napisał(a) Franz » 26.06.2015 20:08
W pełni zadowala nasze wymagania w kwestii wieczornych podświetleń, folgujemy sobie zatem, wykonując przeróżne ujęcia obiektywem, a kiedy czujemy się nasyceni, postanawiamy ruszyć dalej.
Wprawdzie są akurat drogowskazy do katedry, jednak wybieramy najpierw Les Arenes, mając uzasadnione nadzieje na stosowne podświetlenia tego wspaniale zachowanego teatru rzymskiego. Szybko spostrzegamy, że wokół nas gęstnieje tłum, ciągnący dokładnie w tę samą stronę.
- Tłum coś wie - stwierdza Bea, a ja się nie sprzeciwiam, tym bardziej, że w oddali widać już wspaniale oświetloną arenę. Jesteśmy coraz bliżej, ścisk staje się podejrzanie wielki i kiedy oceniając, że warto z tego miejsca zrobić pierwsze zdjęcie, sięgam po aparat, nagle... Co jest?! Co się dzieje???...
Wszystko gaśnie i jeszcze przed momentem rewelacyjnie się prezentujące dwukondygnacyjne łuki potężnej zaokrąglonej ściany stają się bezsensownie szare i pozbawione kolorów...