HabaneroPięknie pokazana i świetnie opowiedziana wyprawa.
Do pustelni nie dotarliśmy i jest czego żałować
Dzięki.
TrajgulJak Wybrzeże to żużel, wiadomo. Na kopanie jelita cielęcego oraz na koncerty disco polo nie uczęszczam
tomekwgurachNoo,ja tesz nie byłem,ale skoro
Prawdziwi Kromaniacy nie byli,to
Mniejszy wstyd
Fakt, zaskoczyło mnie ile osób przyznało, że nie byli w Blacy.
Cudna taka wycieczka,widać,że
svi sretni
Jutro Kolega Zdzisław wyjeżdża...
Czy nadal Brač bedzie happy?
Czy jeszcze coś ciekawego się wydarzy?
Same ciekawe rzeczy
Odcinek obfitujący w zdjęcia w "moim ulubionym" wdzianku
Miło mi
Kamienia kupa i dwie konoby - Donji Humac i Dol
Prosto z Blacy pojechaliśmy do polecanej konoby Žiža nad Supetarem, bo większość naszej wycieczki mocno zgłodniała. Jest południe, a zamówiona w Dolu peka ma być gotowa po 16tej, mamy więc 4 godziny do wykorzystania.
Miejsce wygląda od wejścia atrakcyjnie i ma piękny widok.
Jesteśmy na razie jedynymi klientami , potem pojawi się więcej osób.
Jest to rodzinna restauracja , dzisiaj gotują i obsługują babka, jej córka, lub synowa i wyglądający na mało rozgarniętego wnuk.
Nie chcemy przejeść się przed peką w Dolu, wybieramy zatem coś lekkiego - z opisu w karcie wydaje się idealnym śniadaniem
- carpaccio z białej ryby z parmezanem..mniam
W oczekiwaniu na dania idę do łazienki w konobie, na mój widok rozmawiające kobiety za barem natychmiast milkną. Wznawiają rozmowę, gdy znikam w łazience, przez cieniutkie przepierzenie słyszę powtarzające się kilkakrotnie słowa " poljaki" i "carpaccio".
Mariola dostaje swoje krewetki...
,
... a ja, Małż i Zdzihu ... talerze, które wyglądają jak ten Marioli, z tym,że zamiast krewetek na rukoli leży kilka sztuk filecików anchois z octu.
"Ktoś to zamawiał?"- pytamy się nawzajem..Nie, wszyscy troje chcieliśmy carpaccio.
Podchodzi młodsza z właścicielek i mówi,że to jest właśnie carpaccio
O nie, pokazujemy jej opis dania w jelovniku...
Nie trzeba znać chorwackiego, by domyślić się, że danie powinno składać się z cieniutko krojonych plastrów białej ryby i płatków parmezanu...
Kobieta idzie w zaparte - to jest właśnie bračkie carpaccio - mówi bezczelnie i odchodzi.
No, nie wierzę...
Jestem taka głodna, że zrezygnowana zaczynam jeść te
inćuni, jednak Małż, któremu szczęki zmarmurzyło
postanawia nie odpuszczać. Nagle wstaje i bez słowa idzie do wnętrza konoby.
Zamarłam - zaraz będzie ciekawie
Wraca i siada...nadal bez słowa
"Co im powiedziałeś?"
"Nieważne, wydaje się , że zrozumiały.."
Hmmm
Na patio restauracji jest już parę osób oczekujących na swój posiłek.
Za chwilę będą w osłupieniu śledzić widowisko z naszym udziałem...
Bo otóż, nie mijają dwie minuty gdy z kuchni przybiega do nas rozjuszona nestorka tej rodziny z ...surową rybą w dłoni i zaczyna krzyczeć...
"Proszę bardzo, jak bardzo chcecie z białej ryby, to mogę wam zrobić, ale cena będzie dużo wyższa
"
Dobrze, że Małż nie zarobił tą rybą w twarz
Małżonek na tym etapie nie wytrzymuje i zrzuca maskę swojego "wyważenia", o które posądził go wcześniej Zdzihu
Teraz już wszyscy mówimy wysokim tonem - próbując przebić się przez słowotok kucharki.
Tłumaczymy, że to świństwo wmawiać nam, że dostaliśmy danie właściwe, choć jego opis się różni znacząco od treści talerza.
Że powinni się wstydzić. Pytam, czy Włochowi, lub Francuzowi też by taką ściemę zapodała mówiąc że śledź w occie to carpaccio, a kilka malin to parmezan
Przy okazji nadmienię, że cena za carpaccio gdyby to było carpaccio) niska nie była - tym bardziej zrobiła się zbyt wygórowana w przypadku inćunów.
Nieprzyjemnej atmosfery nic nie zdołało już naprawić - nawet to, że dostajemy w gratisie owoce na deser.
Przykro nam - napiwku nie zostawiamy.
Wkurza mnie takie cwaniactwo...Gdy nie ma się danego dnia pewnego produktu - co zrozumiałe, że może się tak zdarzyć, to trzeba się do tego przyznać i zaproponować coś innego, a nie wciskać kit klientowi, licząc na to, że się nie połapie.
Żal nam było Zdziha, który wziął sobie całą aferę bardzo do serca i czuł się winny za rekomendację przybytku...Zdzisławie, absolutnie nie przyszło nam do głowy mieć do Ciebie pretensje.
Po jakimś czasie , gdy wkurzenie opadło uznałam to nawet za ciekawe doświadczenie
Jedziemy do miasteczka Donji Humac położonego na wzgórzu Humac (313 k.n.p.m.) - około kilometr nad Nerežišćą.
Miejsce słynie z tradycji kamieniarskich i zlokalizowanej w pobliżu jaskini Kopačina - kolebki osadnictwa w tej okolicy (tak samo jak w Dolu - ludzie mieszkali tu kiedyś w jaskiniach). Pierwotna nazwa osady brzmiała Gomilje.
Po wycieczce do Blacy odpuszczamy sobie jednak poszukiwanie jaskini i skupiamy się na miasteczku.
Zdzisław i Mariola byli tu uprzednio, toteż oprowadzają nas po jego najciekawszych kątach.
Od razu rzuca się w oczy barokowa kopuła wieży kościoła p.w. Św. Sebastiana i Fabiana...
... oraz wiele zachowanych w idealnym stanie starych domostw...
Stąd widać kamieniołom...
Całe miasteczko wygląda na bardzo zadbane a wykorzystanie bielutkiego kamienia w małej architekturze miejskiej jest urocze i imponujące.
Zwróćcie uwagę na krawężnik przy przystanku na powyższym zdjęciu
Nawet informacja wizualna umieszczana jest w kamieniu - tu "naprowadzacz" do miejsca, gdzie można kupić kapustę
Oto i kupus...
Natrafiamy na jeden z zakładów kamieniarsko - rzeźbiarskich... Większość rzemieślników - artystów z miasteczka rzeźbiących w marmurze nosi to samo nazwisko - Jakšić.
Tu też wszystko sterylnie czyste i białe.
W galerii moją uwagę przykuwa oryginalny strój kąpielowy
I pantera z granitu. Granit ten nie pochodzi z Brača, ale bodajże z Sycylii.
Podglądam pracownię...
Kręcimy się po zapleczu domu artysty podziwiając małe, żywe "pantery"
...oraz widok z jego tarasu za domem
Podążamy w kierunku cmentarza...jednak nie wszystko zrobiono tu z białego kamienia.
Po drodze kolejny zakład - toż to fabryka cała
Trochę nie elegancko, że zrobiłam bez pytania zdjęcia pracownikom i produktom, ale nikt mnie nie pogonił
Cmentarz.
Twarz Chrystusa na jednym z nagrobków bardzo mnie intryguje - nie tylko sprawia wrążenie żywej (dzięki przenikliwemu spojrzeniu), ale przypomina mi też osobę którą znam, ale nie kojarzę kogo.
Wracamy do "centrum"...
...mijając po drodze Studenac z oryginalną dekoracją.
Bardzo podoba mi się Donji Humac - rzeźbiarska tradycja i atmosfera są tam lepiej wyczuwalne i widzialne niż w Pućišći słynącej ze szkoły rzeźby. Miasteczko zdecydowanie warte odwiedzenia.
Upał daje się we znaki - wsiadamy do klimatyzowanych aut i jedziemy do Dolu...