19 sierpnia, środaDruga noc w naszym lesie póki co będzie ostatnią… na Mierzei Wiślanej jest całkiem przyjemnie, ale zawsze wiedzieliśmy, że jeśli się kiedyś tutaj znajdziemy, będziemy chcieli odwiedzić jedno miejsce, dobrze widoczne po drugiej stronie zalewu. Frombork, to o nim mowa
, a może coś jeszcze przy okazji? . Wszystko będzie dla nas nowością bowiem oboje nie znamy kompletnie tych regionów, na Warmii nie byliśmy nigdy, jedynie na Mazurach, ale dawno temu i do tego nie wspólnie. Niewykluczone, że kiedyś zaplanujemy jakiś tydzień na północnym wschodzie, póki co priorytetem jest dawno nie widziane morze
.
Gdybyśmy od początku jednak wiedzieli, że spędzimy tutaj ponad tydzień, plan i trasa wyglądałyby inaczej. A tak, trzeba będzie ponabijać trochę kilometrów
.
Wyjeżdżamy około 8 rano i przez Nowy Dwór Mazowiecki i Elbląg niespiesznie zmierzamy do Fromborka. S7 także i tu istnieje…. w planach, powstały jedynie odcinki. Elbląg mijamy jadąc przez jakieś osiedla, jednak miasto to zrobiło na mnie bardzo dobre wrażenie, jest czyściutkie, zadbane, kolorowe
. Może to trochę zasługa przecudnej pogody, bezchmurnego, granatowego niemalże nieba i świetnej widoczności? . Dziś nie będzie raczej czasu by przyjrzeć się miastu bliżej, ale kiedyś, kto wie.
Ładnie jedzie się też z Elbląga do Fromborka, lasy, pola, pagórki – przecinamy bowiem niewysoką wysoczyznę Elbląską.
Frombork jest maluteńki
. Wiedziałem, że nie jest to metropolia, ale żeby raptem parę domów na krzyż?
. Zostawiamy auto w cieniu jednego z niewysokich bloków i w paru krokach jesteśmy na ładnie, chyba bardzo niedawno odnowionym Rynku. Niestety, wyraźnie widać, że miasteczko musiało być mocno zniszczone w czasie wojny, niewiele jest pozostałości dawnej zabudowy, nawet i na Rynku.
Zainteresowała nas rzecz jasna ta budowla
To
kościół św. Mikołaja, zamknięty na cztery spusty. Jak się domyślaliśmy, musiał być poważnie uszkodzony w czasie wojny, i rzeczywiście, o tym jakie trudne były jego losy można przeczytać w powyższym linku.