napisał(a) kulka53 » 30.05.2012 08:45
30 kwietnia, poniedziałek c.d.
Ciekawe kto już odgadł dokąd pojedziemy teraz
. Myślę, że zagadka nie była zbyt trudna... z Lukki do
Pizy jest bardzo blisko. Tak... tego miejsca, w którym mieści się jeden z najważniejszych symboli Włoch, o którym słyszy się już od dzieciństwa, który widziało się już wiele razy na zdjęciach znajomych czy w przewodnikach, nie mogliśmy przecież pominąć
. Co z tego, że oklepane, co z tego że był tam każdy i każdy też zrobił tam przynajmniej parę zdjęć... takie miejsca raz w życiu po prostu trzeba zobaczyć na własne oczy. A że jest ich na świecie, czy zawężając kryteria do realnych - w Europie, całkiem sporo, na niektóre może po prostu zabraknąć czasu...
Gdy wyjeżdżaliśmy z Lukki z ciemniejących coraz bardziej chmur zaczął padać deszcz. Początkowo drobny, potem przeszedł w zwyczajną ulewę. Po drodze zatankowaliśmy trochę paliwa i już za kilkanaście minut dojechaliśmy do Pizy. Nie jechaliśmy całkiem w ciemno i po omacku, z mapami na kolanach i pilnie zwracając uwagę na drogowskazy chcieliśmy dojechać w okolice stadionu. Udało się znakomicie a sam pomysł był świetny, wzdłuż ulicy na północ od niego jest darmowy parking mogący pomieścić b. dużo aut. Nasze nie jest duże
i też się zmieściło.
Niby fajnie, ale nie do końca. Przecież dalej leje
. Czekamy. A jak czekamy to co można robić w aucie... jemy i czytamy
. Po jakiejś godzinie zjedliśmy co mieliśmy do zjedzenia, przeczytaliśmy co było do przeczytania o Pizie, pada chyba trochę mniej... uzbrojeni w kurtki i parasole opuściliśmy nasze schronienie
Wystarczy przejść parę kroków wzdłuż stadionu na południe by znaleźć się TAM
. Małgosię po drodze zauroczyły kwiaty
.
Krzywa Wieża zaprezentowała się nam w taki oto sposób:
Ostatnio edytowano 04.06.2012 13:21 przez
kulka53, łącznie edytowano 1 raz