Zwiedzanie polega na wykonaniu kółeczka po terenie zawalonej groty, chwilę to trwa. Druga część wioski jest chyba mniej spektakularna niż pierwsza.
Pełna godzina wybiła, jak widać zebrała się dość liczna grupa chętnych.
Przy „kasie” dostrzegliśmy zwinnie poruszające się zwierzątko
Zwinne i prędkie, na krótkie chwile jednak przystawało
Porozmawialiśmy trochę z sympatyczną młodą bileterką, twierdziła że często można tu spotkać to ruchliwe stworzenie, wymieniła nazwę (nie pamiętam
), twierdziła że jest prawie oswojone
, myśmy tego nie doświadczyli
. W każdym razie było sympatycznie, co poniekąd zrekompensowało jednak pewne rozczarowanie tym bardzo znanym i reklamowanym miejscem. Nie twierdzę, że nie było warto, zrobiliśmy sobie fajną dość wycieczkę i na własne oczy zobaczyliśmy co tu można zobaczyć, prawdopodobnie wybierając inny cel na tę połowę dnia i tak chcielibyśmy nastepnym razem wybrać się do Tiscali. Przekonalismy się na własnej skórze, że to co jest świetnie reklamowane, głównie ze względu na położenie w mocno popularnym turystycznie regionie, nie do końca jest warte zainteresowania (naszego). Trafiliśmy na Sardynii na całkiem sporo równie, lub bardziej interesujących miejsc o których mało kto słyszał i mało kto trafia, a które dużo bardziej się nam podobały...no ale ten dzień się jeszcze nie skończył i wpadliśmy na pewien pomysł....
.
Póki co – ostatnie pamiątkowe fotki z sardynskim krajobrazem i chorwacką nutą wspomnieniową
.
Ten pomysł tak naprawdę wpadł nam do głowy już podczas powrotu, gdy spotkaliśmy Polaków
, sympatyczną parę młodych ludzi, którzy przybyli i zwiedzali Sardynię dość typowo – na tydzień, samolotem i wynajętym autem. Wspominali, że byli już w wąwozie Goroppu, poopowiadali trochę o szczegółach... popatrzyliśmy na zegarek, na siebie... może gdyby dało się w miarę blisko podjechać autem to zdążylibyśmy jeszcze dzisiaj?
Zeszliśmy do auta i od razu ruszyliśmy szutrówką w kierunku wąwozu. Niestety
, od miejsca, gdzie jedliśmy śniadanie dało radę przejechać może kilometr, może trochę więcej, po chwilami kiepskiej nawierzchni. Mijaliśmy tłumy
już wracających turystów którzy patrzyli się na nas jak na wariatów
, w każdym razie misja zakończyła się niepowodzeniem, droga się skończyła a do przejścia zostało jeszcze kilka kilometrów po kamieniach. Nie, dziś już nie damy rady, odpuszczamy, zostawiamy na inną okazję... Dziś wykorzystamy resztę czasu na to co było wcześniej zaplanowane
.
c.d.n.