Hippy Ruda BisKolejny poranek w Komiży wita nas przepiękną pogodą.
Po poprzednim dniu, spędzonym w całości w miasteczku, jestem spragniona plażowania w dziczy i odosobnieniu. Po chwili namysłu wybór pada na uvalę Rudą - w której byliśmy w pierwszy dzień. Jest to nasz "pewniak" - wiemy, że możemy spodziewać się tam względnego spokoju, mimo, że w ostatnich latach coraz więcej na tę zatoczkę amatorów, zwłaszcza tych przybywających od strony wody.
Zanim pójdziemy po samochód na parking chcemy zjeść śniadanie " na mieście".
Idziemy plażą - piękną o każdej porze dnia
Zaglądamy na mini targ, gdzie przy odrobinie szczęścia można dostać wspaniałe kapary
u soli, czyli zakonserwowane w soli morskiej, bez żadnego octu - po prostu delicje (smakują trochę jak solone orzeszki
)Jednak jest to ostatnio towar deficytowy, więc trzeba łapać okazję. Dostaliśmy wprawdzie duży słoik domaćich kaparów Vanji, ale do końca pobytu Małż zje wszystko na chlebie z "dżemem ze świni" - czyli smalcem od Kapitańskiej Baby (
beatabm )
Udaje nam się je nabyć od pani ze zdjęcia - mówi, że ma już ostatnie trzy małe słoiczki, bo wszystko wykupili Włosi
Bierzemy zatem wszystkie trzy i umawiamy się na dostawę ...na kolejny rok
Pani daje nam numer telefonu i sugeruje, żeby zadzwonić do niej miesiąc wcześniej, zanim przyjedziemy - to nam odłoży
Ok, jedna sprawa wielkiej wagi załatwiona
Można zająć się poszukiwaniem śniadania.
Obok ryneczku mieści się taka urocza cukiernia.
Flagowy towar Visu -
kolač od rogača występuje tu w różnych wariantach - wszak Vis drzewami rogača stoi ( zdjęcia "plantacji" tych drzew wokół Komiży i opis tej ciekawej rośliny i przepysznych produktów uzyskiwanych z jej strąków zamieściłam
Tu, powiem więc tylko,że ciastka te robi się ze zmielonych zdrewniałych strąków drzewa karobowego, czyli tzw. mączki świętojańskiej )
Mnie jednak zainteresowało to ciastko... - specjał z innej wyspy - Brača.
Nie bardzo lubię słodycze, ala zamawiam
hrapaćušę z reporterskiego obowiązku
, aby porównać tę viską z tą słynną - z Dolu, którą jadłam rok wcześniej na Braču. Do tego duża kawa z mlekiem. Jest pysznie - hrapaćuša (tudzież: hrapoćuša) jest o wiele mniej słodka, niż ta bračka, co mi bardzo odpowiada.
Tak posileni jedziemy na Rudą...
Chcemy dzisiaj plażować koło tych domków rybackich po drugiej stronie zatoki, musimy zatem okrążyć ją - wybieram drogę po skalach, oczywiście, choć obok jest szutrowa ścieżka.
Zawsze jest tu pusto, w domostwach nie widać, ani nie słychać śladów życia (oprócz obecności kotów), woda rozkoszna...
I byłoby idealnie, gdyby nie osy...
Jest ich tu ogromna ilość, są naprawdę irytujące
Postanawiam oddalić się od plaży i rozejrzeć po okolicy, może będzie ich mniej...I faktycznie tak było, nie wiem co je ciągnie do samej plaży - my nic do jedzenia nie mieliśmy.
Zmiany cywilizacyjne dotarły nawet tutaj...
W ubiegłorocznej relacji pokazałam to zdjęcie..
Teraz to miejsce wygląda tak...
Ktoś pewnie powrócił z Australii lub innej emigracji i odbudował rodzinny dom...A może kupił to miejsce jakiś Anglik? Jednak obstawiam miejscowych.
Jak ja bym taki domeczek pokochała
Wyobrażam sobie, że ta drewniana pergola w przyszłości porośnie winoroślą pod którą wspaniale będzie sączyć wino
Na tyłach tego domu znajduje się coś, co można by nazwać zapuszczonym, zapomnianym sadem - gdzie rosną oliwki i drzewka granatu. Jest cicho i sennie, cykady grają swoją muzykę godową - pięknie jest
.
Po powrocie na plażę widzę, że nie jesteśmy już sami..
Przyszła rodzina z dzieckiem - dziecko będzie siedzieć non stop w wodzie, a jego rodzice oddawać się polowaniu na ryby za pomocą jakiejś dziwnej kuszy
Nie mijają dwie minuty, a facet ustrzela taki okaz..
Dobry jest, trzeba przyznać, na wędkę, lub w sieć chyba jest dużo łatwiej?
Pytam jak się zwierz nazywa..
Ugor, objaśniają, z rodziny węgorzowatych, ponoć zupa rybna z niego jest boska.
Ok, będą tu się kręcić i naruszać moje odosobnienie, ze zrzucenia opakowań też nici... więc namawiam Małża na spacer po skałach. Zostawiamy wszystko i ruszamy.
Tam - na końcu są schodki i małe zarośla...a następnie otwarta przestrzeń z otwartym morzem i roztaczającymi się połaciami różnorodnie ukształtowanych skał. Idąc po nich dojdziemy do kolejnych zatoczek, najbliższe to Mala i Vela Travna. W Małej mieszka i prowadzi konobę pisarz Senko Karuza, o którym pisałam w poprzedniej relacji. My jednak nie planujemy dzisiaj aż tak odległego spaceru.
Bunkier i stanowisko strzelnicze ...
Idziemy tak dosyć długo, nie spotykamy ani jednego człowieka, można się więc całkowicie uwolnić i cieszyć swobodnym obcowaniem z naturą.
Hip, hip, hippy, hurra
Nie ma tu ani os, ani...makii
Te malutkie krzewinki w drodze powrotnej są całkiem niegroźne..
A tu jeszcze raz różnica między zrudziałym Visem z 2017...
...i soczyście zielonym w 2018
Wracamy po nasze rzeczy..
Małżeństwo łowiących inaczej wciąż tu jest, facet z kuszą tkwi w tej samej pozycji wpatrując się w taflę wody
Widzę, że nieźle się już obłowił
, bowiem wiaderko pełne jest różnorakich ryb.
Ależ zgłodniałam
Opuszczamy Rudą - zdecydowanie jedną z moich najbardziej ulubionych plaż i miejsc do spacerów, i jedziemy dać drugą szansę plaży Stonćica, na której mieści się konoba.
Wspomniałam o drugiej szansie, gdyż pierwsza wizyta na tej piaszczystej plaży - w 2014 roku - nie zachwyciła nas. Cień na plaży po południu, mokry, ubity "piasek" i gzy...
Chociaż muszę przyznać, że z góry wygląda uroczo...
Na dole jest tak...
Plaża do dużych nie należy, a z uwagi na fakt, że z połowy uczyniono boisko, a jedna trzecia spowita jest już cieniem, to praktycznie prawie jej nie ma
My nie przyszliśmy tu jednak plażować, ale zjeść w tutejszej konobie - kryjącej się w małym zagajniku palmowym.
Właściciele mieszkają tu i uprawiają własne ekologiczne warzywa. Mamy zatem duże oczekiwania co do jedzenia tu serwowanego.
Niestety, spotkało nas duże rozczarowanie...Plater mięs z grilla - w tym miała być przewaga jagnięciny i jagnięcych kiełbasek - to wielkie nieporozumienie. Mięcho przetłuszczone i żylaste, w dodatku zesmażone na podeszwę i twarde. Ciężko więc rozróżnić co jest janjetiną, a co svinjetiną
Grilowane warzywa pławią się polane taka ilością oliwy, jakiej nawet tu w Chorwacji wcześniej nie widziałam. W dodatku poziom obsługi pozostawia wiele do życzenia
Przy stoliku obok siedzi para Anglików. Widząc nasz plater wjeżdżający na stół kobieta z zainteresowaniem pyta co zamówiliśmy i po moim wyjaśnieniu z entuzjazmem namawia partnera na to danie.
Po kilku kęsach odwracam się do niej i zdecydowanie odradzam ten wybór.
Anglicy zamawiają więc...langusty i homara
Jestem przekonana, że te skorupiaki też zostały spie....ne przez kucharza
Pytam niemrawego kelnera ile zajmuje spacer do pobliskiej latarni morskiej...
Eeee, nie zdążycie przed zmrokiem (jest 17.30, wrzesień)
Ale zobaczymy ją już niedługo od strony wody
Stonćica, a raczej właściciele konoby nie wykorzystali drugiej szansy, którą im daliśmy...aby polubić tę plażę
Wracamy do Komiży - faktycznie zachód słońca następuje wkrótce po tym jak opuszczamy Stonćicę.