Dzień pierwszy, 28 lipca, sobota c.d.Jedziemy na Fionię
. Most łączący ją z Jutlandią jest darmowy…właściwie są 2 mosty, autostradowy i zwyczajny. Nie będziemy wjeżdżać na autostradę, po co, skoro i tak zaraz byśmy z niej zjeżdżali, pojedziemy zwykłym, przez miasto Middelfart. Nie pojechaliśmy
.
Najpierw pomyliłem drogę i wjechaliśmy jednak na autostradę
. Potem, pierwszym zjazdem, jeszcze przed mostem z niej zjechałem… po to by przejechać się kawałek i dowiedzieć się że most nie autostradowy jest zamknięty
. Nie było więc wyjścia.
Autostrada w kierunku Fionii, Zelandii, Kopenhagi, Szwecji Norwegii, Finlandii
i kto wie w jakim jeszcze była makabrycznie zatłoczona. Wszystkimi trzema pasami ciągnęły sznury pojazdów z prędkością nie większą niż 80-90 km/h. Naprawdę nie sądziliśmy że na Północy tak to może wyglądać…Zajechaliśmy na chwilę na przyautostradowy parking… szok, były takie tłumy, że brakowało miejsc do zaparkowania
, upchnęliśmy się wzorem innych po prostu przy zaroślach.
Ok, opuszczamy autostradę na kilka dni
, kierujemy się na północ. Wzdłuż zatoki Båring ciągną się plaże, zajeżdżamy skręcając w boczną dróżkę na wybrzeże przy sporym osiedlu letnich domków o nazwie Varbjerg.
Jest środek ładnego, gorącego, letniego dnia. W tym akurat miejscu plaża jest, hm, łagodnie mówiąc kiepska, ale co kawałek w morze wchodzą pomosty z których można wskoczyć od razu na głębszą wodę.
Krajobraz okolicy sprawia wrażenie, że jesteśmy nad wielkim jeziorem.
Na dnie rośnie sporo jaskrawozielonych wodorostów.
Nie wiem, naprawdę nie wiem dlaczego ale jestem zachwycony tym miejscem
. Oczywiście nie miałbym ochoty na plażowanie tutaj, ale do wody chętnie bym wskoczył, tej głębszej z pomostu…Małgosia tonuje nieco moje zapędy i kompletnie nie rozumie dlaczego tak mi się tutaj podoba. Jest tu tak spokojnie, cicho, sielankowo… spokojne morze, przygrzewające słońce, mało ludzi.
To zdjęcie przypomina mi nieco widoczek z naszej nadmorskiej Rewy
.
To nie Małgosia robi mi zdjęcie, to ja robię sobie sam
.
Chwilowo zostawiliśmy auto tutaj:
Jednak nie było to dobre miejsce gdybyśmy chcieli zostać tu dłużej. Pojechaliśmy kawałek wzdłuż plaży w kierunku zachodnim, tam były fajne miejsca na wydmach gdzie można by nawet zostać na noc – dalej od zabudowań, w oddaleniu od szutrowej dróżki biegnącej wzdłuż brzegu. Ostatecznie jednak nie zdecydowaliśmy się by tam zostać, nawet mimo tego, że plaża była bardziej przyjazna, nieco nawet przypominająca nasze plaże. Dziś mamy ważniejszy cel