A potem ruszyliśmy dalej by zajechać na zachód słońca na plażę do
Slettestrand.
Trudno to miejsce nazwać miejscowością, chociaż może trochę ludzi mieszka tu na stałe. Całość sprawiała bardziej wrażenie ośrodka wypoczynkowego czy sanatoryjnego… ale to tylko takie wrażenie z tego co widzieliśmy przejeżdżając. Zajechaliśmy na parking przy samej, ogromnej plaży.
Ogromne było też co innego
, nie mam pojęcia czy to symbol tego miejsca czy jakiś inny był powód ustawienia tego pomnika
Trochę mniej ludzi niż w Oia
Ale zachód taki sam, kto wie czy nawet nie ładniejszy…. (tylko że trochę udało mi się go zasłonić
)
A chwilę później było już po fakcie
.
Nie szkodzi, parę zachodów już w swoim życiu widzieliśmy
.
No to jeszcze parę obrazków „pozachodowych” z plaży Slettestrand.
Na plażę prowadzi (prawie jak w nadmorskich kurortach
) drewniana ścieżka, dzięki której łatwiej mogą się w pobliże brzegu dostać osoby na wózkach.
Akurat tutaj sama plaża nas nie powaliła, piasek nie był tak jasny i miałki jak gdzie indziej, było też sporo kamyków. Na szczęście nie wybraliśmy się tu na plażowanie
.
No dobrze, słońce zaszło, za chwilę będzie ciemno, najwyższy czas na nocleg. Tu w miejscowości nie będzie odpowiednio, jedziemy więc dalej. Ostatecznie wylądowaliśmy kilkanaście km dalej na północny wschód na malutkim parkingu pod wydmami plaży o nazwie Ejstrup (albo Sandmose)… o tym jednak za chwilę. Jadąc bowiem zauważyliśmy coś ciekawego
, snujące się na nadmorskich łąkach….mgły
, a jak mgła to wilgoć, a jak wilgoć to chłód. Spojrzałem na wskaźnik temperatury – rzeczywiście w parę chwil spadła o kilka stopni i nadal spadała by na wspomnianym parkingu wynieść zaledwie 7 czy 8
. Nocą zapewne będzie jeszcze zimniej
, a już teraz żeby ogarnąć przygotowania trzeba było ubrać wszystkie ciepłe rzeczy
.
Jeszcze parę słów o tym miejscu…malutki placyk parkingowy przy samych wydmach, tuż przy plaży zajmował już jeden kamper-blaszak, stały też dwie osobówki. Osobówki pojechały sporo po zapadnięciu zmroku wywożąc kilka młodych osób (co oni robili o tej porze na plaży w tych temperaturach?), kamper oczywiście został – mieliśmy więc towarzystwo. Przy placyku był budynek z w pełni wyposażonymi toaletami, poza tym były w okolicy zupełne pustki, chociaż z tego co pamiętam na północ od tego miejsca rozciągał się teren wojskowy. Teoretycznie na takich przyplażowych parkingach nie wolno nocować, są zakazy
, ale tym razem postanowiliśmy wzorem kampera nie zwracać uwagi i zaryzykować. Nie było problemu.
No i na koniec mapka z dzisiejszą trasą:
A – nocleg przy Oddesund
B – plaża Knud Strand i zamek Spøttrup
C – przystań przy przeprawie promowej na wyspę Fur
D – most Sallingsund
E – Salgjerhøj
F – Hanklit
G – Park Narodowy Thy i Klitmøller
H – Hanstholm
I – Bulbjerg
J – Slettestrand
K – Sandmose Strand
c.d.n.