Wczoraj odwiedziliśmy dwa jeziorka, dziś odwiedzimy do kompletu trzecie. Jak co niektórzy pewnie zgadli będzie to Bohinjsko Jezero. Często, gdy jestem w stanie irytacji mawiam, że p....olnę


To zupełnie inne jezioro niż Bled, niby też w górach, ale nad Bohinjem jest cisza, spokój, wspaniała przyroda, zieleń...Może nie ma zamku na skale, ani wysepki z kościółkiem, ale ja odebrałam to miejsce jako cudownie magiczne. Kiedyś przyjadę na tydzień z namiotem

Na dziś zaplanowałam dzień relaksacyjno-plażowy, ale żeby nie było za łatwo to wycieczkę zaczniemy od niedługiego górskiego szlaku. Załóżmy, że dojechaliśmy już nad jezioro(trochę to dawno było, szczegóły zacierają mi się w pamięci). Aby dotrzeć nad wodospad Savica, bo to on jest naszym celem, musimy najpierw dojechać do miejscowości Ukanc, położonej na zachodnim brzegu. Z Ukanc wąska i kręta górska droga doprowadza do schroniska Koča pri Savici. Tu zostawiamy Korsę za darmo (:!: ) na dość dużym parkingu. W życiu jednak nic za darmo nie ma, parking to była podpucha

No to pod górkę!
Dojście do wodospadu prowadzi po schodach, dość stromych, ale idzie się raczej krótko.
Po drodze mijamy punkt widokowy:
Niektórzy robią tu przerwę, my lecimy prosto nad wodospad.
Wodospad robi wrażenie, ale trzeba go obserwować z odległości kilkunastu metrów. Punkt widokowy przy wodospadzie jest od niego oddzielony żelazną (kurtyną?

Nie mam żadnego zdjęcia na którym byłabym sama, a że nie chce mi się bawić w zamazywanie głowy to tym razem daruję sobie

Trochę jest tutaj tłoczno, więc dajmy innym popatrzeć na wodospad. My sobie już zleziemy.
Jesteśmy z powrotem na dole:
Ze schroniska można udać się szlakiem w ciekawe miejsca np. do Doliny 7 Triglavskich Jezior, ale że śnieg, to takie atrakcje zostawimy sobie na następny raz.
Teraz czeka najgorsze, czyli zjazd krętą drożyną. Jakoś poszło, modły o brak mijanki z autobusem zostały wysłuchane:)
Jedziemy plażować do miejscowości Stara Fuzina, która jest położona po drugiej stronie jeziora. Parkujemy na płatnym parkingu po 1,5 euro za godzinę, decydujemy się na godzin 4 i idziemy- najpierw do knajpki tuz przy brzegu.
Pijemy kawkę(niedobrą, jak to w Słowenii), za to ze wspaniałym widokiem na jezioro. Nie mam zdjęć knajpki, ale nazywa się ona Kramar, polecam

Zieleń przy jeziorku:
Wbrew wcześniejszym planom nie zażywamy kąpieli. U mnie to norma, ja się w wodzie stojącej nie kąpie z zasady(tzn. w wannie się jednak kąpię, ale to co innego



Przeleżeliśmy większość popołudnia, po czym zebraliśmy się w tempie ekspresowym , bo chmury wydawały się burzowe. Tego dnia po raz pierwszy mieliśmy problem z zatankowaniem Korsy. Nigdzie nie było gazu, nawet na autostradzie, a w zadupiastej części Słowenii- blisko jeziora, to nawet nie bardzo wiedzieli co to jest Gaz?? LPG?? Nooo Plin za auto!!! YYYYY

Także pojechała sobie trochę burżujka na benzynie

Jutro następna półgórska wycieczka.
cdn.
