REJS nr 1 - Mamma mia! - Sveti Andrija Jestem zmuszona podzielić odcinek na części, ponieważ ta wyspa, oraz to co na niej robiliśmy
zasługuje na więcej niż 50 zdjęć
Od wulkanicznego Brusnika do wyspy Svetac dzieli nas pół godziny na silniku.
Na początku - żadne fajerwerki - skały jak wszędzie..
Ale płyniemy wszak do miejsca gdzie zesłana była na banicję Królowa Illirów - Teuta
I ten fakt historyczny dodaje smaczku i pobudza wyobraźnię.
Chociaż są dwie różne wersje tej historii..
Jedna to ta, w którą chcą wierzyć rybacy z Komiży...Że dostała wysepkę za zasługi w obronie Issy - Visu..
Druga wersja..Illirowie wygnali swoją władczynię, gdyż kolaborowała z Rzymianami, i to jest bardziej prawdziwa historia, albo inaczej - prawda leży po środku..
Państewko Illirów powstało w III w.p.n. e. w delcie Neretwy, ale szybko opanowali wyspy i poczuwali się do roli włodarzy zajętych terenów ( uprzednio przez Greków, przynajmniej w przypadku Visu) . Rzymianie, niestety, też
Po kilku wojnach rzymsko- illiryjskich uznano, że trzeba zawiązać sojusz i walczyć z innymi wspólnymi wrogami, a tych było wielu.. Toteż Teuta, mądra kobieta, weszła do unii...z Rzymem i razem wygrali wiele bitew, ale naród illiryjski uznał ją za zdrajczynię i zesłał na Svetac..czyli na koniec świata, za karę
Tam też są ruiny jej fortu, ale nie mam własnego zdjęcia - nie było czasu, że by wspiąć się na najwyższy punkt (311 m n.p.m.), zwany Kraljičino (miejsce królowej?), po angielsku - Teuta's Town.
Znalazłam takie w sieci...
Na Svetacu są też pozostałości po bizantyjskiej świątyni, opactwie benedyktyńskim, jak też resztki kościółka pod wezwaniem Sveti Andrija (a jakże
) Święty Andrzej -apostoł - był bratem świętego Piotra i tak samo jak ten ostatni został patronem rybaków.
Ale nie dane mi było tym razem poznać architektonicznych artefaktów wyspy - zostawiam to sobie na wrzesień - czyli już za 9 tygodni
W następnym odcinku pokażę wnętrze wyspy , która to ma 3,5 km długości i 1,5 km szerokości i jest oddalona od Visu o 15 mil morskich, czyli jakieś 24 km, teraz skupię się tylko na linii brzegowej, gdyż Kapetan chce pokazać nam bogactwo geologiczne swojego "królestwa"
Opływamy wysepkę na minimalnej mocy silnika.
Kali w swoim żywiole
Odyseusz - łódź Kapitana - powinna mieć bocianie gniazdo
Ten pies jest stworzony do wypatrywania nieznanych lądów. Chociaż ten ląd jest jej bardzo dobrze znany.
Ja natomiast dostrzegam w oddali...
...tę zołzę Jabukę
Najbardziej niegościnną z trzech wysp w tym rejonie. Od Svetaca dzieli ją kilka dobrych kilometrów.
Z bliska wygląda tak...jak rozpostarty żagiel...( zdjęcia z netu)
A z innej perspektywy tak...
Nasi współtowarzysze podróży - Marina i Tomislav opowiadają, że byli już razem z Darko na Jabuce i że z bliska robi ogromne wrażenie.
Może kiedyś...
Krajobraz przybrzeżny powoli się zmienia.
Tutaj Darko wyłącza katarynę, czyli silnik i pozwala nam cieszyć się niesamowitymi dźwiękami natury...
Wysoko, na szczytach tych klifów mają swe gniazda niezwykłe ptaki - gatunek występujący w Chorwacji tylko na Svetacu. Poza Cro żyją one w Grecji i Turcji, ale ta odmiana jest endemiczna dla Sveti Andrija.
Sokół Eleonory wystąpił nawet na chorwackim znaczku pocztowym
Ich gniazda mieszczą się w szczelinach skalnych, tam wysoko...W listopadzie odlatują na Madagaskar, by ponownie wrócić na Svetac w kwietniu.
Niestety, nie zrobiłam zdjęć tych ptaków z bliska, chociaż kilkakrotnie parę sztuk krążyło nisko nad Odyseuszem - zaciekawione kto i co odważyło się wtargnąć do ich samotni.
Można się dopatrzeć kilku czarnych maleńkich kropek na niebie na powyższych zdjęciach - to one
Jest naprawdę magicznie - cisza, niezakłócona linia horyzontu z jednej strony, majestatyczne skały podobne do katedr z drugiej strony i kwilenie
sokola Ponad 200 milionów lat zapisane w poszczególnych warstwach tych skał - jak stronice w księdze stworzenia
Płyniemy bliziutko - prawie na wyciągnięcie ręki.
"Święty" nie jest wyspą wulkaniczną - jak Brusnik i Jabuka, ale bliskość tych magmatycznych sąsiadów i jakieś ich "odpryski" na pewno miały wpływ na kształtowanie się tych klifów.
Każdy odcinek linii brzegowej jest inny - zobaczcie sami...
Niemy zachwyt...
Tu mi się najbardziej podoba
Wcześniej napisałam,że nie spotkaliśmy w trakcie rejsu żadnej, poza naszymi jednostki...ludzkiej
Bo jedna pływająca się trafiła - ale bez załogi... (Viski "trójkąt bermudzki" ich pochłąnął?
) Pewnie nurkowali w grotach, co jest tu bardzo niebezpieczne ze względu na zdradzieckie skały pod wodą...Ale widoki podobno najbardziej spektakularne w Chorwacji...
No cóż, nie w tym życiu...