napisał(a) Franz » 23.03.2017 00:19
Wypatrujemy dogodnej uliczki - bardziej chodnik przypominającej niż ulicę - w wbijamy się w zabudowę praktycznie przyklejona do pionowych skał. Z każdym krokiem urok tego miejsca wciąga nas coraz bardziej. Na to wpływ mają nie tylko kamieniczki ze stromymi dachami czy okrągłymi basztami, porośnięte miejscami mchem, czy wręcz kępami traw w szparach w zaprawie, ale również bujna zieleń obramowująca wejścia, okna, a tu i ówdzie nawet całe połacie ścian. Ba! Niektóre ogrody sprawiają wrażenie lasów podzwrotnikowych! Po prostu cuda...
Kiedy uliczki kończą się pod skałą, wracamy do szosy i podchodzimy na sam skraj miejscowości, pod willę wyglądającą na mały pałac, po czym zawracamy, znajdując sobie inny, jeszcze węższy trakt, wbijający się pomiędzy omszałe, porośnięte bluszczem i ukwiecone kamieniczki.