Witam.
Minął już miesiąc od wyjazdu, więc chyba czas najwyższy wziąć się za jakąś relację. Tradycyjnie będzie trochę plażowania, trochę zwiedzania – chociaż w tym roku krótko. Ale i tak cieszę się, ze ten wyjazd w ogóle doszedł do skutku, bo rodził się w niespotykanych bólach! Najpierw były ogromne problemy z urlopem żony – w końcu ubłagała (a właściwie uzbierała z nadgodzin) 8 dni. Na domiar złego w maju poważna awaria samochodu – może nie tyle poważna, co droga . Sam nie wiem, jak nam się jednak udało. Może to przez ten upór – niech się dzieje co chce, a Chorwacji odpuścić nie można. Znajome uczucie, co?
Wyruszyliśmy w piątek – 6 lipca 2012 r. – późnym popołudniem. Polska żegnała nas upałami i tego samego oczekiwaliśmy po Chorwacji (nie przeliczyliśmy się, jak się później okazało). Trasa bez niespodzianek. Tradycyjnie: Płock – Łódź (od Łowicza nową A2 – bez rewelacji) – Częstochowa – Obwodnica GOP – Tychy (płynnie pomimo zwężeń) – Cieszyn (tu mała burza) - Cadca (tu się burza skończyła) – Bratysława. Na drogach praktycznie pustki – luźno jak w święta jakieś. Ok. 3.30.j zjechaliśmy na Zlate Piesky. Tutaj trzeba się było trochę przespać, wziąć prysznic i przebrać. Z Bratysławy wyjeżdżaliśmy po 6ej. Kilka fotek ze stolicy Słowacji: