napisał(a) Franz » 10.08.2018 08:07
Dzień szesnastyPodobno w nocy chrapałem i Bea mnie budziła, żeby wyeliminować efekty akustyczne, które nie dawały jej spać, ale - mówiąc prawdę - osobiście nic o tej całej akcji nie wiem. Naszemu pakowaniu się towarzyszy pochmurne niebo i stojący niedaleko namiot motocyklistów. Zjeżdżamy z powrotem do Hendaye i trasą nadmorską docieramy do Ciboure, w którym stoi kościół z ciekawym sklepieniem. Zważywszy jednak poranną porę, nie mamy żadnych szans zajrzenia do środka.