Jestem zachwycony tym miejscem
, zwłaszcza że po jakiejś godzinie ludzie którzy byli tu przed nami pozbierali się i ruszyli w drogę powrotną. Nie mając auta czekał ich zapewne jeszcze powrót na kwaterę
. Zostaliśmy sami.
Większość czasu przesiedziałem w wodzie…dziś, przy powiewającym wietrze i nie aż tak upalnym jak wcześniej powietrzu jej temperatura wydawała się jeszcze wyższa niż mierzone codziennie rano na Eristos około 27-28 stopni. To był jakiś obłęd
, jeszcze nigdy nie mieliśmy tak wspaniałych, idealnych pod każdym względem warunków do pobytu na greckiej wyspie
.
Spędziliśmy na Stavros jakieś 4 godziny, chętnie bylibyśmy dłużej, ale i nas czekała wędrówka pod górę tym fatalnym żlebem
. Nie było to banalne, ale bez większych strat i stłuczeń dotarliśmy do auta czekającego przy drodze w cieniu gór. Małgosia zostawiła swojego kija w stojaku
ale spytałem czy nie chciałaby go może zabrać… sprawdził się wyśmienicie a może, kto wie, jeszcze się gdzieś przyda? . Poza tym to będzie taka pamiątka z tego wędrówkowego dnia
. Kij objechał kolejne dwie wyspy i wrócił z nami do domu
.
Okolica oświetlona późno popołudniowym słońcem.
Turcja w zoomie.
Zanim wróciliśmy na Eristos jeszcze raz się zatrzymaliśmy. Przy drodze do plaży znajduje się taki punkt, gdzie jeden z okolicznych rolników (albo może i kilku) sprzedaje to i owo z własnych poletek. Widzieliśmy że miejsce to działa tylko raz a potem przez dwa dni gdy wieczorem tędy przejeżdżaliśmy było zamknięte (rano też, ale to było do przewidzenia) …. tzn. nikogo w pobliżu nie było
. Tym razem mieliśmy szczęście. Nie miałem pojęcia jak powiedzieć że chcemy kupić arbuza
dlatego wykonałem przed starszym, niewysokim i szczupłym Grekiem ruch rękami w kształcie dużej kuli
a on natychmiast się domyślił… aaa, arpuzi
. Miał aż dwie sztuki
, wzięliśmy mniejszego płacąc narysowaną kijem na piachu dwójkę euro
.
I tak powoli kończył się piąty dzień na Tilos. Dzień dość męczący, ale bardzo ciekawy i pełen pozytywnych wrażeń…poza silnym wiatrem który o tej wieczornej porze praktycznie całkiem już ucichł i faktem, że obie napotkane na obu plażach pary nie dostosowały się do preferowanego przez nas braku plażowego odzienia
.
To był nasz ostatni wieczór na wyspie, ostatni wieczór i noc na Eristos. Zdecydowaliśmy, że jesteśmy jednak głodni i ciekawi następnych wrażeń na następnych zaplanowanych wyspach, a Tilos… no cóż, postaramy się za jakiś czas na nią powrócić.
c.d.n.