Wracamy. Zjechaliśmy w dół i skoro już byliśmy, to na chwilę zatrzymaliśmy się w Tuili
.
We wiosce są dwa kościoły, to San Pietro.
Nawet jakieś muzeum jest
, jak przeczytaliśmy na tabliczce - oliwek i oleju, ale nic dziwnego że zamknięte, jest niedzielny poranek
Podczas gdy Małgosia powędrowała do środka, ja jeszcze wróciłem się do samochodu sprawdzić czy dobrze go zamknąłem. Nachylona dość mocno uliczka była pusta, nieopodal stał jeden jedyny samochód nad którym debatowały dwie osoby, młoda dość kobieta z kilkunastoletnią chyba córką. Zwróciłem uwagę na tę scenkę i domyśliłem się, że auto, stare Polo, nie chce im zapalić
. Zaoferowałem swą pomoc
, lecz niespecjalnie udało mi się wytłumaczyć na migi o co mi chodzi, a językowo w żaden sposób dogadać się nie mogliśmy. W końcu wziąłem kluczyki (kobiety wyglądały na zdeterminowane by uruchomić pojazd), wsiadłem za kierownicę, zwolniłem hamulec, auto zaczęło tyłem staczać się w dół, wrzuciłem wsteczny, zwolniłem sprzęgło i... silnik zaskoczył, czego się zresztą spodziewałem. Gdy podjechałem z powrotem pod górkę, oczy kobiet były okrągłe jak 5 złotych ale wyrażały pełnię szczęścia i błogostan
. Zostałem obcałowany (dobrze że Małgosia była właśnie w kościele
) i zarzucony podziękowaniami po włosku
. Nie mogłem im już wytłumaczyć, że ile razy samochodowa lodówka wyładuje nam akumulator na postoju, tyle razy tak właśnie odpalam Skodę
.
Po tej scence grzecznie powędrowałem do kościoła, w którym pan kościelny zapaliwszy wszystkie światła właśnie pokazywał Małgosi jakie to cenne zabytki zgromadzone są w jego wnętrzu
.
Podobno najcenniejsze jest to:
To zdaje się, że też.
Poza tym był to dość zwykły wiejski kościół.
W Tuili jest jeszcze drugi kościół, zbudowany w XVI wieku w stylu hiszpańskim, otoczony murem, nawet zatrzymaliśmy się pod nim ale brama była zamknięta. Wygląda tak:
Zdjęcie z internetu
No i to tyle widzieliśmy w Tuili, może jeszcze to, że nawet w takiej w sumie zwyczajnej dość wiosce, no, może tyle że dużej, wąskie uliczki w „centrum” są elegancko wyłożone kamiennymi płytami. Jest to charakterystyczne dla miast i wsi na Sardynii, dzięki temu dość łatwo można się zorientować, gdzie jest najważniejsza część danej miejscowości
.