Dania - Grecja Północy, wakacje 2018 Zapraszamy na trzecią w tym wątku, a drugą z podróży po Danii naszą relację
Podróż, właściwie lepiej to ujmując dłuższa nieco wycieczka, miała miejsce na przełomie lipca i sierpnia 2018r. O ile kierunek całkiem przypadkowy nie był bo wybieraliśmy się do Danii już w poprzednim roku (wtedy na przeszkodzie stanęły okoliczności uniemożliwiające wyjazd gdziekolwiek), wybieraliśmy się także i w tym – tyle że w nieco innym terminie. Sprawy zawodowe spowodowały spore zawirowania w planach
, stąd ostatecznie udało się nam wygospodarować ten w zasadzie jedyny termin na nieco dłuższy urlop w terminie wakacyjnym.
Kierunek był dość oczywisty, jednak ze względu na zapowiadaną pogodę braliśmy pod uwagę – podobnie jak zwykle – także i inne koncepcje. Kusząca była zarówno powtórka z krajów nadbałtyckich (głównie Estonia chodzi mi po głowie od dłuższego czasu), jak i nasze, polskie, wschodnie rejony
, braliśmy też pod uwagę wycieczkę wzdłuż naszego wybrzeża. Ostatecznie z pięciu rozważanych kierunków zwyciężyła Dania
, tam po prostu zapowiadano najlepszą pogodę... później okazało się, że gdziekolwiek byśmy się nie wybrali zapewne bylibyśmy zadowoleni... takie to było lato 2018
.
Ok, kierunek wybrany, ale Dania, mimo że nie jest jakimś ogromnym krajem to jednak swoje rozmiary ma i mając do dyspozycji tydzień czasu całej się nie objedzie. To wiedzieliśmy już od 2 lat
… zresztą po co objeżdżać całą, skoro część już znamy. Pozostało wybrać rejon w którym będziemy się poruszać – z jednej strony bardzo miałem ochotę na powtórkę z Jutlandii która po prostu zauroczyła mnie całkowicie, z drugiej, fajnie byłoby jednak zobaczyć coś nowego
. Fionia i Zelandia z Kopenhagą, tam właśnie pojechać byłoby najrozsądniej. Zwyciężył kompromis :miedzy rozumem a sercem
, pojedziemy kilka dni na zupełnie nową Fionię, Zelandię, na której jest sporo do zwiedzenia zostawimy na kolejny raz, natomiast resztę czasu spędzimy jednak na Jutlandii
.
To zaczynamy...
Wyjeżdżamy w piątek, 27 lipca. Ostateczna decyzja, zakup 1000 koron i pakowanie dzień wcześniej popołudniu, start około południa prosto z pracy. Mamy do pokonania 800 km do duńskiej granicy i potem kilkadziesiąt do wybranego wcześniej celu, miejsca w którym jak mi się wydawało będziemy mogli spędzić noc. Tym razem nie chciałem wpakować się w poszukiwania miejsca do spania jeszcze w Niemczech
, stąd pomysł by wyjechać na tyle wcześnie by zdążyć przekroczyć granicę i dojechać gdzie trzeba o sensownej jeszcze porze. Liczyłem że na podróż trzeba będzie przeznaczyć 10 godzin – i mniej więcej tak właśnie było. Zatankowałem do pełna jeszcze we Wrocławiu, kolejne tankowanie na nieautostradowym odcinku trasy gdzieś przed Neumunster na północy Niemiec. Była bardzo przyjemna pogoda, słonecznie, gorąco ale nie upalnie, na niebie pojedyncze tylko obłoki. Nieco obawiałem się jazdy w środku wakacji przez Niemcy, zwłaszcza przez Berlin
, spowolnienia, a nawet korki na „autostradzie” przez centrum pokazywało google... jednak zdecydowaliśmy się na jazdę tamtędy i nie było aż tak źle, choć czasem faktycznie utykaliśmy na dłuższą chwilę w zatorach. Późniejsza jazda w kierunku Hamburga była całkiem spokojna, choć przypuszczam że w następnych latach może być z tym gorzej
, widać przygotowania do poszerzenia szosy o jeszcze jeden, trzeci pas
.
Autostrada w kierunku Danii jest z kolei bardzo zatłoczona, w obie strony ciągną sznury pojazdów z których znaczną część stanowią kampery i zestawy z przyczepą. Na granicę docieramy mimo to o czasie, czyli o zmierzchu. Spory korek
, to zaskoczenie, jednak posuwa się w miarę szybko. Na samej granicy podobny obrazek jak 2 lata temu, zwężenie do jednego pasa i baczna obserwacja podróżnych wspomagana nieźle dającą po oczach lampą.
Jeszcze kawałek autostradą i zjeżdżamy na Aabenraa. Nasze pierwsze duńskie miasto zwiedzone poprzednio w deszczu tym razem mijamy po ciemku, puste, wyludnione, uśpione... Zaraz za nim skręt w prawo, mijamy sporą wieś Løjt Kirkeby i zmierzamy w kierunku wybrzeża
, a jednocześnie przeprawy promowej na wyspę Barsø. Nie, na tę mikro wysepkę z kilkoma gospodarstwami nie będziemy płynąć
, po prostu w pobliżu przystani promowej wypatrzyłem dogodne jak mi się zdawało miejsce gdzie będziemy mogli się przespać.
Zajeżdżamy, jest całkowicie już ciemno... dzień w Danii jest długi, bardzo długi o tej porze, nawet mimo tego że już miesiąc minął od tych najdłuższych dni to jeszcze lekka poświata po zachodzącym słońcu była widoczna po 22. Ale jest już wpół do 11
, a przy przystani ludzie jeszcze urzędują w najlepsze
. Nie jest tu bowiem zupełnie pusto, są typowe dla Danii letnie domki, a także jakiś budynek promowej infrastruktury. Jest też zakaz biwakowania
, ale to w jednym, ogrodzonym miejscu służącym jako plac zabaw i miejsce na grilla, obok na parkingu nocują 3 kampery. Mu jednak dróżką jedziemy kilkadziesiąt metrów dalej znajdując trawiasty placyk wśród zarośli i trzcin, nad samym brzegiem lekko falującego morza. O tej porze nie mogliśmy trafić lepiej
, jest bardzo dobrze. Zostajemy.
Trasa przejazdu do tego miejsca od granicy D/DK: