Piątek, 27 kwietnia c.d.
Miejscem na dzisiejsze popołudnie będzie wstępnie zaplanowane wcześniej
Sirmione. Nie żebyśmy koniecznie musieli tam być... ale jakby tak się udało, to czemu nie
. No więc wszystko wskazywało na to, że się uda.
Miasteczko, którego starówka położona jest na końcu długiego na 4 km i wąskiego półwyspu u południowych wybrzeży Gardy, już w czasach rzymskich było znane jako uzdrowisko. To co można dziś tu zobaczyć powstało w średniowieczu, a konkretnie w XIII wieku.
Po drodze do Sirmione trzeba jeszcze przejechać przez miasteczko Peschiera del Garda, jest tu jakaś ogromna, rozległa twierdza
, może i byśmy się zatrzymali, ale poraził nas wszechobecny tłum
. Miejsce jest najwyraźniej bardzo popularne, poza tym do jeziora wpada tu spora rzeka i jest przystań jachtowa... no w każdym razie tylko przejechaliśmy.
Półwysep z Sirmione jest oczywiście cały zabudowany. Wjechaliśmy i właściwie od razu zaparkowaliśmy w cieniu drzew. Fajnie... tyle że okazało się, że do starówki mamy jeszcze ze 3 km
, no tyle to nam się chodzić nie chce. Wróciłem po auto i podjechaliśmy na sam koniec. Tam oczywiście parkingi są wymalowane niebieskimi liniami - czyli płatne. Ale, co było trochę dziwne, całkiem blisko, wzdłuż nabrzeża, był też parking bezpłatny i nawet było tam jedno wolne miejsce
. Oczywiście chętnie je zajęliśmy i wyruszyliśmy na starówkę.
Widok z tego parkingu.
Nie tylko my wpadliśmy na ten pomysł by dziś tu przyjechać
. Tłumy były, głównie szkolne wycieczki, ale oczywiście nie tylko.
Taki widok można zastać przed wejściem., Ten zamek to największa atrakcja Sirmione, wybudowana w XIII w. na rzymskich fundamentach, oblana dookoła wodą siedziba rodu Scaligierich.
Zrobiliśmy mu jeszcze parę innych zdjęć