napisał(a) Franz » 13.02.2014 19:09
Zaglądamy jeszcze do tartaku, do młyna z porośniętym trawskami mechanizmem napędowym, a następnie trafiamy na mały dworzec kolejowy. Skład pociągu zaskakuje nowością – przynajmniej ja jeszcze nie tak dawno jeździłem czymś analogicznym o dźwięcznej nazwie „Bipa”. W drodze do wyjścia, spragnieni chłodu, wstępujemy do arkadowych podcieni, gdzie rozlokowano wystawę motocykli, ale to mnie już nie rajcuje. Uśmiecham się z dala do pani w kasie – byłem zbyt młody, by się załapać na bilet zniżkowy, co pani skwitowała, że mam się cieszyć swoją młodością – i już kierujemy się do samochodu. Najwyższa pora na kawę, przy której opracujemy dalszą trasę, o ile nie będą nam zanadto przeszkadzały ciekawskie bociany, niby to spacerujące z godnością, a tak naprawdę, zerkające, co by tu smakowitego złowić.