REJS nr 1 - Na Svetim Andrija czas leniwie mija
Nie miałam pojęcia o której godzinie dobiliśmy do Svetaca, ponieważ czasoprzestrzeń uległa tam dużemu zakrzywieniu , ale teraz spojrzałam na detale związane ze zdjęciami... 14.09
Czyli dużo później, niż myślałam
Pierwszy obraz wnętrza wyspy, a raczej porciku Pavlov (Povlov )Buk...
Hmmm..., porcik w ruinie, czy kamieniołom?
Połowa załogi znowu zażywa kąpieli - przy zacumowanej łodzi, ale ja z Małżem i Kapetanem chronimy się w cieniu betonowego falochronu (na ostatnim zdjęciu poprzedniego odcinka) i rozmawiamy.
W 1936 roku, kiedy to jeszcze na wyspie mieszkało wielu ludzi - wszyscy z rodziny Zanki, wydarzyła sie tragedia.
Na tej kupie kamieni, którą tu widzicie , tzw. plaży, trzymano wyciągane na brzeg łodzie, gdyż bano się zostawiać je na wodzie - napisałam uprzednio, że nagły sztorm, czy przypływ mógł je uszkodzić roztrzaskując o skały, poza tym nie ma tam miejsca na kilka jednostek.
Pewnego dnia nadciągnął zabójczy jugo - sześciu mieszkańców wyspy - rybaków, słysząc huk nadciągających fal pobiegło na tę plażyczkę , na której teraz siedzimy i starali się uratować swoją gajetę falkušę, która stała 20 metrów od brzegu (na tej plaży). Niestety fale były tak ogromne i dynamiczne, że w sekundzie zalały cały port i pochłonęły wszystko, co się w nim znajdowało, łącznie z rybakami.
Wtedy zbudowano tu ten falochron.
Ciekawostką, którą wyczytałam na jakimś blogu dla nurków jest to , że ileś tam metrów pod wodą można zobaczyć inną ścianę - kamienną, która istniała tu wieki temu, zanim powstał współczesny falochron...
Od tamtej pory poziom morza znacznie się podniósł, ciekawe co to było przed wiekami - ten podwodny mur
W mojej "biblii" - albumie - przewodniku po Visie natrafiłam na takie zdjęcie...
Przedstawia ono policjanta z Komiży, który dotarł tu z prowiantem dla rezydujących tu latem potomków dawnych mieszkańców. Niestety, warunki pogodowe i fale nie pozwalają na przybicie do brzegu i zacumowanie, więc facet rzuca chlebem o brzeg , a miejscowi - "chwilowo uwięzieni" rolnicy starają się go złapać.
Także, nie ma to tamto... Szacunek dla tej wyspy trzeba mieć.
W wyżej wspomnianej książce znalazłam też naszego Kapetana Darko - toż on jest prawdziwą gwiazdą lokalną
Tu widzimy go wraz z innymi ziomalami ze Svetaca -był kilkanaście lat młodszy niż obecnie. Śmiem twierdzić, że teraz wygląda dużo lepiej (Więcej zdjęć z albumu później)
La familia Zanchi Niezła mafia Darko to ten najwyższy.
No więc teraz Darko liczy swoje stadko...
...motywuje maruderów...
I ruszamy pod górę w strasznym upale.
Mąż mój zobowiązał się nieść wcale nie taką lekką torbę Rozalii, oprócz tego występuje w pełni ubrany, by chronić poparzenia słoneczne z pierwszych dni pobytu na Visie Niestety, to do czego dopuścił nie chcąc stosować filtrów i zasad sensownego opalania na początku... zepsuło nam połowę wakacji Ale to inny wątek
Taka ścieżynka...
...i takie krajobrazy...
Powoli docieramy do pierwszej haciendy - chyba największej na Svetacu i obecnie zamkniętej na cztery spusty.
Lubię to zdjęcie poniżej
Właściciele tego domu, którzy spędzili lata na emigracji w Australii ufundowali we własnym obejściu...kościół , czy raczej kaplicę, gdzie przypływający na lato mogą się modlić.
Kto wielbi Serce Jezusa
Ani nie przysięga, ani nie rzuca klątwy
Może macie lepsze tłumaczenie?
Chociaż to wydaje się mieć sens...Ludzie morza nie powinni nic obiecywać, bo nie wiedzą co będzie jutro, ani obciążać kogoś klątwą, bo może się ona przeciw nim obrócić...
Po tym krótkim przystanku na odpoczynek ruszamy dalej - pnąc się do góry.
Darko niesie oprawione wcześniej na łodzi ryby - branciny.
Zaczynam odczuwać wilczy głód - od rana tylko śliwowica i kabanosy
Powoli docieramy do ostoi Darka - na stałe mieszka w Komiży, ale to tutaj przypływa na reset, albo - tak jak w tym przypadku - z wybraną grupką ludzi, by pokazać im piękno swojej samotni.
Jak podkreśla - zawsze bacznie przygląda się kandydatom na takie wyprawy- nie chce dopuszczać nieodpowiednich ludzi do swojego świata. Nie chodzi o zarobek za wszelką cenę.
Czujemy się zaszczyceni
Miejsce , w którym był rodzinny dom Kapetana jest teraz długim" barakiem" podzielonym na części; obok izb należących do Darko są mieszkania jego sąsiadów - kuzynów. ( Zaraz pokażę_)
Na początku zachwycamy się stołem pod potężnym drzewem rogača, na którym leży niewzruszony niczym - ani naszą, ani psa Kalipso obecnością - kot sfinks
Darko wrzuca na ruszt branciny i dokłada do żaru kilka sporych gałęzi rozmarynu.
W międzyczasie znika, by po chwili przynieść wszystkim miseczki z świeżym ogórkiem i pomidorem, stawia na stół oliwę, przyprawy i dwie butelki po Jamnicy - jedną z białym , a drugą z czerwonym winem - odmianą plavca(plavaca), która jest lepsza niż ta z Peljeszczaka No i kruh, oblićno.
Profesjonalno
Na chwilę zostawiam wszystkich i pytam o WC.
O, tam, poniżej, każda rodzina z trzech ma swoją wygódkę
Czy może być lepszy widok " na siku" ?
I tu przerwę na chwilę tę sielankową opowieść... gdyż chcę Was wciągnąć (zaprosić ) do pewnej zabawy, której doświadczyliśmy za sprawą gaduły - Rozalii..
Gdy wróciłam do stołu wszyscy mieli przed sobą kartki...
Darko wciąż przy garach, toteż nasza załogantka wymyśliła grę integracyjną na czas oczekiwania..
No więc tak...
Podajcie spontanicznie trzy nazwy zwierząt, które Wam przychodzą do głowy, oraz ich atrybuty - najlepiej w postaci przymiotników opisujących ich cechy
Będzie ciekawie:)