15 sierpnia, poniedziałek c.d.
Za Lyngvig helopodobny półwysep Holmsland niedługo się kończy a my chwilowo opuszczamy nadmorską trasę kierując się do pobliskiego miasteczka Ringkøbing. Nie było ono w planie na Danię, ale skoro jesteśmy tak blisko a leży ono nieomal na trasie do jednego z miejsc planowanych, to zrobimy sobie chwilowy przerywnik od wydm, fal i wiatru.
Ringkøbing liczy obecnie niespełna 10 tys. mieszkańców, prawdopodobnie zostało założone w XIII wieku i wówczas był to jedyny z prawdziwego zdarzenia port w zachodniej Danii, ze względu na położenie w osłoniętej wydmami zatoce z dala od otwartego morza. W XVII wieku ujście zatoki zamknęło się, jedyny łącznik z morzem był daleko, na samym jej południu, miasto straciło swoje znaczenie jako port. Dopiero w XX wieku wykonano ponowny przekop w Hvide Sande co znów umożliwiło rozwój tutejszego portu.
Dojechaliśmy do samego centrum miasta, są to 2 wielkie parkingi (darmowe oczywiście), które okazały się prawie całkowicie zapchane , dopiero po chwili krążenia udało się trafić jakieś miejsce do zaparkowania.
Pierwsze kroki kierujemy w stronę kościoła.
Zbudowany na początku XV wieku ma ciekawostkę, wieżę (nieco późniejszą) która podobno jest szersza u góry niż u podstawy. Przyznam, że wcale tego nie widać.
Za to widać że wnętrze, choć tradycyjnie dość surowe, jest całkiem ciekawe , ma też parę nowoczesnych elementów.