napisał(a) Franz » 09.01.2015 00:49
Jeszcze wewnątrz świątyni zaczynają się schody, opadające długim ciągiem pomiędzy stojące niżej kamieniczki. Schodzimy nimi na tyle, by móc ogarnąć wzrokiem wspaniałą, pięciokondygnacyjną fasadę o kamiennej, kolorowej mozaice. Następnie ruszamy krętymi i wąskimi przejściami między niesamowicie urozmaiconą bryłą katedry, a sąsiednimi zabudowaniami. Wszystko to wynika ze wzrastającej w XII i XIII wieku popularności tego miejsca, spowodowanej zarówno ustanowieniem Le Puy głównym miejscem zbiórki pielgrzymek do Santiago de Compostela, jak i faktem, że to właśnie tutaj w 1095r. papież Urban II rzucił wezwanie do świętej wojny z muzułmanami, rozpoczynając cały szereg tragicznych w skutkach wypraw krzyżowych, będących powodem rosnącej nienawiści dwóch podobnych sobie religii. Aby pomieścić coraz większą rzeszę pielgrzymów, przedromańską świątynię usiłowano rozszerzać w każdym kierunku, gdzie tylko ukształtowanie opadającego dosyć stromo stoku na to pozwalało. Stąd tak zagmatwany kształt oraz posadowienie na różnych poziomach obecnej katedry.
Kręcąc to w jedną, to w drugą stronę, przechodząc bramami, a nawet dosyć długimi tunelami, docieramy pod portal św. Jana, w którego tympanonie widać Ostatnią Wieczerzę oraz Jezusa z aniołami powyżej - wszystko mocno przez ząb czasu nadgryzione, jakby wymyte, ale już zupełnie nie wiem, dlaczego wklęsłości wyraźnie później dodanych elementów architektonicznych zupełnie pozbawiły twarzy Chrystusa.
Ostatnio edytowano 09.01.2015 14:10 przez
Franz, łącznie edytowano 1 raz