Wracamy do głównej i jedziemy prosto na północ, do miasteczka Fjerritslev. Przejeżdżaliśmy przez nie będąc w Danii za pierwszym razem i pobłądziliśmy , teraz poszło nam już lepiej. Jedziemy dalej na północ do morza jest już tylko parę kilometrów.
Zastanawialiśmy się jaki rejon wybrać na powtórkę z Morza Północnego, padło na ten właśnie obszar. Fajne plaże są wszędzie ale tę okolicę zapamiętałem jako chyba najbardziej pustą z całego tego wybrzeża. A na dodatek jest stąd blisko do Parku Narodowego Thy .
Dziś chodzi nam głównie o spokojne popołudnie i wieczór nad morzem. Miejsce do którego dociera asfaltówka nazywa się Kollerup Strand, poza małym, drewnianym budyneczkiem z toaletami nie ma tu zupełnie nic. Nie ma też zakazów nocowania , po krótkim więc zastanowieniu uznajemy że niczego innego nie będziemy szukać – zostajemy tutaj.
Okolica jest pusta, w obie strony nie widać żadnych zabudowań. Po lewej – na zachód – rozciąga się Klim Strand, na wschód czyli w prawo – szutrówką można jechać wzdłuż morza do Grønnestrand i dalej, na wzgórza pośród których leży kemping Svinkløv. Słynny, drewniany, zbudowany w 1925 roku hotel Svinkløv spalił się w 2016 roku i z tego co wyczytałem jest w trakcie odbudowy. Niedaleko stamtąd leży także Slettestrand w którym przed dwoma laty obserwowaliśmy ładny zachód słońca. W obie strony pojedziemy jutro , dziś już się nie ruszymy. Rozbijemy obóz i skorzystamy z plaży .
Auto zostaje na trawiastym placyku służącym za parking a my przecinając niewysokie wydmy wędrujemy na plażę. Jest ona w tym miejscu baaaaaardzo szeroka , brzeg jest piaszczysty, natomiast sama plaża usiana jest licznymi płaskimi kamykami. Rozkładamy się nad samym brzegiem, nieco dalej od wejścia i bez przeszkód korzystamy ze słońca i nieprawdopodobnie ciepłej wody . Naprawdę w najśmielszych oczekiwaniach nie sądziłem że będzie to możliwe… zmierzona temperatura nie jest może oszałamiająco wysoka, wynosi 22 stopnie, ale woda jest zaskakująco ciepła w odczuciu, wchodziło się bez żadnych przeszkód niemal jak do wanny … a przynajmniej jak do wrześniowego Morza Egejskiego .
Wymoczywszy się do woli wracamy do auta i zabieramy się za rozkładanie obozu i gotowanie. No i dopiero teraz pstrykamy trochę zdjęć...
Te białe plamy w klifie Svinklovene to… skały wapienne
Słońce powoli będzie już zachodzić…