Małe i duże niebałkańskie podróże :-)

kulka53 napisał(a):Przyjmijmy, że to jednak ... mysza ,

Dla mnie to jest wieprzowinka.

pzdr

Na zdjęciach wioseczka wygląda sympatycznie, a brak turystów dodaje jej czaru.

O Grzegorzu VII w wiki piszą, że "pozbawił godności wszystkich biskupów, zezwalających na łamanie celibatu, w zamian za łapówki. Szczególnie przeciwni tym zmianom, byli temu księża z Niemiec i Francji."
oraz
"W wigilię Bożego Narodzenia 1075, gdy Grzegorz odprawiał pasterkę w kościele św. Marii Maggiore, do krypty wpadła nagle grupa uzbrojonych żołnierzy, najemnicy złapali papieża za włosy i zranionego wywlekli sprzed ołtarza. Zamknięto go w ufortyfikowanej wieży, gdzie był torturowany i wyśmiewany. Następnego dnia papieża odbito, wierni doprowadzili go do kościoła, by dokończył mszę z poprzedniego dnia."

No i to papież znany z wydarzeń z Canossy - ale to już ciekawi sami sobie doczytają.

Ech, to były czasy...

kulka53 napisał(a):
Przedsmak POŁUDNIA?



c.d.n.

E.... tam.... na Południu domy są "elegantsze"

Swoją drogą - ile przywieźliście fotek z tej wyprawy?

longtom napisał(a):Dla mnie to jest wieprzowinka.

Czyli dla każdego coś miłego

DarCro napisał(a):wioseczka wygląda sympatycznie

Tak, to naprawdę była wioseczka...
Niesamowite było dla nas to, że te miejscowości, nawet tak małe, wyglądają wciąż zupełnie tak samo jak te 800, 700, czy 600 lat temu. Nie wiem czy u nas znalazłoby się choć jedną taką wieś .

DarCro napisał(a):O Grzegorzu VII w wiki piszą

Oj, piszą, piszą... strasznie dużo. Pisząc o Sovanie też tam zaglądnąłem i mnie to zaskoczyło, jak wiele wydarzeń się wiąże z jego osobą i że był liczącym się w historii papieżem. Wtedy doceniłem to, że widzieliśmy jego rodzinny dom

O Canossie już wcześniej czytałem... ruiny zamku leżą na wstępnie planowanej przyszłorocznej trasie włoskiej podróży .
Im więcej jeździmy, im więcej widzimy, im więcej potem czytamy, opisujemy i się dowiadujemy, także o "tamtych czasach" - tym szerzej otwierają się nam oczy ze zdumienia.

tony montana napisał(a):E.... tam.... na Południu domy są "elegantsze"

Się pojedzie, się na własne oczy zobaczy...

tony montana napisał(a):Swoją drogą - ile przywieźliście fotek z tej wyprawy?

Przywieźliśmy z 2 aparatów ponad 6000 zdjęć które zajęły około 30 GB (same jotpegi).

tony montana napisał(a):E.... tam.... na Południu domy są "elegantsze"

kulka53 napisał(a):Się pojedzie, się na własne oczy zobaczy...

Jest już malutki ZALĄŻEK jakiegoś planu wrześniowego (2014)?

tony montana napisał(a):Swoją drogą - ile przywieźliście fotek z tej wyprawy?

Przywieźliśmy z 2 aparatów ponad 6000 zdjęć które zajęły około 30 GB (same jotpegi).[/quote]

MAJ GUDNES

A mi mówią, że chory jestem że 2500 fotek z Italii przywiozłem

A tylko 500 zrobiłem w papierze

hihih

A jak wygląda proces zwalniania karty pod nowe zdjęcia? Wozicie ze sobą jakiegoś laptopa?

tony montana napisał(a):

tony montana napisał(a):E.... tam.... na Południu domy są "elegantsze"

kulka53 napisał(a):Się pojedzie, się na własne oczy zobaczy...

Jest już malutki ZALĄŻEK jakiegoś planu wrześniowego (2014)?

Zostawiam tworzenie zarysów Pawłowi bo to on potem musi go jako kierowca realizować. Napisze pewnie sam coś na ten temat.

tony montana napisał(a):A mi mówią, że chory jestem że 2500 fotek z Italii przywiozłem
hihih

W naszym wypadku "tą chorą" jestem ja. Wypełniam zdjęciami wszelkie dostępne karty jakie ze sobą zabieramy. Robię 2,5 x więcej zdjęć niż Paweł. No ale jak się ma prawdziwy aparat, który wydaje jeszcze szczęk opadającego lustra i zwiedza się bardzo ciekawą "słoneczną Italię" to same zdjęcia się "robią" A tak swoją drogą to lustrzanką po prostu nie zawsze "dobrze wychodzą" i trzeba poeksperymentować. (ev+-)

DarCro napisał(a):A jak wygląda proces zwalniania karty pod nowe zdjęcia? Wozicie ze sobą jakiegoś laptopa?

Nie wozimy laptopa i nie zrzucamy zdjęć. Mamy kilka kart pamięci do zapełnienia - w sumie 44 GB. Z Włoch wróciliśmy z wolnymi mocami. Jakieś 14 GB wolnego miejsca - na około 3 tys zdjęć !

kulka53 napisał(a):

DarCro napisał(a):O Grzegorzu VII w wiki piszą

Oj, piszą, piszą... strasznie dużo. Pisząc o Sovanie też tam zaglądnąłem i mnie to zaskoczyło, jak wiele wydarzeń się wiąże z jego osobą i że był liczącym się w historii papieżem. Wtedy doceniłem to, że widzieliśmy jego rodzinny dom
O Canossie już wcześniej czytałem...

Niedawno czytałam książkę o Matyldzie z Canossy. Beletrystyka, więc historia życia margrabiny zapewne mocno ubarwiona, ale ciekawie przedstawiona, jak chociażby wątki o dość silnych mocno prywatnych związkach z Grzegorzem VII na tle wydarzeń jak najbardziej historycznych . Jak pokazaliście urokliwą Sovanę, od razu mi się to i owo przypomniało ...

Czy wiecie, że szczątki Matyldy spoczywają w watykańskiej bazylice św. Piotra?

tony montana napisał(a):Jest już malutki ZALĄŻEK jakiegoś planu wrześniowego (2014)?

Trochę za wcześnie nawet na zalążki, przynajmniej na takie co do których byłaby pewność, że coś z nich wykiełkuje
Na razie to jeszcze nie wiemy czy spędzimy miesiąc i czy akurat we Włoszech... chociaż prawdopodobieństwo jest spore .
Jeśli by się tak zdarzyło, to myślę, że może tydzień przeznaczyłbym na nadrabianie zaległości z tych terenów które już ciut poznaliśmy, wstępnie trasę wyznaczyłem przez Mantovę , Parmę, Cinque Terre. Potem na południe... może Florencja , jakieś toskańskie maleństwa, Perugia, Todi. Z kolei na wschodzie czeka Ascoli Piceno, Teramo... no i góry, które nie były dla nas łaskawe tego maja. Może udałoby się to ogarnąć tak do 10 dni.

A co potem? Południe... tam jest cudnie .
Wiem już że całości na raz nie ogarniemy, więc albo Gargano + Apulia, albo może samo zachodnie wybrzeże od Rzymu na południe? . A może od razu na Sycylię? .
Pożyjemy, zobaczymy

dangol napisał(a):Niedawno czytałam książkę o Matyldzie z Canossy.

O szczątkach nie wiemy... wielu rzeczy nie wiemy
Ale o mocno prywatnych związkach i walkach o wpływy średniowiecznego (i nie tylko) papiestwa jakieś tam pojęcie się nam ugruntowało... Ja z kolei oglądałem chyba w TV Historia taki serial "Historia Papiestwa", wraz z tym co tu i ówdzie przeczytaliśmy dał niezły obraz tamtych czasów i kształtowania się katolicyzmu w obecnie znanej postaci.

A co do Sovany... skoro już nasze fotki przypomniały Ci takie fakty, to co by było jakbyś te niezmienione od wieków maleńkie wioski zobaczyła na własne oczy

Pozdrawiam

kulka53 napisał(a): to co by było jakbyś te niezmienione od wieków maleńkie wioski zobaczyła na własne oczy

Co by to było, mogłoby się okazać po wprowdzeniu do realizacji wrześniowego planu C .

Bo na razie kombinuję, żeby wyszedł plan A lub B, a więc czekam na super-lastminuta na jedną z greckich wysp na K (zdarzają się z Wrocławia przeloty na obie, ale czy w odpowiednim terminie cena będzie akceptowalna?).
Oczywiście, to nie to samo co podróż z własną sypialnią , ale jeśli ma się do dyspozycji tylko tydzień, to nie można zbytnio wybrzydzać

dangol napisał(a):jedną z greckich wysp na K

Na przelotach się nie znam a greckich wysp na K jest trochę więcej niż dwie , na jednej zdaje się już nawet byłaś . Myśmy byli na dwóch... ale o Kithirę chyba nie chodzi

Na tydzień - rzeczywiście nie ma wyboru, tylko samolot albo gdzieś bliżej.
Trzymam kciuki za "akceptowalność" cen bo wtedy są szanse że znów spędzimy "wspólny" wrześniowy urlop .
Mimo, że żadna wyspa na K nie jest w tym roku w planie .

tony montana napisał(a):A mi mówią, że chory jestem że 2500 fotek z Italii przywiozłem
hihih

Lidia K napisał(a):W naszym wypadku "tą chorą" jestem ja. Wypełniam zdjęciami wszelkie dostępne karty jakie ze sobą zabieramy. Robię 2,5 x więcej zdjęć niż Paweł. No ale jak się ma prawdziwy aparat, który wydaje jeszcze szczęk opadającego lustra i zwiedza się bardzo ciekawą "słoneczną Italię" to same zdjęcia się "robią" A tak swoją drogą to lustrzanką po prostu nie zawsze "dobrze wychodzą" i trzeba poeksperymentować. (ev+-)

Tak, aby wszystko było jasne: to ONI mówią, że to jest chore, ja uważam, że w dobie cyfrowej, można robić tyle zdjęć, ile się chce i potrzeba

tony montana napisał(a):Jest już malutki ZALĄŻEK jakiegoś planu wrześniowego (2014)?

kulka53 napisał(a):Trochę za wcześnie nawet na zalążki, przynajmniej na takie co do których byłaby pewność, że coś z nich wykiełkuje
Na razie to jeszcze nie wiemy czy spędzimy miesiąc i czy akurat we Włoszech... chociaż prawdopodobieństwo jest spore .

A dobra, bo myślałem, że to juz postanowione

kulka53 napisał(a):Jeśli by się tak zdarzyło, to myślę, że może tydzień przeznaczyłbym na nadrabianie zaległości z tych terenów które już ciut poznaliśmy, wstępnie trasę wyznaczyłem przez Mantovę , Parmę, Cinque Terre. Potem na południe... może Florencja , jakieś toskańskie maleństwa, Perugia, Todi. Z kolei na wschodzie czeka Ascoli Piceno, Teramo... no i góry, które nie były dla nas łaskawe tego maja. Może udałoby się to ogarnąć tak do 10 dni.

Ascoli Piceno podobno zjawiskowe
A w Sulmonie nie byliście nie?

kulka53 napisał(a):A co potem? Południe... tam jest cudnie .
Wiem już że całości na raz nie ogarniemy, więc albo Gargano + Apulia, albo może samo zachodnie wybrzeże od Rzymu na południe? . A może od razu na Sycylię? .
Pożyjemy, zobaczymy

Między Rzymem A Neapolem to oczywiście Orvieto must see

Podobno ładne tereny to Sperlonga Gaeta, Terracina, potem aż do Neapolu nieciekawie mówią ....
No i Kalabria nieodkryta jeszcze przeze mnie ale z fotek AIT wyglądało, że MOCNA

No to na Apulię może nie starczyć czasu ...

tony montana napisał(a):A dobra, bo myślałem, że to juz postanowione

Postanowione nie... na razie wymyślone i nastawienie bojowe jest

tony montana napisał(a):Ascoli Piceno podobno zjawiskowe
A w Sulmonie nie byliście nie?

Podobno.
Teraz niby były szanse, ale jednak nie dotarliśmy.
Do Sulmony też, a czytałem i o niej.

To co wymieniłem to oczywiście tylko takie ważniejsze miejsca... bo i Viterbo jeszcze zostało, i Tarquinia i Lago di Vico, Lago Bracciano, nie mówiąc jeszcze o np Massa Maritima czy San Galgano. Trochę zaległości na pewno się uzbiera

tony montana napisał(a):Między Rzymem A Neapolem to oczywiście Orvieto must see

Jak must, to must
Tylko czy ono na pewno pomiędzy tymi miastami leży?

10 maja, piątek c.d.

Z Pitigliano podjechaliśmy znów kawałek na wschód, nad jezioro, które w zeszłym roku już widzieliśmy – ale z daleka, ze szczytu Monte Amiata. Lago di Bolsena leży już w Lacjum i jest największym w Europie jeziorem położonym w kraterze dawnego wulkanu . Najważniejszym miasteczkiem nad jeziorem Bolsena jest... Bolsena , miasteczko nieduże ale ładne. Przed wyjazdem zobaczyłem w sieci kilka zdjęć zrobionych z jeziora i to zachęciło mnie by uwzględnić te okolice w naszej trasie. Dopiero potem doczytaliśmy że Bolsena znana jest z takiego jednego średniowiecznego cudu (kolejnego), w każdym razie tym bardziej fajnie że zobaczymy sobie jak tu jest .

Bolsena, tzn jej stara część nie leży bezpośrednio nad jeziorem a jakieś pół kilometra od brzegu, bezpośrednio nad brzegiem mieści się nowa dzielnica. Stare Miasto znajduje się na niedużej górce, zaparkowałem w odległości może 5 minut pieszo od tej oto bramy:



Pogoda jak widać za bardzo się nie poprawiła , ale przynajmniej nie padało, bez przeszkód mogliśmy pójść sobie na niedługi spacerek po Bolsenie.

Miejskie ujęcie wody



Schodki



Wieeelka brama





Pod górkę...













........... i na górce

Ten placyk i okolice to najładniejsze miejsce miasteczka













Znajduje się tu XIV wieczny zamek książąt Monaldeschi – obecnie muzeum.









Widoki sprzed zamku