Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj! [Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
Wbrew obawom, że wybujana pod żaglami nie będę mogła zasnąć - z powodu sztuczek, które serwuje mi mój błędnik - udaje się przespać noc twardym snem.
Po przebudzeniu "prześladują" mnie widoki Svetaca w świetle wczorajszego zachodu słońca...
I zadaję sobie pytanie jak powyżej - w tytule odcinka...Jak tu teraz żyć, zwłaszcza, że czas żegnać się z Visem - jutro przemieszczamy się na Brač
Jak to tak? Mam nadal "normalnie" spędzać wakacje uprawiając plażing???
Tęsknie spoglądam z balkonu na "naszego" Odyseusza zacumowanego przy samym końcu falochronu...
... i inne jachty, które zaraz gdzieś popłyną
Ponieważ nasze organizmy są wciąż lekko "zaburzone" po wczorajszych przeżyciach i sporej dawce alkoholu nie chcemy robić nic forsownego. Trzeba ochłonąć i delikatnie wejść w kolejny etap urlopu.
Jako, że w trakcie rejsu nie zdarzyło mi się ani razu popływać, a pogoda jest - jak co dzień - fantastyczna postanawiamy, że najlepiej będzie pożegnać się z wyspą plażując na plaży Srebrna. A wieczorem pocieszać się przy dobrym jedzonku - już nawet wiemy gdzie
Jedziemy do Rukavca.
Przy wejściu na drogę do plaży - nowość
Zwróćcie uwagę na znak w prawym górnym rogu tablicy
Czyli takie rzeczy już nie przejdą
Oj, tam, coś się zawsze przemyci
Na samej plaży też zaskoczenie - nigdy wcześniej łódki nie podpływały i kotwiczyły tak blisko brzegu . Ani przy Srebrnej, ani w położonej nieopodal Małej Srebrnej...
Ludzi też trochę za dużo - przynajmniej jak na mój obecny stan - po dniu spędzonym na zupełnym odludziu drażni mnie ten mały tłumek i gwar
Toteż, po krótkim snurkowaniu zostawiam Małża w barze plażowym pod drzewami i udaję się na lewo..
...wspinam po skalistej skarpie...
...i już jestem sama z cykadami - tu mogę się osuszyć i podziwiać plażę z góry
Ciszę i odosobnienie, które panują tu - zaledwie kilka metrów od popularnej, gwarnej plaży - docenili też filmowcy z Mamma Mia II . Lasek nad Srebrną można przez chwilę zobaczyć w poniższej scenie od 2:05.
Nazwa plaży...Kiedyś wyczytałam, że pochodzi od srebrnej poświaty, którą można tu obserwować w czasie pełni księżyca.
To też kadr z filmu...
Ale znalazłam inną wersję pochodzenia nazwy.
Podobno dawniej zatoka ta była popularnym miejscem (oprócz Komiży), do którego przybijali rybacy i tu zrzucali złowiony towar z łodzi. To liczne łuski ryb w wodzie i na skałach miały dawać tę srebrzystą poświatę.
Zagłębiam się bardziej w temat Srebrnej...
Podobno jej prawdziwa nazwa to Lubandjera , a Srebrna to była od zarania ta mała plażyczka nazwana przez Marsallaha Małą Srebrną.
Ciekawym faktem jest to, że Srebrna, czy też Lubandjera była kiedyś...kamieniołomem
2400 lat temu poziom morza był ty dużo niższy, także najstarsze jego części są zanurzone o kilka(naście) metrów Greccy osadnicy z Syrakuz , którzy skolonizowali Issę (Vis) czerpali stąd kamień na swoje wille na wyspie, ale kamieniołom hulał prężnie aż do XX wieku i dostarczał budulec okolicznym wsiom. Większość budowli w Starim Gradzie na Hvarze też zostało zbudowanych w poprzednich wiekach z kamienia z plaży Srebrna
Kolejna ciekawostka, którą muszę podzielić się z miłośnikami Visu... Etymologia nazwy Uvali Ruda - mojej ulubionej..
Nie ma ona nic wspólnego z kolorem - często zrudziałej od suszy makii, tylko z organizmami morskimi żyjącymi w tych wodach prze milionami lat - rudists cretaceous, czyli, po polsku rudysty -" wymarły rząd małży zaliczanych do Heterodonta, żyjący w jurze i kredzie"...
Podobno przed tym okresem wokół dzisiejszego Rukavca było multum piaszczystych wysepek, które przypominały te na Hawajach...W wyniku przekształceń geologicznych ten piasek zmieszał się z wapieniem pochodzącym z muszli rudystów i utworzył skały tworzące dziś wybrzeża Visu po tej stronie wyspy. Podobno jest tu najwięcej odcisków skalnych pokazujących jak niektóre z tych stworzeń wyglądały.
Oto jeden taki okaz przydźwigany przeze mnie ze Srebrnej...Waży kilka kilogramów
Ech..., posiedziałabym tu jeszcze, ale trzeba się wstępnie spakować (jutro do 10 musimy opuścić apartman), aby w spokoju móc delektować się wieczorną kolacją.
Po powrocie i małej sjeście - małe pindrzonko (Aga ) i jesteśmy gotowi na pożegnalny romantic dinner.
Od pojutrza ma się zacząć w Komiży kultowy już Goulash Festival - święto współczesnej młodzieży hippisowskiej.
Już widać wielu przybyłych - kolorowych ptaków, więc wczuwam się w atmosferę
Dokąd udamy się zjeść kolację? Do naszych nowych znajomych - nowożeńców - autochtona z Visu i jego żony - osadniczki z Zagrzebia, których romantyczną historię miłosną opisałam Tu
Oczywiście, byliśmy wcześniej umówieni - głównie na pekę jagnięcą.
Ale i tak czeka na nas na stole ćuk ćuk - czyli zakąska
Ciekawym elementem zakąski ( oprócz miejscowych kozich serów) jest przysmak ze Slavonii - północnego regionu Chorwacji, z którego pochodzi Tamara - a mianowicie skwarki ze słoniny, lekko podsuszone i podawane na zimno
Nasz gospodarz Mladen rozpływa się w zachwycie nad nimi, ja jednak myślę : Chłopie, co ty wiesz o skwarkach
Muszę podkreślić,że nie zamawialiśmy tych przystawek, tylko wcześniej ustaliliśmy, że zjemy małą grilowaną rybkę jako starter, a jako główne danie pekę.
No, to wjeżdża ryba...
Nie pamiętam jej nazwy, ale nadzwyczajna nie była
Nagle pojawiają się wokół nas chmary os Jest ich tyle, że naprawdę ciężko o komfort i spokojne skupienie na rybich ościach...
W pewnym momencie robię małą "siarę", podrywam się, spanikowana, z krzesła i wykonuję jakiś taniec Św. Wita o mało nie wywracając stołu
Mąż zażenowany, zwłaszcza, że oprócz nas jest jeszcze jedna para - Słoweńcy...
Nasi gospodarze zdają się bez żadnego problemu prowadzić z nimi swobodną konwersację... Jakież było nasze zdziwienie, gdy później powiedzieli nam, że połowy z tego, co słoweńscy goście mówili...nie rozumieli "Lepiej rozumiemy was - po polsku - chorwacku - niż ich"
Jak odmienny jest słoweński od chorwackiego dowiedziałam się po kolejnych dwóch tygodniach - przy okazji spotkania z rodziną w Słowenii...Ale o tym później.
Tu się robi nasza peka
Cóż, małżeństwo wciąż na dorobku - stopniowo rozwijają "projekt" (bo konobą tego nie chcą nazywać )
Jagnięcina była bardzo dobra, chociaż mamy zawyżone standardy przez tę pekę z "Panoramy" w Orebiću i jeszcze żadna inna nie osiągnęła tego pułapu
Niestety, zanim przypomniałam sobie o udokumentowaniu dania było prawie po nim
Os przybywało z każdą minutą Toż to horror był
Przy deserze i nalewkach Mladen zaprezentował swój patent na to, by nie wlatywały do wina.
Słoweńscy turyści żegnają się, mamy gospodarzy już tylko dla siebie. Atmosfera rodzinna...
Powoli osy odpuszczają, bo robi się ciemno.
I właśnie wtedy przyjeżdża ..spóźniony o kilka godzin elektryk z Visu, aby coś tam naprawić, czy zainstalować Oczywiście wyłącza prąd, więc siedzimy przy świecach Fachowiec i Mladen przechodzą na viski dialekt...Tamara mówi, że nic nie rozumie
Tamara i Mladen snują opowieści. Dopiero teraz odkrywam jaka ta dziewczyna jest towarzyska (w czasie naszej pierwszej wizyty w Stone Garden wydawało mi się ,że unika gości i tylko podlewa ogród).
Jest bardzo nastrojowo i...po prostu fajnie, jak u dobrych znajomych (rachunek jeszcze nie znany )
W pewnym momencie rozkochany żonkoś ułapił swą Tamarę jak Kmicic Oleńkę , a ja robię im zdjęcie...
Powiem nieskromnie..., że jest genialne Wygląda jak renesansowy obraz, zwłaszcza ona na nim
Mamy pomysł na mały prezent dla nich przy kolejnej wizycie za miesiąc (wrzesień 2019) - wydrukujemy to na płótnie i oprawimy
Pora się zbierać - to nasz ostatni wieczór, jeszcze dużo do zrobienia.
Račun molim
Nie ma żadnego rachunku, bo to nie konoba
Mladen sam szybko kalkuluje w głowie i mówi...600Kn
Ale daje na drogę dwie butelki - travaricę i orahovicę. Ponadto, trzeba mu oddać jedno...na stole stały wszystkie alkohole, które mogliśmy pić do woli (tzn. osoba, która nie była kierowcą ), owoce, ćuk ćuk, chleb bez ograniczeń.
Taka formuła
Jeśli ktoś się do nich wybiera, to negocjujcie wcześniej i doprecyzujcie szczegóły Dla mnie cenne były informacje i opowieści o życiu na Visie, które tam zdobyłam, warte tej ceny, chociaż ryba słaba, no i te osy
Przy pożegnaniu Tamara prosi, by przywieźć jej w następne wakacje...jakąś roślinę do ogrodu Stone Garden, która jest typowo polska Myślałam przez 11 miesięcy i wymyśliłam...jabłonkę, malwę lub jarzębinę...Ktoś doradzi, co najlepiej się przyjmie w tamtym klimacie?? A może inne propozycje ?
Po powrocie do Komiży krótkie pożegnanie wzrokiem...pustego już prawie miasteczka..
I w tej pustej uliczce prowadzącej do naszej kwaterki - oczywiście działa - wciąż zapracowany- fryzjer Zoki. Całujemy się w policzki po francusku - trzy razy
" Idziecie jutro na Goulash ?" pyta.
" Niestety, jutro wyjeżdżamy".
"Well, next year"
"Next year"
Jakoś udało się przeżyć dzień po rejsie Ale jutro...będzie ryk
Takie mówisz projekta na koniec komi-ża-woja-żerowania ście sobie zapewnili. No ładnie. Teraz rozumiem osy i szerszony w PB... Oj będzie trzeba to opisać...
I znowu kolejny ciekawy odcinek Szkoda,że to już koniec opowieści z Visu Vis jak żadna z dotąd odwiedzonych wysp głęboko wrył się w mój mózg. Myślę,że moje zwoje mózgowe mają już kształt Visu
Katerina napisał(a):[b]Tęsknie spoglądam z balkonu na "naszego" Odyseusza zacumowanego przy samym końcu falochronu...
Oj będę go wypatrywać w przyszłym roku, a szczególnie jego właściciela
Katerina napisał(a):Zwróćcie uwagę na znak w prawym górnym rogu tablicy
I ja tego nie dojrzałam i przytargałam ze Srebrnej wielki kawał szarego pumeksu Skąd on się tam wziął tego nie wiem ,bo to przecież nie jest wulkaniczna plaża. Może przypłynął z Kamenicy ?
Katerina napisał(a):Nazwa plaży...Kiedyś wyczytałam, że pochodzi od srebrnej poświaty, którą można tu obserwować w czasie pełni księżyca. Ale znalazłam inną wersję pochodzenia nazwy.
Podobno dawniej zatoka ta była popularnym miejscem (oprócz Komiży), do którego przybijali rybacy i tu zrzucali złowiony towar z łodzi. To liczne łuski ryb w wodzie i na skałach miały dawać tę srebrzystą poświatę.
Siedząc pierwszy i ostatni raz w życiu na Srebrnej zastanawiałam się skąd pochodzi jej nazwa. Myślałam, że może od białych kamieni . Choć w porównaniu z kamieniami z plaży Pokonji Dol w Hvarze to wcale nie są takie białe.
Generalnie Srebrna nic mi nie urwała. Za dużo ludzi i ten bar z tyłu zajmujący prawie cały piniowy zagajnik
Katerina napisał(a):...W wyniku przekształceń geologicznych ten piasek zmieszał się z wapieniem pochodzącym z muszli rudystów i utworzył skały tworzące dziś wybrzeża Visu po tej stronie wyspy. Podobno jest tu najwięcej odcisków skalnych pokazujących jak niektóre z tych stworzeń wyglądały.
Oto jeden taki okaz przydźwigany przeze mnie ze Srebrnej...Waży kilka kilogramów
Twoja relacja to istna kopalnia wiedzy
Nieraz widziałam na znalezionych kamieniach różne podobne odciski i teraz już wiem ,że to muszle rudystów.
Powiem Ci ,że niezłe z nas "kamieniary"
Twój małż nie pyta się na co Ci tyle kamieni
Katerina napisał(a):Nagle pojawiają się wokół nas chmary os Jest ich tyle, że naprawdę ciężko o komfort i spokojne skupienie na rybich ościach...
W pewnym momencie robię małą "siarę", podrywam się, spanikowana, z krzesła i wykonuję jakiś taniec Św. Wita o mało nie wywracając stołu
Os nie cierpię, a raczej się ich boję, bo jestem uczulona Pod tym względem lepszy jest czerwiec, bo os w czerwcu nie uświadczysz. Musisz więc wybierać: albo dużo os , albo dużo turystów. Zależy co jest bardziej dla Ciebie kąśliwe .
Mój patent na osy : Kupuję dodatkowy napój- najlepiej słodki, wypijam część stawiam butelkę w odległej części stołu i resztę napoju zostawiam osom.
Katerina napisał(a):Nie ma żadnego rachunku, bo to nie konoba
Mladen sam szybko kalkuluje w głowie i mówi...600Kn
Ale daje na drogę dwie butelki - travaricę i orahovicę. Ponadto, trzeba mu oddać jedno...na stole stały wszystkie alkohole, które mogliśmy pić do woli (tzn. osoba, która nie była kierowcą ), owoce, ćuk ćuk, chleb bez ograniczeń.
Cenę zostawiam bez komentarza. Zamiast tego niech przemówi rząd wytrzeszczonych oczu:
Katerina napisał(a):Jakoś udało się przeżyć dzień po rejsie Ale jutro...będzie ryk
A jak zasypiałaś wieczorem to nie słyszałaś cichego śpiewu Visu:
Nie płacz, kiedy wyjedziesz, Sercem będę przy Tobie Nie płacz, kiedy wyjedziesz, Zostawię Ci mą melodię. Szum morza, który przypomni Niepowtarzalne te chwile..............
Katerina napisał(a):Wygląda jak renesansowy obraz, zwłaszcza ona na nim Mamy pomysł na mały prezent dla nich...
Piękne zdjęcie i rewelacyjny pomysł. Niektóre zdjęcia zasługują na niecodzienną prezentację. Wyciąłbym co prawda tego faceta po prawej i dla mnie ideał Druk na płótnie? Muszę to podłapać Roślinka z Polski to oczywiście wierzba, płacząca Dziękuję za kolejne ciekawostki nie tylko geologiczne. Po takich przygodach na Visie obawiam się że Brać już niczego nie urwie ale jak znam Twoje podejście do otoczenia i tam znalazłaś coś intrygującego
Kamieni zawsze można użyć do ukamieniowania niegrzecznego małża więc warto mieć kolekcję, a jak wiadomo, ciężko na raz zabrać odpowiednią ilość. Metoda "ziarnko do ziarnka i zbierze się miarka" jest tu wskazana
Fotka małżonków ekstra wyszła i pomysł na prezent świetny. Ciekawe czy to docenią, bo przyznam, że skasowali Was nieźle.
Nie zwlekaj z tym Bracem bo zaraz znów wsiakniesz w realu na Visie.
Katerina napisał(a):Przy pożegnaniu Tamara prosi, by przywieźć jej w następne wakacje...jakąś roślinę do ogrodu Stone Garden, która jest typowo polska Myślałam przez 11 miesięcy i wymyśliłam...jabłonkę, malwę lub jarzębinę...Ktoś doradzi, co najlepiej się przyjmie w tamtym klimacie?? A może inne propozycje ?
Mnie się malwa kojarzy z typową polską rośliną rosnącą na wsi przy chatach W skansenach jest dużo malw W Cro również je widziałam, więc przyjmie się bez problemu. Tylko skoro rosną w Chorwacji, to może jednak nie są typowo polskie...
Cały odcin przeczytałam Małżowi na głos. Oboje byliśmy zachwyceni ilością informacji i ciekawostek, jakie umieściłaś Rudysty, kto by pomyślał?
Ostatni wieczór bardzo klimatyczny i swojski. Szkoda, że rybka nie była smaczniejsza..., ale atmosfera na pewno rekompensowała pewne braki. Co do ceny - nie ukrywam, dużo, ale w końcu wakacje są!
Teraz rozumiem osy i szerszony w PB... Oj będzie trzeba to opisać...
Ty mi lepiej napisz, jaką roślinę mam sprezentować Chorwatom - oblubieńcom?? Liczę na Twoją botaniczną intuicję. Co do szerszeni w Pustinji Blacy...Nie tylko tam je spotkaliśmy... O ile osy w Stone Garden i szerszenie w PB można określić jako horror, to w Dolu mieliśmy "Rój" i "Szczęki" (czy też "Żwacze" ) w jednym
travel
I znowu kolejny ciekawy odcinek
Twoja relacja to istna kopalnia wiedzy
Vis jak żadna z dotąd odwiedzonych wysp głęboko wrył się w mój mózg. Myślę,że moje zwoje mózgowe mają już kształt Visu
Dzięki Izo, trochę musiałam poszperać, ale czego się nie robi w kwestii swojej ukochanej wyspy i umiłowanych kamulców , no i dla... nowooczadziałych na punkcie Visu Moje zwoje mózgowe już od dawna mają kształt Serpentiny pnącej się od Komiży (Ale ponoć im bardziej pofałdowane, tym lepiej
Generalnie Srebrna nic mi nie urwała. Za dużo ludzi i ten bar z tyłu zajmujący prawie cały piniowy zagajnik
Mi urwała - od pierwszego wejrzenia - gdy weszłam na nią we wrześniu 2014 i naliczyłam na całej jej rozciągłości...7 osób Od tamtej pory co roku skokowo przyrasta liczba ją odwiedzających. Ale jak spojrzysz na moje zdjęcia, to sama przyznaj - to nie był dziki tłum A w barze pod piniami, który uwielbiam, był tym razem tylko włąściciel - boss w ciemnych okularach, który nieustannie rozmawiał przez komórkę bardzo donośnym głosem (jak to Chorwaci ).Oprócz niego - nikogo.
Mój patent na osy : Kupuję dodatkowy napój- najlepiej słodki, wypijam część stawiam butelkę w odległej części stołu i resztę napoju zostawiam osom.
Kochana Tam było pełno rzeczy, które mogły je od nas odciągnąć - słodkie nalewki, owoce na stole itd, ale NIE...One chciały MIĘCHA Osy to bardzo mięsożerne stworzenia wbrew pozorom. Zauważyłam- będąc w Dolu, że nawet szerszenie były mniej napastliwe - wolały żerować na pergoli z przejrzałymi winogronami, lub topiły się w pułapkach zastawionych przez obsługę - dużych słojach z gęstą, lepką ,słodką cieczą .
Katerina napisał(a): Tęsknie spoglądam z balkonu na "naszego" Odyseusza zacumowanego przy samym końcu falochronu...
Oj będę go wypatrywać w przyszłym roku, a szczególnie jego właściciela
Muszę go uprzedzić, że będzie miał nalot większej ilości fanek niż Mamma Mia
Szkoda,że to już koniec opowieści z Visu
Został jeszcze jeden odcinek z dnia wyjazdu (w opracowaniu), więc coś tam jeszcze będzie. A potem pokażę Ci Twój Sutivan i okolice - też najs
A jak zasypiałaś wieczorem to nie słyszałaś cichego śpiewu Visu:
Oj, tak, Vis ma swoją melodię. Teraz, kolejnym jej elementem jest kwilenie sokoła Eleonory - mieszkańca Svetaca - niesamowite doznanie Ale przebija się też nuta Abby - "Hasta manana" "Hasta mañana 'til we meet again Don't know where, don't know when Darling, our love was much too strong to die We'll find a way to face a new tomorrow Hasta mañana, say we'll meet again I can't do without you "
[b]boboo
Czyżby najwyższy czas zakupić coś swojego pływającego?
Wypadałoby
AdamZ
Piękne zdjęcie i rewelacyjny pomysł. Niektóre zdjęcia zasługują na niecodzienną prezentację. Wyciąłbym co prawda tego faceta po prawej i dla mnie ideał Druk na płótnie? Muszę to podłapać
Dzięki Też wycięłabym Mladena, który sam w sobie jest...mało renesansowy , ale chcę im zrobić takie...monidło Kojarzycie co to jest??? Jak będzie gotowe, to pokażę
Roślinka z Polski to oczywiście wierzba, płacząca
Też o niej pomyślałam, ale czy ona nie preferuje podmokłych terenów A tam skała, słońce i wiatr
Dziękuję za kolejne ciekawostki nie tylko geologiczne. Po takich przygodach na Visie obawiam się że Brać już niczego nie urwie ale jak znam Twoje podejście do otoczenia i tam znalazłaś coś intrygującego
A wiesz, że zdołał urwać? Może nie tyle nowymi odkryciami, które też były, alesuper optymistyczną atmosferą, przepiękną pogodą, kolorami i pewnymi przygodami, których nie zawaham się opisać
gusia-s Gosia, Twoja kamienna ryba wymiata Co za okaz ...rudy
Nie zwlekaj z tym Bracem bo zaraz znów wsiakniesz w realu na Visie.
Nie, nie dostałam trochę pary, teraz pójdzie szybciej
Fotka małżonków ekstra wyszła i pomysł na prezent świetny. Ciekawe czy to docenią,
Mam nadzieję, bo trochę mnie to będzie kosztować
maslinka
Mnie się malwa kojarzy z typową polską rośliną rosnącą na wsi przy chatach W skansenach jest dużo malw W Cro również je widziałam, więc przyjmie się bez problemu. Tylko skoro rosną w Chorwacji, to może jednak nie są typowo polskie...
Tak, malwa pojedzie i chyba jarzębina - ostatnio widziałam dużo jarzębiny rosnącej na wydmach piaszczystych w okolicy Trójmiasta - skoro rośnie na piachu to i na skale może podoła Malwy i może jeszcze słoneczniki może posadzić wokół tej drewnianej budy która robi za kuchnię ( na jednym ze zdjęć)
Cały odcin przeczytałam Małżowi na głos. Oboje byliśmy zachwyceni ilością informacji i ciekawostek, jakie umieściłaś Rudysty, kto by pomyślał?
Bardzo mi miło Czego się nie robi dla takich koneserów jak Wy
Zoki jest mega hippy!
Prawda??
travel
Cenę zostawiam bez komentarza. Zamiast tego niech przemówi rząd wytrzeszczonych oczu:
gusia-s
przyznam, że skasowali Was nieźle.
maslinka
Co do ceny - nie ukrywam, dużo, ale w końcu wakacje są!
No tak, ale... Byłaby to dobra opcja dla liczniejszej grupy - każdy mógłby się opić do woli i przetestować różne trunki.A tak...Małż nie mógł, bo prowadził, a ja, mimo sporych możliwości , nie zdołałam zdegustować tyle, żeby powiedzieć, że było pół darmo Za pekę wszędzie zapłacilibyśmy ponad 100Kn od osoby, danie z ryb też około stówki, deska serów i wędlin z dodatkami - 80-100 Kn, deser, nieograniczona ilość wina plus 2 butelki to take away...Pomyliłam się wcześniej - nie travarica, tylko pyszna szałwiówka z jego eko - uprawy, oraz orzechówka. Będzie te 600Kn, problem był tylko w tym,że deski serów nie zamawialiśmy Ale okoliczności przyrody i towarzystwo gawędziarzy - lokalsów było bezcenne. I jak napisała Agnieszka - wakacje były , a my wciąż oczadziali po Rejsie nr 1
ruzica napisał(a):Ja się też ostatnio przekonałam, że słoweński to całkiem inna bajka niż chorwacki(bardziej jak rosyjski, oni np. mówią "do svidanja" )
A z powodu os to ja też bym na pewno scenę zrobiła
O, cześć Marta Nie odniosłam wrażenia ,że bardziej rosyjski, ale jest inny. Na szczęście oni rozumieją chorwackie słowa i dużo z polskich, więc jakoś mi szło. Mój Małż mówił do mojej słoweńskiej rodziny tylko po polsku - opowiadał dowcipy, a oni się zaśmiewali I nie było to tylko z grzeczności
Katerina napisał(a):Też o niej pomyślałam, ale czy ona nie preferuje podmokłych terenów A tam skała, słońce i wiatr
Ta moja płacząca wierzba to miał być taki żarcik ponury. Jak sobie popatrzę za okno na te wiszące chmury i polar ubiorę na poranne wyjście ze zwierzem (mamy całe 12 stopni o sierpniowym poranku) to później patrząc na Wasze ( i swoje też ) zdjęcia pełne błękitu morza i bieli rozgrzanych słońcem domostw, jakaś jesienna melancholia mnie dopada. A stąd już blisko do wierzby płaczącej, Zembatego i krążącego w górze kruka z wroną co to nas kiedyś rozdziobią. Nieźle się unurzałem nieprawdaż Na szczęście są jeszcze Wasze relacje.
Katerina napisał(a): travelGeneralnie Srebrna nic mi nie urwała. Za dużo ludzi i ten bar z tyłu zajmujący prawie cały piniowy zagajnik
Mi urwała - od pierwszego wejrzenia - gdy weszłam na nią we wrześniu 2014 i naliczyłam na całej jej rozciągłości...7 osób Od tamtej pory co roku skokowo przyrasta liczba ją odwiedzających. Ale jak spojrzysz na moje zdjęcia, to sama przyznaj - to nie był dziki tłum
Wrzesień jest inny pod względem ilości turystów od czerwca. To samo mówił mój Kapetan. Srebrna 23.06 o godz.13:
Katerina napisał(a):A potem pokażę Ci Twój Sutivan i okolice - też najs
Mój Sutivan został zdetronizowany przez Komižę , gdzie mam wszystko czego mi do szczęścia potrzeba i ten niepowtarzalny klimat. Po Komižy Sutivan jakoś tak dziwnie się spłaszczył . Ale chętnie popatrzę. Trochę się tu pozmieniało od 2018r. Lemon Garden zawłaszcza kolejne budynki , jest piękne nowe molo , dalsza część obwodnicy jest już otwarta - ale na razie w postaci szutrowej , za barem Modruj w stronę mojej plaży powstaje nowy budynek. Dawny Sutivan odchodzi....
Katerina napisał(a):Mój Małż mówił do mojej słoweńskiej rodziny tylko po polsku - opowiadał dowcipy, a oni się zaśmiewali I nie było to tylko z grzeczności
Podobno słoweński jest bardziej podobny do polskiego niż czeski czy słowacki