Małe i duże na Północ podróże :-)

kulka53 napisał(a):Weszliśmy i …. stanęliśmy jak wryci , nigdy nie widzieliśmy czegoś takiego.

... a w sumie niedaleko przejeżdżaliśmy ... ... na bogato poszli z tym kościołem ... ...

kulka53 napisał(a):Hmmm….

... hmmm ... ...

kulka53 napisał(a):Nie da się ukryć, że w Danii jest po prostu zupełnie inaczej niż gdziekolwiek indziej

... pełna zgoda ... ...
Pozdrawiam.

kulka53 napisał(a):Hmmm….

I znów bardzo ciekawie... Pozdrawiam

kulka53 napisał(a):Bardzo często spotykane zjawisko w całej Danii – „self service” , czyli samoobsługowe stoiska czy to w miastach, czy gdzieś na prowincji. Można bezobsługowo wziąć sobie towar a pieniążki wrzucić do skrzyneczki…u nas raczej nie do pomyślenia.

Mój małżonek za studenta podróżował po Danii stopem i ten „self service” ze zdumieniem wspomina do dziś.
Jakie więc było nasze zdziwienie, kiedy w tym roku spotkaliśmy się z tą formą sprzedaży także u nas . W Kazimierzu, niedaleko wejścia do wąwozu Korzeniowy Dół stał sobie stojak z malinami, 5 zł do koszyczka i malinki twoje .

kulka53 napisał(a):Wreszcie prawie przestało padać… zmoknięte Møgeltønder.

Kapitalne te dachy

kulka53 napisał(a):Hmmm….

pzdr

kmichal napisał(a):i ponownie na wyspę na literę "M" ... ...

Madera czy może Majorka ?

kmichal napisał(a):oczywiście jeden dzionek już dzieciaki zaklepały na Legoland ... ...

Im też się coś od życia należy
I tak jeszcze sporo dni do dyspozycji zostanie

kmichal napisał(a):... a w sumie niedaleko przejeżdżaliśmy ... ...

Dania jest taka mała, że gdziekolwiek by nie przejeżdżać, zawsze będzie się blisko czegoś na drugim końcu kraju

kmichal napisał(a):... hmmm ... ...

ajdadi napisał(a):I znów bardzo ciekawie...

longtom napisał(a):

No co chłopaki... w kościele nigdy nie byliście?
Swoją drogą nieco większa swoboda obyczajowa musiała dawniej panować w niektórych dziedzinach... a wydaje się, że to dziś taki luz

marze_na napisał(a): W Kazimierzu, niedaleko wejścia do wąwozu Korzeniowy Dół stał sobie stojak z malinami, 5 zł do koszyczka i malinki twoje .

Myśmy nie widzieli (może jeszcze nie dojrzały )
Czasem tu i ówdzie widać wystawione przy drogach przeróżne płody rolne, ale z reguły stoją przy bramie posesji... a w Danii zdarzało się że stały na pustkowiach, ale w miejscach powiedzmy turystycznych...

marze_na napisał(a): Kapitalne te dachy

Widać że nie są tak stare jak domy, ale o tradycję dbają

Pozdrawiam

kulka53 napisał(a):No co chłopaki... w kościele nigdy nie byliście?

... byłem nie raz, nie dwa, ale aż takich cudów tam nie doświadczyłem ... ... może za mało się rozglądałem ... ...

kulka53 napisał(a):Madera czy może Majorka ?

... na razie ta druga, ale ta pierwsza to też moje marzenie ... ...

kulka53 napisał(a):Dania jest taka mała, że gdziekolwiek by nie przejeżdżać, zawsze będzie się blisko czegoś na drugim końcu kraju

... z tym, że i tak nie da się na raz wszystkiego zobaczyć ... ... za dużo by się chciało ... ...
Pozdrawiam.

kmichal napisał(a):

kulka53 napisał(a):Madera czy może Majorka ?

... na razie ta druga, ale ta pierwsza to też moje marzenie ... ...

O, trafiłem, ciekawy pomysł
Też rozmyślałem nad tą wyspą, ale już totalnie poza sezonem, czyli okolice Nowego Roku...ale póki co chyba się nie zdecydujemy na tak karkołomny wypad z samochodowymi noclegami

kmichal napisał(a):nie da się na raz wszystkiego zobaczyć ... ... za dużo by się chciało ... ...

Początkowa koncepcja była przed laty taka, że przez Danię to my sobie szybko przejedziemy (bo tam kompletnie nic nie ma) i ewentualnie zobaczymy Kopenhagę a potem to już do Szwecji....
Potem, jak pisałem, stwierdziłem że coś tam jednak jest i warto zobaczyć, ale tak tydzień to spoko wystarczy . No a teraz to wiem, że i miesiąc by można... i to nie chodzi tylko o miejsca do zobaczenia, ale po prostu warunki na podróżowanie bardzo nam odpowiadały. Tyle że miesiąc dobrej pogody w Danii się chyba nie zdarza , trzeba więc po kawałku. A i reszta Skandynawii czeka...kiedyś przyjdzie na to czas.

13 sierpnia, sobota c.d.

Wróciliśmy do auta i przejechaliśmy na właściwy parking przy wjeździe do miejscowości, duży i darmowy. Tuż obok – pasące się stado owiec, od razu zwróciliśmy uwagę, że znacząco różnią się one od tych spotykanych w Grecji, są jakby bardziej okrągłe … ale tutejsza trawa też się jednak różni





Powoli zaczynaliśmy być już zmęczeni kolejnymi godzinami na nogach, toteż postanowiliśmy je pooszczędzać, zwłaszcza że teraz chcieliśmy się przespacerować prześliczną Slotsgaden oraz popatrzeć na tutejszy zamek. Najpierw uliczka, brukowana kocimi łbami, wysadzona drzewkami, z malutkimi domkami, jest po prostu cudowna

Nie ma tu przesadnej pedanterii, równania wszystkiego co do milimetra, ale czuć zamiłowanie do estetyki, ładu i porządku. Bardzo, naprawdę bardzo się nam tutaj zaczyna podobać .

Jeden z najstarszych zachowanych domów przy Slotsgaden, z początku XVIII wieku.







Ten też nie najmłodszy…

























Nie ma tutaj pamiątek czy kramów na każdym kroku, choć turystów trochę się widzi. Jedno z kilku może miejsc tego typu.



I drugie.



słońce









I choć wyszło tylko na chwilkę to czuliśmy, że poprawa pogody jest tylko kwestią czasu, najbliższych godzin….

Pozostało nam tu jeszcze podejść do zamku Schackenborg. Wybudowany w XVIII wieku w miejscu poprzedniego, niszczejącego już zamku obronnego będącego siedzibą biskupa z Ribe, skonfiskowanego przez duńską koronę podczas reformacji. Za zasługi w wojnie północnej otrzymał go Hans von Schack, zburzył i wybudował sobie siedzibę w stylu barokowym. Niedługo potem wytyczono Slotsgaden, jako trakt łączący zamek z miejscowym kościołem. Zamek powrócił do rąk duńskiej rodziny królewskiej w 1978 roku i w latach 1993-2014 był prywatną rezydencją młodszego syna królowej Małgorzaty II, księcia Joachima. Drugie małżeństwo księcia zostało zawarte właśnie w kościele w Møgeltønder .

Zamek, czego można się było spodziewać, nie jest otwarty dla zwiedzających. Zauważyliśmy jednak na bocznej bramie karteczkę z której wynikało, że jednak można wejść do środka z przewodnikiem, w tej chwili już nie pamiętam konkretnych dni ani godzin, ale na pewno było to bardzo nieczęsto i tylko latem.

















Zamek stoi przy wjeździe do Møgeltønder od strony Tønder.



Wspomniana boczna brama i…. niebo







Spędziliśmy w Møgeltønder grubo ponad dwie godziny. Wg mnie warto tutaj zajrzeć .

c.d.n.

kulka53 napisał(a):O, trafiłem, ciekawy pomysł
Też rozmyślałem nad tą wyspą, ale już totalnie poza sezonem, czyli okolice Nowego Roku...ale póki co chyba się nie zdecydujemy na tak karkołomny wypad z samochodowymi noclegami

... w sumie to my też będziemy raczej poza sezonem ( pierwszy tydzień lutego - dokładnie 9 dni ), właśnie wczoraj zarezerwowałem kwaterę ... ... jeszcze tylko musimy samochody wypożyczyć, a jedziemy taką samą ekipą jak zimą na Maltę ... ...

kulka53 napisał(a):No a teraz to wiem, że i miesiąc by można...

... zgadza się - niby nic tam nie ma takiego, ale jednak na każdym kroku znajduje się coś co potrafi zainteresować ... ... nasi duńscy znajomi już nas wypatrują, a dzieciaki nie mogą doczekać się obiadu przygotowanego przez wuja Johna ... ...

kulka53 napisał(a):Spędziliśmy w Møgeltønder grubo ponad dwie godziny. Wg mnie warto tutaj zajrzeć .

... nie wiem czy będziemy za rok w pobliżu, ale w pamięci zanotowałem ... ...
Pozdrawiam.

kmichal napisał(a):... w sumie to my też będziemy raczej poza sezonem

Na tę wyspę to chyba jedyne wyjście, przynajmniej dla nas

kmichal napisał(a):... zgadza się - niby nic tam nie ma takiego, ale jednak na każdym kroku znajduje się coś co potrafi zainteresować ... ...

Nas interesowało głównie wybrzeże... chociaż wypady w wewnętrzne rejony też robiliśmy

kmichal napisał(a):... nie wiem czy będziemy za rok w pobliżu, ale w pamięci zanotowałem ... ...

W pobliżu jest jeszcze jedno fajne miejsce, a nawet dwa... więc może się skusisz
Bo to co superextranamaxa najfajniejsze w tej okolicy to pamiętam, że widziałeś

Pozdrawiam

13 sierpnia, sobota c.d.

Kolejnym punktem dzisiejszej trasy został Løgumkloster. Aby tam dojechać musieliśmy wrócić do Tønder, a nawet kawałek dalej przejechać tą samą drogą – czyli ogólnie mówiąc wrócić . Ale odległości w Danii nie są jakieś ogromne, zresztą zgodnie z założoną zasadą – nigdzie się przecież nie spieszymy . Okazało się, że Løgumkloster wart zdecydowanie był wizyty, chociaż samo miasteczko nie wyróżnia się zupełnie niczym, z tego co widzieliśmy nie jest ciekawe. Ale stoi w nim klasztor Cystersów założony w 1173 roku. Do dziś zachował się jedynie kościół klasztorny z XIII wieku zbudowany w stylu gotyckim oraz wschodnie skrzydło. Całkiem ładny, ceglany kościół

W Løgumkloster na łąkach obok klasztoru w weekend przed trzecim wtorkiem sierpnia co roku odbywa się tzw. jarmark koński. Brzmi skomplikowanie , ale okazało się, że to właśnie teraz jest ten weekend , gdy wjechaliśmy do miasta zastaliśmy pozamykane uliczki centrum i totalnie pozapychane wszystkie możliwe zakamarki, a także spore tłumy przewalające się w każdą stronę. Po dłuższej chwili dopiero wcisnąłem się w wolne miejsce na parkingu pod samym klasztorem, w sumie trochę się nam udało . Jarmark raczej nas nie interesował choć mieliśmy niedaleko, widać było porozkładane namioty itp. , woleliśmy ten czas przeznaczyć jednak na klasztor.





Na wschód od kościoła rozciąga się spory cmentarz.



Te alejki są chyba codziennie grabione .



I znów nieznane nam zwyczaje i ozdoby…







Brama od północy.



Tędy nie wejdziemy… przez moment sądziliśmy, że może w ogóle do kościoła nie da się zajrzeć.



Jednak niebo

Ale weszliśmy, niepozorne wejście jest od strony południowej i wiedzie potem zachowanym wschodnim skrzydłem klasztoru.

Wnętrze ceglanego, pięknie odnowionego gotyckiego kościoła mnie przynajmniej zachwyciło . I nawet nowoczesne elementy tu i ówdzie nie przeszkadzały.