19 sierpnia, środa c.d.
Było wciąż jeszcze dość wcześnie, może nie na tyle by zabierać się za zwiedzanie sporego Elbląga, ale skoro już w tej okolicy jesteśmy (po raz pierwszy i dość przypadkowo), warto byłoby coś jeszcze zobaczyć. Rzut oka na mapę, najbliżej jest Braniewo. Chwila na pogrzebanie w smartfonie... internet jakoś mało entuzjastycznie prezentuje wspaniałe zabytki miasta... chyba nie ma tam nic szczególnego . Nie szkodzi, podjedziemy, to tylko 10 km.
Chwilę później krążę po... chyba centrum niezbyt wielkiego miasta by znaleźć zacienione miejsce do zaparkowania. Upał, może nie niemiłosierny, ale jednak daje się we znaki nawet na „dalekiej północy” . Nad samym morzem to co innego, tu, nieco w głębi lądu jest zwyczajnie bardzo gorąco.
Zostawiamy auto pod ogromnym kościołem. Jakieś dziwne to miasto, zaglądaliśmy tu i tam, gdzie jest jakiś Rynek? . Nie ma? . Ano nie ma.
Nie trzeba być wybitnym znawcą historii by się domyślić, że nie zawsze tak było. Po powrocie poczytałem to i owo... z Braniewem los obszedł się wyjątkowo brutalnie.
Ten wielki kościół w którego cieniu schroniliśmy Skodę to bazylika św. Katarzyny. Poczytaliśmy sobie trochę informacji na jego temat na tablicy informacyjnej i powoli zaczął się nam rysować obraz dlaczego to miasto wygląda tak jak wygląda.
Kościół robi wrażenie, zarówno zewnątrz jak i wewnątrz.
Przed kościołem stoi pomnik błogosławionej Reginy Protmann, urodzonej w Braniewie i ustanowionej patronką miasta założycielki Zgromadzenia Sióstr Św. Katarzyny. Zgromadzenie to do tej pory funkcjonuje w mieście. W kościele znaleźliśmy wejście do krypty w której jest pochowana, ale nie udało się nam zapalić światła by po zejściu na dół zobaczyć szczegóły .
W tle – Baszta Prochowa, jedna z niewielu pozostałości po XIV-wiecznych murach obronnych miasta.