20 sierpnia, sobota c.d.Niestety, nie ma tak dobrze
, wczoraj pogoda popołudniu nam się poprawiła, dziś w ogóle się na to nie zanosi, przynajmniej na razie.
Nie tylko Ebeltoft był naszym celem w tym rejonie
. Znajdujemy się przecież w jednym z duńskich parków narodowych
, co prawda dość niedawno utworzonym (w 2009r.), ale jednak. Park narodowy Mols Bjerge obejmuje południową część półwyspu Djursland, terenu morenowych wzgórz, półwyspów i przybrzeżnych płycizn. Najwyższy punkt osiąga wysokość 137 m.n.p.m., są tu pastwiska, wrzosowiska, łąki, nieliczne skupiska leśne.
Rozmyślałem o tym, że może udałoby się nam pójść na jakąś wycieczkę po przybrzeżnych wzgórzach, jednak przejeżdżając niespiesznie przez parkowe tereny nie zauważyliśmy żadnego miejsca, żadnego drogowskazu, który mógłby nas doprowadzić w ten rejon. Poza tym, cóż, nieco zniechęcała nas do takiej aktywności pogoda
. Dlatego po kilkunastu minutach dotarliśmy na wąski przesmyk pomiędzy dwiema zatokami (ma on tylko 240 m szerokości
) i wjechaliśmy na nieduży półwysep Helgenæs. Akurat on nie wchodzi w skład terenów parku
, ale niezbyt nam to przeszkadzało
.
Helgenæs też jest pagórkowaty. Przejeżdżając przez jego wnętrze , a także posiłkując się mapą zauważyliśmy drogowskaz… zatrzymałem się. Może jednak pójdziemy na krótką wycieczkę, co prawda nie na najwyższy szczyt, ale zawsze
.
Najwyższy punkt na półwyspie Helgenæs to Ellemandsbjerg wznoszący się na 99 m. n.p.m.
. Przy wąskiej asfaltówce jest niewielki placyk parkingowy od którego odbija pod górę dróżka. Na parkingu zjedliśmy drugie śniadanie
a potem ruszyliśmy na szczyt.
Widoczki po drodze…
I już na szczycie
.
To zdaje się prom z Ebeltoft na Zelandię
.
Popłynął
Nie zabawiliśmy długo na szczycie, przy tej pogodzie widoki były gorzej niż słabe. Ale zauważyliśmy coś ciekawego… nie mamy zdjęcia bo głupio nam było robić. Oprócz nas na szczycie był jeszcze ktoś, ojciec z córką, młody człowiek z może dziesięcioletnią dziewczynką. Rozbijali namiot
, a pozostały ekwipunek który ze sobą mieli wskazywał, że przyjechali tu na weekendowy biwak. Dziecko dzielnie pomagało ojcu w rozkładaniu niewielkiego domku, o czymś rozmawiali, ewidentnie trwała nauka jak się to robi. Byliśmy pod wrażeniem… niestraszna im pogoda by w takich warunkach spędzić czas włącznie z nocą pod gołym niebem. Fajna sprawa
.