Brzegiem Bałtyku 2015Witamy
Latem tego roku wybraliśmy się nad Bałtyk... Pierwszy raz po 10 latach przerwy, można powiedzieć, że była to taka nieco przypadkowa, ale podróż sentymentalna
. Nie zamierzaliśmy pisać relacji, nie zrobiliśmy zbyt wielu zdjęć, pojechaliśmy zresztą tak jak zwykle ostatnio – nieco na żywioł, bez planu, a właściwie z innym zarysem tej podróży niż ostatecznie się dokonał. Ale stwierdziliśmy, że może sympatycznie będzie podzielić się z Wami wrażeniami, tymi paroma fotkami. A ponieważ trudno było umieścić tę opowieść w ramach naszych dwóch istniejących już wątków, uznaliśmy, że założymy trzeci... może jeszcze kiedyś nam się przyda, może umieścimy tutaj coś jeszcze.
Siłą rzeczy, we wspomnienia tegoroczne będą wplatały się czasem tu i ówdzie jakieś dygresje czy zdjęcia z lat, kiedy nad nasze piękne morze wyjeżdżaliśmy podczas każdych wakacji. Były to piękne lata, nasze pierwsze wspólne chwile. Trochę się tam zmieniło, trochę zmieniliśmy się my... wtedy nie znaliśmy jeszcze ani forum cro.pl, nie byliśmy prawie nigdzie za granicami naszego kraju. Wtedy dwa tygodnie nad morzem to było to, na co czekało się cały rok...
Nasz pierwszy wspólny wyjazd miał miejsce w roku 1999, a podróżowaliśmy wtedy tak
…......................................................................
Mieliśmy tego roku inne plany. Sporo zaległego urlopu, trzeba byłoby go jakoś sensownie wykorzystać, wymyśliłem któregoś dnia kierunek północny, dwa tygodnie podzieliłem po połowie na Danię i południową Szwecję. Prawie nic nie wiedzieliśmy o tych krajach, o Szwecji może coś tam i owszem, ale o Danii, poza tym jaką ma stolicę i że Bornholm leży niedaleko od Polski – prawie nic. Przewodniki, mapy... powstała jakaś tam koncepcja podróży.
Minęło trochę czasu i wszystko się zmieniło. Sprawy rodzinne zdecydowały, że tego wyjazdu miało nie być wcale. Mniej więcej pod koniec lipca pojawiła się szansa, może pojedźmy, chociaż na tydzień? . Odpadła Szwecja, pozostała Dania.
Lato było wyjątkowo upalne tego roku. Susza też. Ale to u nas... w Danii wcale niekoniecznie
. Śledząc prognozy pogody coraz mniej uśmiechało się nam jechać by moknąć i marznąć
. Wyjazd odwlekaliśmy, prognozy nie zmieniały się... W zapasie był plan na Lubelszczyznę, ostatecznie postanowiliśmy podzielić nasz tydzień na pół. Dania – kiedy indziej, a tak dawno nie byliśmy nad morzem - Bałtyk więc, i Lubelskie. Ale nad Bałtykiem było tak wspaniale, że Lubelskie... poczeka.
Zapraszamy...
….................................................................
Święto 15 sierpnia roku 2015 wypadło w sobotę, w naszych pracach dostaliśmy oboje wolny piątek dnia poprzedniego. Zatem wyjedziemy 13, w czwartek, prosto po pracy, po południu. Oczywiście fakt, że wybieramy się nad nasze własne polskie morze nie spowodował zmiany naszego ulubionego od ładnych paru już lat sposobu na podróżowanie
, zamierzaliśmy rzecz jasna spędzać noce w samochodzie marki Skoda. Uprzedzając fakty, całe 10 dniowa podróż podczas której pokonaliśmy 2000 km kosztowała okrągłe 600 zł
.
W pracy – spore zamieszanie. Przez moment już mieliśmy zamiar odpuścić i wyjechać dopiero w piątek rano
, jednak uczynne koleżanki z pracy nie zawiodły. Wiedząc, że w planie kilkaset kilometrów po polskich drogach zaoferowały pomoc i wykonanie pewnych analiz za mnie. Dlatego równo o godzinie 14.30 upalnego, bezchmurnego czwartku odpaliłem silnik zapakowanej rano Skody by obrać nietypowy od lat kierunek – na Północ
.
Pierwsze trudności – na drodze wyjazdowej w kierunku Poznania. Owszem, trochę nowych dróg w Polsce przez 10 lat powstało... ale S5 jeszcze jakoś nie całkiem
. Utknęliśmy w korku w szczerym polu na rozgrzanym do niemal czerwoności asfalcie zaraz za Wrocławiem. Stoimy, jedynka, stoimy... jak tak to dalej ma wyglądać – nie jedziemy na Poznań i Piłę, pojedźmy tak jak zawsze, jak przed laty...
Trzebnica, Milicz, Krotoszyn, Koźmin, Jarocin, Września, Gniezno, Żnin, Szubin, Nakło, Mrocza, Więcbork, Sępólno, Chojnice, Bytów, Słupsk. Czasem jechaliśmy przez Bydgoszcz i Gdańsk, ale tym razem chcieliśmy pojechać do Słowińskiego Parku Narodowego – jednego z najpiękniejszych miejsc nad naszym morzem. Ba, w całym naszym kraju
.
500 km, hmmm.... wyjeżdżając po południu trudno liczyć, że tę trasę pokona się do wieczora. Nie liczyliśmy
, dlatego nie spieszyliśmy się wcale. Zresztą, nie dało się spieszyć, jechało się kiepsko, po męczących wybojach i w sporym ruchu. W Żninie zatrzymaliśmy się na krótki odpoczynek i lody
. Jadąc zauważyliśmy coś, co trochę nas zaskoczyło, wymęczone żarem i spiekotą Wrocław i okolice wyschnięte były na wiór, a tu, im dalej na północ, tym nie dość że chłodniej, to zupełnie zielono
Mniej więcej na wysokości Bydgoszczy zapadł zmrok. Nie pomogło bezchmurne niebo, nie pomógł księżyc... było ciemno i już. Przyznam, nie lubię jeździć nocą, zawsze wyobrażam sobie wyskakującą sarnę czy dzika... a w tych okolicach Borów Tucholskich lasów nie brakuje. Za Chojnicami uformowała się taka mini kolumna złożona z 5-6 pojazdów, pierwszy jechał tak 80-90 a inne go nie wyprzedzały, jechać za innymi w takich warunkach zawsze trochę bezpieczniej.
W Bytowie byliśmy około 22, było jasne że nad morze nie dojedziemy. Zmęczenie dało o sobie znać, zresztą nie było sensu pchać się dalej. Parę km za miastem na drodze w kierunku Słupska skręciłem w las. Tu spędzimy tę noc
.
….................................
Rok 1999, lipiec. Jedziemy po raz pierwszy maluchem nad morze. Wybrałem Rowy, nigdy wcześniej żadne z nas tam nie było. Wyjechaliśmy przed południem z Brzegu, po drodze zaliczyliśmy Gniezno, a do Słupska dojechaliśmy gdy było już prawie ciemno. O tej porze szukać kwatery? Chyba za późno, chyba się nie uda...
Nie, nie spaliśmy wtedy jeszcze w aucie, w maluchu byłoby to dość trudne
. Wróciliśmy kawałek z powrotem do miasta, po drodze widzieliśmy szyld informujący o pokojach w internacie jakiejś szkoły. Zostaliśmy tam 4 noce, potem internat miał zająć jakiś obóz sportowy. Dojeżdżaliśmy do Rowów na plażę, a potem na resztę urlopu znaleźliśmy tam kwaterę.
Taka trochę analogia z nie dotarciem do celu
Kilka BARDZO STARYCH fotek
Gniezno
Rowy
Wydmy - Łącka Góra
…..............................
c.d.n.