napisał(a) Franz » 17.12.2014 00:55
Zanim opuścimy La Chaise-Dieu, tankujemy jeszcze bidony do pełna. Wprawdzie wywieszka informuje, że woda jest niepitna, ale surowej jej przecież pić nie będziemy.
Dochodzi szósta po południu, kiedy wyjeżdżamy z miasteczka, więc zbyt wiele już dziś nie zdążymy zobaczyć. Będziemy się musieli bardzo streścić, żeby pokrótce chociaż rzucić okiem na ostatnie miejsce, do którego zdążamy. Gdyby nie te dwie nieplanowane atrakcje, mielibyśmy więcej czasu, jednak w najmniejszym nawet stopniu nie żałujemy, że wzbogaciliśmy o nie program zwiedzania. A teraz już ruszamy szosą na południe. Droga nie jest daleka, a do tego prawie pusta, więc dokładnie po półgodzinie jesteśmy prawie na miejscu. Zatrzymujemy się na moment, kiedy wzrok przykuwa wspaniała sylwetka zamku na skale po lewej stronie szosy.