magiq napisał(a):Prot napisał(a):magiq przecież w Dubrowniku wielu właścieli restauracji nauczyło się paru słów po polsku by móc nam nawet powiedziec legendę o Wandzie co nie chciała Niemca
,ale jest faktem ,że w Anglii zwyczajowe napiwki siegają 10% i byc może na to się twój restaurator skusił
magig napisał(a):P.S. a legendy nie znam może opiszesz ?
Jak znam Platona
- pewnie Ci tą legendę opisze.
A tu masz taką wersję - opowiedzianą przez Koszałka-Opałka:
Koszałek-Opałek posmutniał i zamilkł, a dzieci nie śmiały jego zadumy przerywać, tylko patrzyły z błaganiem w oczach.
Ocknął się w końcu kronikarz, uśmiechnął i podjął swoją opowieść:
- Po śmierci Lecha złe czasy przyszły. Sąsiedzi zaczęli łakomym wzrokiem spoglądać na tę ziemię i przemyśliwać, jak by ją Polanom zagrabić. Trzeba trafu, że kolejny książę, Krak...
- To ten, co Kraków zbudował? - przerwał Krasnoludkowi Staszek.
- I smoka wawelskiego zabił? - dopytywał się Jasiek.
- Smoka zabił szewczyk Skuba! - upominała się o swojego ulubionego bohatera Kasia.
Gdyby Krasnoludki tak przerywały Koszałkowi-Opałkowi, pewnie by się obraził i przypomniał im, z kim mają do czynienia. Ale dzieci mogłyby poczciwemu mędrcowi na głowę wejść i jeszcze by pytał, czy im wygodnie. Więc się tylko uśmiechnął i stwierdził:
- Skoro tyle wiecie, to może przypomnicie, jak się nazywała córka księcia Kraka?
Zamiast odpowiedzi rozległ się cienki dziecięcy śpiew:
Wanda leży w naszej ziemi,
Co nie chciała Niemca...
Koszałek-Opałek pokiwał głową i rzekł z uśmiechem:
- A nie chciała, nie chciała... Na darmo niemiecki książę posłów z bogatymi darami słał. W końcu postanowił księżniczkę siłą do małżeństwa zmusić. I wybuchła wojna. Płonęły wsie, ginęli ludzie, psy tylko wyły na zgliszczach i wilki po lasach. Wanda nie mogła na to patrzeć, że przez nią cały kraj w ogniu stoi... Rzuciła się do Wisły i utonęła. Najeźdźcy ze wstydem wrócili do siebie. Ciało księżniczki lud z rzeki wyłowił i kopiec z ziemi nad nią usypał. Wiem, bo Bożęta też przy tym pracowały.
Potem przyszły złe czasy. Wojna ludzi zmieniła. Brat zazdrościł bratu, silny krzywdził słabego, możny zabierał biednemu. A najgorszy i najsilniejszy został księciem. Na imię było mu Popiel.
- O rany! - parsknęła śmiechem Kasia. - Popiel?!
- A co w tym śmiesznego? - ofuknął ją Józek. - Pewnie, że Popiel. Ten, co go myszy zjadły.
Koszałek-Opałek uśmiechnął się znowu.
- Jak to z tymi myszami było, nie sposób już powiedzieć. Nasze księgi twierdzą, że Popiela wypędziły Krasnoludki. A że miały na sobie kożuszki, bo zima ostra była, więc ludzie pomyśleli, że to myszy.
Znowu zamyślił się nasz mędrzec, tym razem nad pułapkami, które czyhają na kronikarza i historyka, i nad tym, jak by ich można uniknąć.
Jak ta wersja Ci nie pasuje to jest jeszcze taka:
Kopiec Wandy
Kopiec Wandy pochodzi jeszcze z czasów pogańskich, przypuszczalnie z przełomu VII/VIII wieku naszej ery i według tradycji jest mogiłą córki księcia Kraka, legendarnego założyciela Krakowa. Z kopcem tym związane jest piękne podanie "O Wandzie, co nie chciała Niemca", przekazywane od stuleci z pokolenia na pokolenie.
Opowiada ono, że gdy tron po księciu Kraku objęła jego córka Wanda, chciał ją pojąć za żonę niemiecki książę Rytgier, aby wraz z jej ręką zagarnąć bogate ziemie nadwiślańskie. Młoda królowa nie zgodziła się na to małżeństwo, ale rozgniewany Rytgier zagroził najazdem na ziemię krakowską. Wanda chcąc uchronić swój kraj i poddanych od okrutnej wojny, rzuciła się w fale Wisły. Pochowano ją w pobliżu miejsca, gdzie rzeka wyrzuciła jej ciało, a wdzięczny lud prastarym obyczajem usypał nad jej mogiłą kopiec, zwany do dziś kopcem Wandy.
Pozdrawiam