Dzień siódmy, 3 sierpnia, piątek c.d.
Pojedziemy teraz jeszcze kawałek dalej na południe. Daleko się nie da bo wszędzie rozpościerają się wody Limfjordu, nie ma tutaj też mostu… jest za to prom , z którego korzystać nie będziemy ale chcemy zobaczyć okolicę w której pływa.
To niedaleko. Mijamy Amtoft zatrzymując się na moment na przydrożnym parkingu.
Chwilę później jesteśmy po północnej stronie wąskiego przesmyka którego brzegi łączy kursujący prom. Stoi tu kilka aut w oczekiwaniu na niego, my zatrzymujemy się nieopodal. Prom właśnie dopływa.
Prom nazywa się tak jak wspomniany przesmyk . Tutaj Limfjord rozdziela się na dwie wąskie cieśniny pomiędzy którymi leży wyspa Mors. Prom zaraz właśnie na nią popłynie.
Prom przybija do nowego nabrzeża, nieopodal stara droga wpada niemal wprost do wody.
Po drugiej stronie wyspa Mors kończy się klifem Feggeklint.
Chyba trochę tu wieje .
Luna i Amtoft .
Pomiędzy wodą a niebem można dostrzec wąską, ledwo wyniesioną ponad poziom wody mierzeję – północny kraniec wyspy Mors.
Max zoom
Ok, prom odpłynął, zrobiło się pusto, nie ma tu wiele więcej do zobaczenia. Odjeżdżamy.