maslinka napisał(a):Temperatury w ostatnim odcinku mrożą krew w żyłach, chociaż akurat dzisiaj chciałabym, żeby było mi trochę chłodniej
Te niskie temperatury to jakiś przełom był- od następnego dnia do końca było już bardzo ciepło i słonecznie
31-05-2019, piątek. Spacery przez alpejskie łąkiDziś w końcu nie pada. Wczoraj po raz pierwszy zobaczyliśmy, że z okna naszego apartmanu mamy widok na góry. Skoro są tak blisko, to trzeba się trochę bliżej z nimi zapoznać. Wymyśliłam na tę okoliczność taką oto pętelkę:
Kranjska Gora-Planica-Dolina Tamar-Dom na Tamariju-Černa Voda-Slemenova Špica-Przełęcz Vršić-Kranjska GoraTo kawał trasy, ale co to dla nas
Tak myślałam w czwartek- później trochę zmieniła się perspektywa.
Wychodzimy na wycieczkę:
Jakoś bardzo nieogarnięci byliśmy na tym wyjeździe- nie mieliśmy nic do jedzenia i picia(to co ja mam w tym plecaku
), więc trzeba było zacząć spacer od wizyty w Mercatorze. Następnie udaliśmy się do informacji turystycznej celem zakupienia lepszej mapy okolic. Niestety Słoweńcy nie znają czegoś takiego jak czasy przejść na mapach
A bez tego trudno cokolwiek zaplanować
No nic, idziemy.
Najpierw szlakiem rowerowym:
Ponieważ jest dość nudno, zaczyna się we mnie toczyć intensywny proces myślowy
I właściwie to już wiem(podświadomie), że do celu, to my dzisiaj nie dojdziemy. Po pierwsze jest późno, bo po 10 tej. Po drugie, Slemenova Špica(która została wybrana jako cel zastępczy Malej Mojstrovki) leży na wysokości 1911 m. A, że śnieg widzieliśmy wczoraj już na 1600- no, różnie może być
No i nie ma tych cholernych czasów na mapie, a wczoraj na przełęczy widziałam tabliczkę, że do Kranjskiej Gory schodzi się stamtąd aż 3,5 godziny. W każdym razie postanawiamy, że na razie dojdziemy do schroniska, a potem się pomyśli. Nic na siłę
Po jakimś czasie szlak pieszy wchodzi do lasu, ale my wybieramy asfaltówkę. Mamy z niej lepsze widoki:
Chwilami czuję się jak jakiś Doktor z alpejskiej wioski
Pod koniec trzeba jednak kawałek iść lasem:
Po chwili wychodzimy przy ośrodku olimpijskim:
Zaczynam się rozglądać czy nie ma tu gdzieś Petera Prevca(Preuca, to naprawdę się tak czyta!)
Idziemy zwiedzić kompleks skoczni:
Na jednej z mniejszych skoczni odbywa się właśnie trening małych dziewczynek
Na tym parkingu można zostawić auto za 2,5 euro na cały dzień(więc można skrócić nieco wycieczkę):
Największe wrażenie robi na nas skocznia do lotów(mamut czyli). W TV nie wydaje się być tak pionowa, zresztą zdjęcia raczej też nie oddają tej stromizny:
Po krótkiej przerwie i zjedzeniu części plecakowych zapasów ruszamy w dalszą drogę. Idziemy Doliną Tamar- początkowo jest nudno(bo w lesie), jednak dość szybko zaczynają pojawiać się widoki:
Bardzo podoba mi się taki wynalazek:
Zależy w którą dziurkę spojrzymy- taki szczyt zobaczymy
Możemy więc popatrzeć na naszą nieszczęsną Mojstrovkę.
Dochodzimy do schroniska, gdzie będziemy pic kawę i kontemplować okoliczności
Po drodze uwagę
małża zwróciło takie coś:
To jest wodospad Nadiža i podobno można wejść na górę. Jakoś nie chciało mi się wierzyć, bo wyglądało, że
slap wypływa z miejsca które jest bardzo trudno dostępne(gdybym ja wiedziała, co mnie jeszcze dziś czeka
.
Na razie pójdziemy jednak odpoczywać. Dalszy ciąg w następnym odcinku. Tam już nie będzie sielanki