10 lipca 2016, niedziela
Cel następnej wycieczki krajoznawczej wymyśliłem dzień wcześniej jako alternatywę dla tego co było wcześniej zaplanowane. Jako, że pogoda zapowiadała się nieciekawie (okazało się, że prognozy zupełnie się nie sprawdziły), niedzielnego poranka postanowiliśmy jednak wykorzystać ten pomysł i pojechać w inny region i w innym celu - do.... Szczyrku .
Tym wypadem mieliśmy upiec trzy pieczenie na jednym ogniu . Po pierwsze, to miała być pierwsza wycieczka naszym nowym pojazdem, czyli LUNĄ , po drugie, mieliśmy wypróbować ją na autostradzie , a po trzecie, równie ważne , mieliśmy pooglądać sobie konkurs skoków .
7-10 lipca, w tych dniach miał miejsce taki nieco rozbudowany skokowy weekend w Szczyrku. W 2 pierwszych dniach odbywały się konkursy z cyklu Pucharu Karpat w których biorą udział w teorii skoczkowie z krajów przez które Łuk Karpat przebiega (a w praktyce skoczkowie z różnych „egzotycznych” skokowo krajów), w sobotę i w niedzielę zaś konkursy z cyklu Pucharu FIS. Letniego Pucharu ma się rozumieć , czyli na igelicie. Można powiedzieć, że skoki są jedyną dyscypliną sportu, która naprawdę mnie ciekawi i której kibicuję, toteż jeśli nadarzyła się okazja, a Małgosia nie miała nic przeciw temu pomysłowi, decyzja zapadła – jedziemy. Dodatkowo ciekawie się zapowiadało z racji tego, że miał być rozgrywany konkurs zarówno męski, jaki żeński a poza tym na starcie miało stanąć ponad 100 chłopaków (m.in. nasza kadra B) i niespełna 30 dziewczyn z kilkunastu krajów.
Wyruszyliśmy dość wcześnie bo krótko po 7 rano, w teorii jadąc autostradą do Katowic i potem drogą na Bielsko powinniśmy pod skocznią znaleźć się równo o 10, czyli wtedy, gdy konkurs miał się zacząć. W praktyce... spóźniliśmy się jakieś pół godziny (tankowanie i chwila błądzenia w Bielsku-Białej).
Słów parę o LUNIE, Małgosia była (i jest nadal) zachwycona naszym nowym nabytkiem, ja go akceptuję uważając, że nie ma to jak Skoda..... . Pędziliśmy autostradą ze stałą prędkością 140 km/h, auto zużywa wtedy wg moich obserwacji ok.7,5-8 l ON/100km, czyli w sumie niemało. Jednak wystarczy zwolnić do tradycyjnych ok 110km/h, by spalanie spadło na jakieś 6 l. Jest klima i na dodatek działa , w związku z czym komfort podróży zdecydowanie się poprawił. Poprawił się także dzięki temu, że jest zdecydowanie ciszej przy takich prędkościach, w związku z czym możemy słuchać radia dzięki dobrej jakości głośnikom. No cóż, nie ukrywam, że z wielu względów jest to auto innej jednak nieco klasy...
Szczyrk. Kiedyś już tu byłem, Małgosia jeszcze nigdy. Fakt, zdobyliśmy przed laty Skrzyczne (pieszo), ale startowaliśmy z drugiej strony – niebieskim szlakiem z miejscowości Ostre, powrót przez Malinowską Skałę. Pod skocznie trafia się bez trudu, są dobrze widoczne z drogi, a tuż obok jest spory (darmowy ) parking. Co prawda w słońcu, ale nie bądźmy drobiazgowi . Dobrą informacją było to, że mimo spóźnienia, nie przegapiliśmy początku , konkursy jeszcze się nie rozpoczęły, także mogliśmy się udać na krótki spacer wzdłuż przepływającego przez Szczyrk potoku.
Przy okazji poprzyglądaliśmy się busom różnych reprezentacji i rozgrzewającym się zawodnikom