Re: Małe i duże bałkańskie podróże - (NIE) Nasza Kreta-maj'2
napisał(a) kulka53 » 30.05.2018 08:49
30 kwietnia, poniedziałek c.d.Z monastyru udajemy się kawałek na północ do Episkopi. W dość dużej jak się okazało wiosce, która była naszym wczorajszym celem
mieliśmy zobaczyć dwa bizantyjskie kościółki… nie zobaczyliśmy żadnego. Informacja turystyczna na turystycznej Krecie w mniej turystycznych okolicach praktycznie nie istnieje
, co prawda przejeżdżając przez miejscowość natknęliśmy się na schematyczne mapki z wymalowanymi i podpisanymi kościółkami w Episkopi, ale cóż, później żadnych już znaków nie było. Powoli coraz bardziej wyraźnie do nas docierało, że te mniej ważne atrakcje są na tyle mniej ważne, że nikt nie zaprząta (i nie powinien zaprzątać) sobie nimi głowy… ale jeszcze nie traciliśmy tak zupełnie nadziei że może coś fajnego uda się nam dziś w ten sposób odkryć
.
Na przykład w Sklavenochori, małej wiosce nieopodal miasteczka Kastelli, tam również miał się znajdować kościół z freskami. Sklavenochori nie leży przy szosie, nieco z boku… żadnego napisu nie było, mimo to skręciłem. Niepotrzebnie
.
Kastelli po prostu przejechaliśmy odpuszczając też pobliskie Littos gdzie miały się znajdować wykute w skale grobowce
. Cały ten region, obszar na południe od Heraklionu okazał się jedną wielką porażką
.
Jedziemy więc tam gdzie jadą wszyscy (a przynajmniej większość) – na płaskowyż Lasithi
. Natychmiast po trafieniu na główną drogę dojazdową do niego odczuwamy różnicę, pod górę ciągnie niemal nieprzerwany sznurek samochodów, głównie niedużych i białych
. Na chwilę zatrzymujemy się by popatrzeć na jezioro zaporowe na rzece Aposelemi, tej która wypływa z Lasithi. Poziom wody w jeziorze jest niezbyt wysoki, to trochę dziwne jak na tę porę roku, sądziliśmy, że zasobna w wodę Kreta będzie spływać potokami a jeziora będzie wypełniać po brzegi woda m.in. z topiącego się śniegu. Albo tej zimy nie padało, albo… nic z tych rzeczy.
Na brzegu jeziora istnieje wciąż jeszcze wioska Sfendili, założona w średniowieczu. Wciąż mieszka tutaj kilkanaście osób, które mimo stopniowego i szybkiego popadania w ruinę podmakających zabudowań nie chcą ich opuścić. Podobno we wiosce nie ma już nawet bieżącej wody ani elektryczności…