napisał(a) Franz » 14.05.2018 23:57
Ruszamy do Saint-Jean-de-Luz, mając cichą nadzieję, że zdążymy przed siódmą wieczorem, kiedy to zamykają kościół. Wszystko szło dobrze aż do samego miasta, gdzie wpadamy w ścisk sporego kurortu, a po wąskich ulicach tłumnie chodzą piesi; trochę kluczymy i kiedy przejeżdżamy pod kościołem, dochodzi właśnie siódma. Niestety, nigdzie nie ma miejsca do zaparkowania i w efekcie przejeżdżamy przez most, gdzie już się zaczyna inna miejscowość i dopiero tam znajdujemy miejsce na samochód. Jest już po siódmej, więc bez większych nadziei wracamy w stronę kościoła.