Na przełęczy pod Puy Mary nawet się nie zatrzymujemy - dobrze, że chociaż asfalt na jakieś sto metrów przed samochodem jest widoczny. Potem droga zaczyna się obniżać, jednak miasteczko, do którego zmierzamy, leży wystarczająco wysoko, by nie żywić nadziei na ładne niebo.