napisał(a) Franz » 14.09.2015 23:10
Wyjeżdżamy z Montpellier, kierując się początkowo na Millau, ale szybko się gubimy i zaczyna się kluczenie po coraz węższych ulicach, więc staram się utrzymywać właściwy azymut. Udaje się dojechać do właściwej drogi, chociaż jeszcze trwa chwilę, zanim rozwiążemy problem wjazdu na nią. Wreszcie trafiamy na wylotową szosę i zostawiamy miasto za sobą. Zbliża się pora noclegu, a my zużyliśmy prawie całą wodę, więc zanim zapadniemy, musimy napełnić bidony. Rozglądamy się uważnie w Gignac, w którym zjeżdżamy z autostrady, jednak niczego nie widać. W Aniane już koniecznie musimy coś znaleźć, lecz nie jest to łatwe zadanie. Kluczę po wąskich uliczkach, aż Bea zauważa kurek na murze przy kościele. Łapię bidony z nadzieją, że z kurka popłynie woda i... uff... płynie!
Napełniam pod korek i teraz pozostaje już tylko znaleźć nocleg.