To był ładny, ciepły, letni dzień. Nieco byliśmy już zmęczeni spacerem po mieście i do Stadionu Olimpijskiego postanowiliśmy więc wybrać się na chwilę na niewielką helsińską plażę Hietaranta położoną nad zatoką po zachodniej stronie miasta
. Położenie plaży jest dość wyjątkowe, bo tuż obok jest wielki cmentarz
Po drodze – nieco spóźniony pstryk na tramwaj
Zdjęcia plaży nie mamy, ale wizyta tam była czymś bardzo zaskakującym, co utkwiło nam mocno w pamięci i to z dwóch powodów. Po pierwsze, pogoda sprzyjała by na plaży sporego w końcu miasta było trochę ludzi, tłumów nie było, ale jednak pusto też nie było. Weszliśmy na piach, usiedliśmy, siedzimy, obok nas grupki młodych ludzi, pary, matki z dziećmi i …. CISZA
. Na miejskiej plaży w środku słonecznego dnia było po prostu spokojnie i cicho… żadnych wrzasków, gromadnych śpiewów itp. itd., byliśmy naprawdę w szoku, pod wielkim wrażeniem i rzecz jasna zachwyceni takim stanem rzeczy. Polubiliśmy Finów
.
A druga sprawa, siedzimy, jemy, rozglądamy się… zaskoczenie numer dwa – w wodzie są ludzie
. Wchodzą, siedzą, chlapią się, pływają. Hmmm
. Poszedłem sprawdzić o co chodzi i co się okazało? Ta woda była ciepła
. Myślę, że cieplejsza od Bałtyku przy naszym wybrzeżu skoro wszedłem bez większego problemu i także trochę popływałem. Do tej pory nie mamy pojęcia dlaczego po jednej stronie zatoki w Tallinie woda miała pewnie około 10 stopni a po drugiej, północnej, na pewno powyżej 20
.
Plaża w Helsinkach wygląda tak (zdjęcia z internetu)
i z góry:
Po doświadczeniach plażowych wybraliśmy się jeszcze do pobliskiego, słynnego, nowoczesnego kościoła Temppeliauklio zbudowanego w 1969 r. Powstał poprzez wydrążenie jednej z licznych skał w mieście i przykrycie otworu potężną kopułą. Ściany stanowią surowe skały, a na zewnątrz widać jedynie kopułę i wejście. Ze względu na świetną akustykę często odbywają się w nim koncerty.
Nie mamy zdjęcia, ale kościół wygląda tak (zdjęcia z internetu)
Na zewnątrz
I wewnątrz