15 maja, niedziela c.d.
Spod arzacheńskiego grzyba jedziemy prosto do drugiego „wykupionego” nuraga o nazwie kojarzącej mi się z wiezieniem – Prisgiona. Dojazd drogą szutrową, jednak równą i gładką, uczęszczaną przez wielu turystów, nawet teraz w maju spotykamy sporo osób. Sam nurag doskonale widoczny ze wspomnianej szutrówki, choć mniejszy, prezentuje się trochę lepiej niż poprzedni, jednak wciąż to nie to, czego się spodziewamy...
Okazale wygląda tylko (wraz z całym osiedlem domostw) na zdjęciu lotniczym.
Wioska, licząca w sumie około 100 okrągłych domostw w skupiskach zwykle po 5, rozrzuconych po okolicy funkcjonowała w okresie od XIV do IX wieku p.n.e.
Przy wejściu przez drewnianą furtkę okazaliśmy nasze bilety i mogliśmy pokręcić się po niewielkim terenie wioski.
Mimo, że na górze widać sznurkowe barierki, nie można tam wejść by popatrzeć na wioskę z góry.
W zasadzie fajnie zwiedza się takie zabytki... 15 minut i gotowe . Przesadzam trochę, ale nie spędziliśmy tam wiele więcej czasu...