19 maja, wtorek c.d.
Zapowiada się ładne popołudnie, a w związku z tym nasz plan ma szanse powodzenia. Jedziemy w głąb wyspy . W głąb w tym akurat miejscu, okolic Tortoli i Arbatax, oznacza bardzo stromo i bardzo wysoko w górę, miasta te otaczają wysokie na około 1000 m. wzniesienia. No trochę to trwało , na dodatek w Lanusei pomyliłem drogę i musieliśmy kawałek wracać. Lanusei to całkiem spore miasto położone amfiteatralnie na zboczach gór, wygląda nieźle, ale zdjęcia nie mamy, jak ktoś zaglądnie w te strony, zobaczy na własne oczy . Za Lanusei jedzie się przez lasy jeszcze pod górę by w końcu dotrzeć na płaskowyż, czy też góry Gennargentu będące najwyżej położonymi partiami Sardynii gdzie znajduje się Park Narodowy. Przez te góry poprowadzono drogę szybkiego ruchu pomiędzy Lanusei (zaczyna się kilka km od miasta) a Nuoro, my jednak zjeżdżamy z niej mniej więcej w połowie by po kilkunastu kilometrach dojechać do Fonni.
Fonni leżące na wysokości około 1100 m. n.p.m. jest jedną z najwyżej położonych miejscowości na wyspie. Znaleźliśmy się tu nieprzypadkowo... kawałek za miasteczkiem od drogi w kierunku Tonary i Aritzo odbija pod górę dojazdówka do jedynego na Sardynii ośrodka sportów zimowych położonego pod najwyższym szczytem wyspy – Punta la Marmora (1843 m.). Jako, że stamtąd już nie jest daleko na szczyt – spróbujemy na niego wejść .
No było dokładnie tak, jak przed wyjazdem przeczytałem w innych opisach dojazdu i wejścia na szczyt. Bez problemu po około 10 km jazdy dojechaliśmy do końca asfaltowej drogi pod sam ośrodek, na parkingowy placyk. Z tym, że trudno to miejsce nazwać zdatnym do użytku, zarówno znajdujący się tu budynek jak i wyciąg dla narciarzy lata świetności miały już dawno za sobą... o ile kiedykolwiek jakieś lata świetności były . Mniejsza z tym. Poprzyglądaliśmy się widokom