Po rozstaniu, zatrzymując się jedynie chwilę nad rzeką z falującymi na wodzie dywanami biało kwitnących roślin, ruszamy do Sarrlat na zakupy, jako ze funkcjonujemy na ostatniej butelce wody mineralnej. Niepotrzebnie wpychamy się do centrum, gdzie czeka na nas Lidl i przy okazji zakupów tankuję również do pełna. Trochę niespodziewanej zabawy mnie spotyka, bo wjeżdżam na stanowisko z wyłączną płatnością kartą kredytową, a zablokowany przez samochód z tyłu wycofać już się nie mogę i w efekcie krążę zanim uda mi się trafić na właściwe stanowisko.
Kiedy już wszystko mamy załatwione, ruszamy z powrotem nad rzekę Dordogne, kierując się na Cingle de Montfort. To zamek na wysokiej skarpie ponad pełnym zakolem rzeki, które jednak okazuje się na tyle zarośnięte, że bardzo słabo jest widoczne. Zabawiamy tu zatem zaledwie moment i przenosimy się do pobliskiego miasteczka Domme, leżącego na przeciwległym brzegu. Wjeżdżamy przez potężną bramę obronną - a właściwie wpełzamy ślimaczym tempem za pociągiem turystycznym - zostawiamy wóz na darmowym już o tej porze parkingu i ruszamy na spacer po miasteczku.