napisał(a) FUX » 10.09.2012 11:25
Przyjechaliśmy do Świnoujścia z Dziwnowa autem, które zostało gdzieś tam koło portu na parkingu.
Wsiedliśmy na rowerki i podymaliśmy na prom.
Poszwendaliśmy się po mieście, później podjechaliśmy do znajomych na plażę. Kawka, gadka, szmatka i udaliśmy się w kierunku D.
Samo Świnoujście juz jest bardzo przyjazne rowerzystom.
Nawet taksówkarze przepuszczają na skrzyzowaniach.
Niestety nie można tego powiedzieć i gościach z RP, którzy traktują rowerzystów, jak dopust boży.
Piesi również nie lepsi, więc dzwonek bardzo często w użyciu...
Jedziemy w kierunku NRD. Dużo lepiej; przekraczamy granicę i znajdujemy się w innym wymiarze jakościowo-kulturowym. Gładko, szeroko, oświetlenie.
Mieściny po drodze przyprawiają o zawrót głowy. Miłośnicy różnych stylów architektury maja tutaj używanie. Większość w pierwszej linii odnowiona i zagospodarowana.
Im dalej, tym ładniej.
Dojechaliśmy do końca promenady za Alhbeck.
Wycieczkę dalszą odłożyliśmy na następną bytność.
Są połączenia kolejowe między mieścinami. Można dojechać do Pennemunde i wrócić lub odwrotnie.
Ogólnie Świnoujście, a zwłaszcza NRD zrobiło na nas b. pozytywne wrażenie, czego nijak nie mogę napisać o Międzyzdrojach i Kołobrzegu.
Porażka.