16 sierpnia, niedziela c.d.Dzięki nawigacji google w Małgosi smartfonie bez trudu zlokalizowałem gdzie stoi jeden z najbardziej znanych obecnie obiektów Gdańska – jego piękny nowy STADION
. Bo to się tak wiele mówi, ogląda i podziwia, ale zwyczajnie nie wiedziałem gdzie go wybudowano
, może też dlatego, że piłka nożna średnio mnie pasjonuje
, a to i tak dużo powiedziane. Niemniej, trudno udać że taki wielki bursztyn nie istnieje
.
Trafiliśmy bez trudu. Chwila dezorientacji gdzie by tutaj zostawić na chwilę auto, ale jest wielki darmowy parking pod samym stadionem. Nieco słaniając się już na nogach
chwilę mu jednak poświęciliśmy
.
Znów przejeżdżamy przez centrum skręcając za dworcem (prawie tak ładnym jak wrocławski
) na wschód. Chcemy przedostać się na drugą stronę Wisły, ale nie będziemy ryzykować, zamiast na prom w Mikoszewie (nawet nie wiedziałem czy jeszcze funkcjonuje, poza tym pamiętam korki do niego
) pojedziemy przez most w Kiezmarku. Po raz pierwszy w życiu zresztą
, dużo wcześniej wiedziałem że istnieje na Słowacji miasto o takiej nazwie, niż położna przy moście polska wieś. Zanim Kiezmark – chwila rozterki którędy jechać, okazało się bowiem że trochę nowych dróg pod Gdańskiem powstało, także taka, która prowadzi od także nowego kawałka S7 w kierunku portu i Westerplatte. Ostatecznie właśnie nią pojechaliśmy, a za Wisłą od razu skręciłem na Jantar i Mikoszewo.
To był jeden z głównych celów tegorocznej nadmorskiej wycieczki. Krynica Morska i Piaski, nigdy nie byliśmy na drugiej polskiej mierzei – tej Wiślanej, od dawna myślałem by kiedyś tam pojechać. No i właśnie teraz jedziemy
.
Mikoszewo, Jantar, Stegna, Sztutowo, nazwy znane, ale miejsca kompletnie nie. I w zasadzie tak pozostało bo tylko tamtędy przejechaliśmy, powoli z uwagą obserwując co widać. A widać… wielkie miejscowości przedzielone kawałkami lasu, w którym nie byłoby raczej szans zostać na noc. Zresztą nie zamierzaliśmy, chcieliśmy zostać gdzieś bliżej Krynicy, chociaż tam też nie mieliśmy wyobrażenia jak będzie. Dlatego umieściliśmy się w pierwszym wyglądającym na dogodne miejscu kawałek przez Skowronkami, na pograniczu lasu i łąki, dość blisko szosy, ale osłoniętym zaroślami.
Zaczynało zmierzchać gdy zabraliśmy się za gotowanie, tym razem nie było tak prosto, bo co prawda nie wiało prawie wcale, ale za to pojawiły się komary
. Byliśmy na to przygotowani
, zakupiliśmy przezornie takie żarzące się świece dymne i choć skuteczność może nie była powalająca, jednak zdecydowanie zauważalna
.
To był bardzo męczący dzień, może trochę ze względu na taką duszną, parną pogodę, ale zdecydowanie udany
.
I na jego koniec - mapka
A - Białogóra
B - Rewa
C - Gdańsk
D - Stadion
E - nocleg gdzieś za Kątami Rybackimi
c.d.n.