "otwór", itp
Z branży pokrewnej nie jestem, ale Twój Małż ma rację , bo między dziurą a otworem jest zasadnicza różnica
Właśnie przypomniała mi się pewna pani występująca w telewizji,którą stwierdziła,że w drodze nie ma dziur,lecz wykruszenia ... Ale i tak twierdzę,że na zdjęciu jest Śruba i Kasia niegruba
Katerina napisał(a):W przerwie (dziurze ) od relacji pozdrawiam wszystkich - oczarowana regionem, który pewnie wszyscy rozpoznają
Ale numer! Adršpach odwiedziłam 2 tygodnie temu, w deszczu... Z Kłodzkiem było trochę lepiej, bo już zaświeciło nam słoneczko. A w zeszłą niedzielę, wracając z Cromaniackiego spotkania (bazę mieliśmy w czeskim Pecu pod Śnieżką), wstąpiliśmy do Teplickiego Skalnego Miasta