napisał(a) Franz » 11.09.2016 21:16
(Kilka zdań do zakończonego właśnie dnia)
Tym razem, wyjątkowo, nie kończymy w ten sposób dnia - mamy w planie jeszcze jeden rzut oka. Jesteśmy na tyle blisko Rocamadour, że wysuwam propozycję, żeby tam podjechać, mając uzasadnioną nadzieję na wieczorne podświetlenia. Bea daje się bez trudu do tej koncepcji przekonać, zatem po posiłku zwijamy majdan i kierujemy się na północ. Wtedy Bea zauważa ujęcie wody - dosyć fikuśne i mam niejakie problemy z obsługą, jednak w końcu udaje mi się napełnić obydwa bidony pod korek. Słońce skłania się ku horyzontowi, zatrzymujemy się więc na uchwycenie samego momentu zachodu, a potem już bez przystanków docieramy szybko na skraj wąwozu, na stokach którego usytuowane jest Rocamadour. Niestety... nadzieje okazują się płonne - żadnych podświetleń, a coraz słabiej rozróżnialne kształty stopniowo rozpływają się w zapadającym zmroku.
Przychodzi nam do głowy myśl, by urządzić sobie nocleg z widokiem na wąwóz, jednak każde ciekawsze miejsce obstawione jest knajpkami, skręcamy zatem w jakąś bardzo boczną drogę, z której jeszcze zjeżdżamy tak, że przed okiem ludzkim chronią nas uprawy winorośli, kończąc w ten sposób kolejny piękny dzień.