Czas się wziąć za się i się całkiem zwrócić temu „forumu”…. „Aś napisała Kaś” tyle, że terozki bedem czytać i czytać…
Sorki więc, że będzie nieco w tył, ale zacofany Zdzihu co nieco do pieca lubi dołożyć. Nie upraszam o komentarz do komentarza, abyś w ciąg zdarzeń przez cię opisywanym jakowego misz-maszu nie wplątywała.
Katerina napisał(a):...Teraz nie słyszymy własnych myśli - z powodu tętniącego umpc, umpc, umpc - tzw. muzyki
Właściciele baru ewidentnie chcą uczynić z Visu Ibizę, lub inną Copacabanę
Muzyka z baru przechodzi w kakofonię, gdyż w pobliżu kotwiczy wiele jachtów, których załogi to też "miłośnicy" głośnej - własnej - muzyki...
To jest coś, co mnie rozwala. Na urlopach najbardziej, w centrum handlowym również. Muza... Owszem, lubię muzę, zwłaszcza, gdy sam mogę ją sobie wybrać, ale coś tu nomen omen nie gra. Bo sama zobacz jak wielu z nas kakofonia źle dobranych i nazbyt głośnych dźwięków a to wyprasza wręcz z knajpy czy też skraca nasz pobyt w galerii. Toż to przecież jak strzelanie sobie w stopę. Niezrozumiałe dla mnie...
Katerina napisał(a):...W pewnym momencie małżonek zrywa się z siedziska i mówi, że porozmawia z właścicielem…
Było mi dane poznać formę takie omc zerwania się z siedziska w pewnej konobie, ale nie uprzedzajmy faktów…
Katerina napisał(a):...I w trakcie tego zbożnego czynu spod nóg wyślizguje mi się duży ciemny wąż
Zaręczam, że nie była to jakaś żmija drugiego sortu , tylko tłuste cielsko prawdziwego węża
Ale ja, partyzant, który przeszedł próbę bojową w makii, stałam niewzruszona ...ze strachu i ekscytacji czymś całkiem neznanym Tak musiała się czuć Ewa w raju przed zerwaniem zakazanego owocu…
Kasia, gdybyś była moją partnerką to albo przestałbym jeździć z Tobą na urlopy – generujesz dość niebezpieczne otoczenie, albo nie odpuszczał cię na krok w pełnym rynsztunku bojowym…
Uff. O ile lubię takie plaże czy takie „Rokisie” to tańca po prostu nie lubię. No nie lubię i już. Właściwie ja nigdy nie chcę tańczyć, ale czasem muszę. Więc wybacz, ale tang oglądał nie będę. Co innego gdybyś na sobie pokazała bieliznę typu tanga ……………………………..
Zaczynając opisywać zdarzenia z 4 września napisałaś, że pogoda w czasie zrobienia kawy zmieniła się z pięknej w deszczową. Jak to fajnie, że wypadało się u Was a u nas tylko chmury pokiwały palcem..
Za odstąpienie mimo zmęczenia i pogody od pójścia w górę bura!!!!
Opisujesz potem, ze przyglądałaś się ludziom. Ty nawet nie wiesz, jak zbieżna będzie w tum zakresie moja z Twoją relacja. W następnym odcinku u mnie całkiem przypadkowo się to wyjaśni.
Za odstąpienie mimo zmęczenia i pogody od pójścia w górę bura!!!!
Domoljub (słowo na tablicy) – pisząc to przez chwilę zastanawiam się dlaczego w głowę włazi mi słowo domator od razu przekształcając się w słowo donator… Ach wiem. Jak mi córa rzuciła zestaw rzeczy, jakie chciałby na urlopie zrobić to mój portfel zwiał do piwnicy…
Dobrze, że gdy znalazłaś dwie komórki i znalazłaś brak klucza znalazła się oddana Odjana. Natomiast sposób komunikacji urlopowej pomiędzy Tobą i mężem jest przyznam bardzo oryginalny. Teraz rozumiem dlaczego oceniłem Twojego małża jako wyciszonego. On ciągle nasłuchuje, czy spod jakiegoś okna, czy jakiejś dziury nie krzyczy potrzebująca białogłowa. Pozdrów go tam ode mnie. Jak się kiedyś spotkamy to mu jakieś rycerskie odznaczenie musze przygotować…
A, czyli był spacerek po Komiży – to bury nie będzie.
Ładna ta Komiża, nie tylko o złotej godzinie
A, to nie ma tak dużo czytania omijając szerokim łukiem i bynajmniej nie tanecznym krokiem tańce wywijańce…
Ty już piąty września masz na tapecie… O jejku, ale muszę nadgonić..
W arkuszu VIS-Ważne zapisałem i panią od kaparów, a nade wszystko słodkości… Może odwiedzę to miejsce gdy akurat nie będę na diecie ha, ha.
Ruda fajna, a jakie ma nogi……………
No Kaś… Powiew stanika robi wrażenie…
Czyli jedzenie i tam potrafią spieprzyć..
Daj kobiecie krzesełko, to coś wymyśli, ale z Twoich opowieści jeszcze sprzed pisania relacji wynikało, że to był wielce trafiony pomysł…
Oključna i Tiha plaże… No comment
Reset. No tak, outback na Braću zaliczyliśmy kilkukrotnie, może w drobniejszych wydaniach. Ale jest to rzeczywiście ciekawy dodatek do urlopu. Powiedziałbym to jak doprawienie dania głównego…
Kiedy ktoś pisze, że widok rozwalonych zabudowań nie wzbudza entuzjazmu, tym bardziej na wakacjach to ja powiem tak. Można pojechać na urlop, posadowić 4 litery na plażę, opalać się, kąpać grillować i trzeźwieć. Można. Można zwiedzać tylko must see. Można. Koń z klapami ograniczającymi widok na bok pójdzie do przodu? Pójdzie. I reszty nie dopiszę bo żyję w innym świecie. Nie oceniajcie, abyście ocenionymi nie zostali….
Rejs?! 6 września?! O my goodness…
Opis rejsu, skałki, widoki, mama i córka, kapitan i wrak, nierozpoznane zwierzęta, geologia, jeszcze więcej skałek i (dopominałem się o pokazanie w tangach – bo te po powiewie stanika były latoś mocniej zabudowane – a ty mi Gaciami po oczach) skalne majtasy – wybaczam…
Dwie flaszki na zachętę to jako te dwa nagie miecze – ciekawe czy Jagiełło coś dokupił…
Ile to rzeczy ciekawych na dnach morskich zalega… Kapitan nieźle przygotowany…
Hm. Taki rejs byłby dla mnie dobry, zaraz na początku pobytu, aby wypatrzeć z morza fajne plaże. No ale skoro mili forumowicze opisują je w swoich opowieściach to mogę nadal bać się wody i starać się nie wsiadać na pływadła. W związku z tym rejsy od strony fotograficznej chłonę a że smykałkę masz do pisania to i zaczytuję się nimi.
Powinienem teraz napisać … i obiecuję już być na bieżąco… Ale, że już wiem jak to jest z obietnicami…
Za to co do tej pory dzięki… Mam dwa dni w plecy względem ciebie…