01.05.2016, niedziela – c.d.
Z Uniejowa i Spycimierza udaliśmy się na północny wschód, do Łęczycy. Niespełna rok temu, w sierpniu przejeżdżaliśmy przez miasto wracając znad morza, zatrzymaliśmy się nawet by zrobić drobne zakupy, ale nie zajrzeliśmy wcale do tutejszego zamku. Miałem co prawda jakieś blade pojęcie, że chyba coś ciekawego w Łęczycy się znajduje, ale w głowie wciąż mieliśmy cudowne bałtyckie plaże i perspektywę powrotu do pracy dnia kolejnego. Dopiero po powrocie okazało się, że jednak popełniliśmy błąd, na naprawę którego właśnie nadszedł czas.
Łęczyca jest jednym z najstarszych polskich miast, jednym z miast królewskich. Wznosi się tutaj Zamek Królewski zbudowany w XIV wieku przez Kazimierza Wielkiego. Przez następne 100 lat wielokrotnie bywał tu król Władysław Jagiełło, a następnie Kazimierz Jagiellończyk. W drugiej połowie XV wieku został odbudowany po wielkim pożarze, jednak nigdy już nie odzyskał dawnej świetności i rangi. Zdobyty przez Szwedów następnie przechodził z rąk do rąk by ostatecznie popaść w ruinę na początku XVIII wieku. Dopiero w latach 60-tych XX wieku częściowo zrekonstruowano i odbudowano, dziś mieści się w nim Muzeum Ziemi Łęczyckiej.
Budowlę zamku widać już z Biedronkowego parkingu na którym zostawiliśmy auto.
Zanim jednak do niego doszliśmy poprzyglądaliśmy się ogromnym gniazdom wron w wielkiej ilości znajdujących się na pobliskich drzewach.
Poza gniazdami, przed zamkiem zebrała się grupka białogłów i rycerzy, kto zacz, nie rozpoznaliśmy
Zamek z zewnątrz wygląda całkiem nieźle.
Co ma symbolizować ten kamień? Trudno powiedzieć.
To chyba król Kazimierz Wielki