Nefer napisał(a):A Dacia Duster niechaj spisuje się dzielnie i wozi Was bliżej i dalej, szutrem i asfaltem...
Dzięki. Na razie jeździ bliżej i asfaltem, bo jakiś mało wyjazdowy etap w roku mamy
04-06-2019, wtorekNadeszła wiekopomna chwila i musimy opuścić Kranjską Gorę, w której spędziliśmy wspaniały tydzień(pomimo początkowych problemów z pogodą). Trochę mi smutno, a trochę nie, bo w końcu jedziemy nad Jadran. Żegnamy się z naszym przemiłym gospodarzem, który ma dla nas pożegnalną propozycję:
A może po kieliszeczku na drogę?Oj nie, nie dziekujemy...Myślę sobie, a idź Ty się schowaj z tym swoim bimbrem
Wódka, którą od czasu do czasu częstował nas właściciel była własnej roboty, upędzona na kwiatkach wyhodowanych we własnym ogródku i bardzo gorzka. Mi nie smakowała, ale podobno zdrowa była na żołądek.
Rzucamy ostatnie spojrzenie na góry z naszego apartmanu:
Przez te ostatnie dni z ciepłą pogodą śnieg w górach prawie całkiem się roztopił. Peszek.
Wsiadamy do naszej Korsy(
) i jedziemy na południe. Nad Jadran jednak dojedziemy późno, bo po drodze trzeba odrobić lekcje obowiązkowe.
Mówiłam już, że
topowe atrakcje mnie męczą, ale miejsce do którego zmierzamy jest warte każdego wydanego euro, choć owych euro trzeba tam wydać niemało
Słowenia jest bardzo mała, wszędzie da się dojechać szybko, więc po 1,5 h meldujemy się na wielkim parkingu przy jaskini Postojna Jama. Parking kosztuje 5e za cały dzień-płatność w kasie razem z zakupem biletów.
Idziemy się rozejrzeć:
Odnajdujemy kasy- zwykły normalny bilet kosztuje 26 e, ale można też kupić bilet łączony w różnych konfiguracjach, np. jaskinia+zamek w Predjamie. Taki bilet początkowo chciałam kupić, ale potem stwierdziłam, że chyba nie ma sensu zwiedzać zamku w środku, bo on najciekawiej prezentuje się z zewnątrz. Kupiliśmy więc bilety do jaskini+wiwarium(dodatkowo 5 e od łebka), które okazało się jednak beznadziejne więc nie polecam
Po próbie obejrzenia jaskiniowych robaków(wszystkie się gdzieś pochowały, albo to podpucha i wcale ich tam nie ma) ustawiamy się w odpowiednim ogonku. Zwiedzanie odbywa się co godzinę w zorganizowanych grupkach. Do wyboru są różne opcje językowe, niestety polskiej brak, więc wybieramy angielską.
Zmierzamy już do wejścia. Podczas wpuszczania do jaskini ma miejsce rzecz dziwna. Robią nam zdjęcia
Ale, o co chodzi??? Ja nic nie zrobiłam przecież
Postojna Jama ma długość około 20. km., jednak tylko 5,5 km. udostępniono do zwiedzania. Pierwsze 4 km. pokonujemy podziemną kolejką(ja sobie ubzdurałam, że będą nas tym wozić przez cały czas), do przejścia pozostaje 1,5 km.
Ponieważ w ciemnościach aparat odmówił nam posłuszeństwa, wszystkie poniższe zdjęcia będą z telefonu.
Siedzimy w pociągu:
Jest zimno, ale co niektórzy są w sukienkach i klapkach
Podróż ciuchcią mija szybko. Wysiadamy i rozpoczynamy około 2-godzinny spacer po jaskini. Przewodniczka opowiada różne ciekawe rzeczy, ale już oczywiście wszystko zapomniałam
W jaskini żyje dziwne zwierzątko zwane ludzką rybką. Wygląda dość obleśnie Na koniec spaceru ponownie wsiadamy w podziemną kolejkę. Po drodze będziemy podziwiać podziemną rzekę Pivkę, która miliony lat temu wydrążyła te wspaniałe korytarze:
Było fajnie, ale czas wyleźć na powierzchnię. Jakoś nie bardzo lubię przebywać w miejscach ciemnych i zimnych więc wyjście na słońce bardzo mnie cieszy. Na koniec rozwiązuje się też zagadka zdjęć- można zakupić swoją podobiznę za jedyne 5 euro, co niniejszym czynię
Potem doczytałam na bilecie(oczywiście drobnym drukiem), że jak się ktoś nie zgadza na zdjęcia, to ma gdzieś tam iścć wcześniej i powiedzieć
Po wydostaniu się na powierzchnię robimy jeszcze mały spacerek. Tereny wokół jaskini są całkiem ładne i zadbane:
Wracamy na parking. Jaskinia zrobiła na nas ogromne wrażenie. Jeśli jeszcze nie byliście, to nie ma się co zastanawiać. Gwarantuję,że będziecie zadowoleni.
cdn.